Zielone certyfikaty uderzą w przemysł? Mają być ulgi

Nowe prawo, które pozwoli odetchnąć producentom OZE i zwiększyć zyski, jest na finiszu. Na drugim biegunie jest przemysł, który boi się podwyżek cen energii w efekcie nowego prawa.

Publikacja: 21.08.2024 06:00

Nowy obowiązek OZE ma pozwolić zwiększyć cenę zielonych certyfikatów na TGE.

Nowy obowiązek OZE ma pozwolić zwiększyć cenę zielonych certyfikatów na TGE.

Foto: Martin Barraud/AdobeStock

Rozporządzenie, które ma poprawić rentowność instalacji OZE, jest na finiszu. Ministerstwo Klimatu i Środowiska zakończyło konsultacje i skierowało projekt do zaopiniowania przez KPRM. Resort jednak tylko symbolicznie przychylił się do postulatów firm przemysłowych jak KGHM. Mają one jednak dostać ulgi.

Czym są zielone certyfikaty?

Chodzi o tzw. obowiązek OZE. Rozporządzenie zakłada znaczące podwyższenie tzw. obowiązku OZE, a więc ilości zielonej energii elektrycznej, którą muszą konsumować firmy. To obowiązek utrzymywania pewnego udziału zielonej energii przez spółki energetyczne i dużych odbiorców energii elektrycznej. W praktyce jest on realizowany poprzez zakup i umarzanie świadectw pochodzenia energii (tzw. zielonych certyfikatów). Jeśli obowiązek jest duży, to wówczas zakupy certyfikatów (wystawionych przez producentów OZE) rosną, a wraz z tym ich cena. Sprzedaż certyfikatów to jedno z dwóch głównych źródeł przychodów producentów energii OZE, którzy uruchomili swoje instalacje do 2016 r. Później nowe instalacje zamiast z certyfikatów korzystały już z aukcji.

66,66 zł/MWh

wynosiła w lipcu 2024 r. średnia cena dla zielonych certyfikatów (PMOZE_A) na TGE.

158,18 zł/MWh

wynosiła w 2023 r. średnia cena dla zielonych certyfikatów (PMO- ZE_A), czyli o 33,62 zł/MWh mniej niż rok wcześniej.

Ministerstwo Klimatu i Środowiska proponuje znaczące zwiększenie tego obowiązku. W tym roku było to 5 proc. To niewiele, zwłaszcza że w 2022 r. było to 18,5 proc., a w 2023 r. – 12 proc. Pierwotnie rząd zakładał, że w 2025 r. obowiązek ten wyniesie 12,5 proc. Po konsultacjach w niewielkim tylko stopniu przychylił się do stanowiska firm przemysłowych jak KGHM i obniżył ten obowiązek o zaledwie 0,5 proc. W 2026 r. do 11,5 proc. oraz w 2027 r. do 11 proc.

Czytaj więcej

Fotowoltaika ma być znów opłacalna. W tle dalsze mrożenie cen energii

Spółki podzielone

Uczestniczące w konsultacjach społecznych firmy były podzielone – od zwolenników podniesienia obowiązku OZE, jak Polenergia, po zdecydowanych przeciwników, jak KGHM, które proponowało obniżenie tego obowiązku. Miedziowy gigant postulował wręcz obniżenie poziomu tzw. zielonego obowiązku w stałej wysokości 2 proc. w latach 2025–2027. – Taka obniżka stanowiłaby realne wsparcie w kontekście wysokich cen energii, tak dla przemysłu, jak i dla odbiorców w gospodarstwach domowych. Należy zwrócić uwagę, że koszty wsparcia systemu OZE w postaci „zielonego obowiązku” daleko bardziej wpływają na cenę energii elektrycznej ponoszoną przez odbiorcę końcowego niż np. akcyza – przestrzega koncern.

Potencjalnie jeden z największych beneficjentów tego rozwiązania, a więc Polska Grupa Energetyczna, jest zadowolony z podniesienia obowiązku z 5 proc., ale uważa, że 12 proc. to za dużo, i proponował obniżenie tego obowiązku z proponowanych 12,5 proc. do 10 proc. w 2025 r., 9,5 proc. w 2026 r. i 9 proc. w 2027 r. Spółka proponuje obniżenie obowiązku w celu ochrony odbiorców końcowych przed kolejnym obciążeniem finansowym, które będzie mieć wpływ na wzrost cen za energię elektryczną. Zbyt wysoka cena zielonych certyfikatów może rzutować na finalny koszt energii elektrycznej.

Polenergia wydaje się zaś być zadowolona z faktu, że rząd chce przywrócić trzyletni horyzont czasowy, w którym producenci będą mogli przewidzieć możliwe dochody. – Zapewni to stabilne przychody dla wytwórców OZE, którzy pozyskane środki reinwestują w rozwój kolejnych projektów w sektorze OZE. W naszej ocenie przyjęcie zaproponowane w projekcie (…) korzystnie wpłynie na perspektywy rozwoju sektora OZE w Polsce oraz osiągnięcie ambitnych celów dekarbonizacji kraju przyjętych przez Polskę – uważa spółka.

Szukanie rozwiązania

Rząd stoi więc przed dylematem wspierania branży OZE a ryzykowaniem podwyższenia cen energii dla przemysłu. Pewnym rozwiązaniem może być propozycja Konfederacji Lewiatan. Proponuje ona powołanie przy resorcie dedykowanego zespołu roboczego ds. świadectw pochodzenia, który zająłby się tym problemem, a w szczególności długoterminową strategią jego wygaszania. – Wypracowanie wraz z uczestnikami rynku strategii wygaszenia systemu zielonych certyfikatów może dać pewność funkcjonowania na rynku nie tylko przedsiębiorstw energetycznych, ale także odbiorców energii jako tych podmiotów, które ostatecznie ponoszą koszty tego systemu – podkreśla Lewiatan. Ministerstwo Klimatu zapowiada także wprowadzenie zwiększonego poziomu ulg nawet do 85 proc. na koszty związane z zakupem zielonych certyfikatów oraz rozszerzenie katalogu branż, które mogą z tych ulg skorzystać.

Energetyka
Zimna rezerwa węglowa w talii kart Enei
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Energetyka
Polska wschodnią flanką w energetyce? Enea proponuje zimną rezerwę
Energetyka
Kurs akcji Columbusa mocno spadał. Co poszło nie tak?
Energetyka
Branża OZE otwarta na dialog z rządem
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Energetyka
Mrożenie cen energii już pewne. Prezydent podpisał ustawę
Energetyka
Kurs Columbusa mocno spada. Co wystraszyło inwestorów?