– Mimo wielu trudności przekroczenie 300 mln zł obrotu wydaje się realne – mówi Krzysztof Folta, prezes TIM. Szef przedsiębiorstwa dodaje, że zmienne otoczenie gospodarcze uniemożliwia konkretne szacunki dotyczące zysku netto. Rentowność netto firmy w minionym roku spadła z 3,4 proc. do 2,85 proc.

– Nie jestem zadowolony z takiego poziomu. Wierzę, że poczynione oszczędności pozytywnie wpłyną na przyszłe wyniki – informuje Folta. Spółka w ostatnich tygodniach zmniejszyła zatrudnienie do 370 pracowników (zlikwidowano 16 etatów, m.in. w księgowości). Wcześniej w minionym roku TIM zamknął dwa z trzech magazynów (w Toruniu i Wrocławiu). Na razie nie myśli o ponownej ekspansji.

Zarząd podkreśla, że dostosował poziom kosztów do aktualnej sytuacji na rynku. Początek roku, z uwagi na długą i mroźną zimę, nie był jednak łatwy dla dystrybutora. – Będzie to widać w rezultatach za pierwsze trzy miesiące, podczas których spadek obrotów był istotny. Na wyraźną poprawę liczymy od drugiego kwartału, kiedy kontrahenci będą nadrabiać wolniejszy początek roku – informuje prezes. TIM nie zmienia polityki przedsiębiorstwa, która zakłada ochronę marż kosztem obrotów. Spółka dość konserwatywnie podchodzi do współpracy z mniej wiarygodnymi klientami. Dzięki temu udział należności przeterminowanych powyżej 30 dni w ich łącznej liczbie wynosi 3,3 proc. I choć przed rokiem było to 1,9 proc., to prezes taki stan uważa za sukces firmy.

Na koniec roku na kontach firmy znajdowało się blisko 63 mln zł gotówki. – Pieniądze nie trafią na dywidendę. W tej chwili nie myślimy o przejęciach. Z wydatkami poczekamy na inną fazę cyklu koniunkturalnego – mówi Folta. TIM w tym roku zainwestuje 10 mln zł, głównie w systemy i sprzęt IT. Inwestorzy pozytywnie zareagowali na ubiegłoroczne wyniki. W piątek walory firmy kosztowały 11,3 złotych (wzrost o 7,1 proc.).