Choć transakcję zapowiedzianą na wyborczym wiecu przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego rynek przyjął z przymrużeniem oka, to zainteresowali się nią gracze motoryzacyjni. Jak ustaliliśmy, PGE rozmawia z właścicielami globalnych marek, w tym dostawców technologii i podzespołów. Wybiera też doradców do zbadania kondycji Autosanu, z którym już podpisano umowę o poufności. – Nie komentujemy potencjalnych i trwających transakcji w obszarze fuzji i przejęć – mówi tylko Maciej Szczepaniuk, rzecznik PGE.
Wzorem niemiecka poczta
Po co PGE fabryka autobusów należąca do spółki znajdującej się w nie najlepszej kondycji? Jak ustaliliśmy, jednym ze scenariuszy jest stworzenie konsorcjum (wraz z globalnym partnerem motoryzacyjnym), które konstruowałoby pojazdy elektryczne na potrzeby energetyki i innych specjalistycznych branż. W całym sektorze energetycznym jeździ ok. 20 tys. pojazdów (ich wymiana odbywa się co trzy lata), w tym sporo specjalistycznych używanych przez spółki dystrybucyjne czy transporterów, nie wspominając o autobusach dowożących pracowników do elektrowni czy kopalni. Apetyty są jednak większe. Pojazdy takie miałyby też trafiać np. do Lasów Państwowych, straży pożarnej, policji czy Straży Granicznej.
Przykład e-samochodu dostawczego na potrzeby konkretnej branży już znamy. To elektryk dla niemieckiej poczty, który jest już oferowany innym branżom. W 2017 r. model StreetScooter wspiął się nawet na szczyty rankingu najlepiej sprzedających się aut w swojej kategorii z zarejestrowanymi 4 tys. egz.
Henryk Baranowski, prezes Polskiej Grupy Energetycznej.
Jak podaje miesięcznik „Dealer" powołujący się na raporty finansowe Deutsche Post DHL, sprzedaż e-vana przyniosła w ub.r. niemieckiej poczcie ok. 200 mln euro przychodu.