Pierwsze trzy miesiące tego roku były dla Energoinstalu niepomyślne – zakończyły się ponad 6 mln zł straty. – Kolejne kwartały nie będą wiele lepsze. Odbicia możemy się spodziewać dopiero pod koniec roku – mówi prezes Stanisław Więcek.
Dodaje jednak, że 2010 r. powinien się zakończyć na plusie. – Myślę, że zarobimy kilkaset tysięcy złotych przy obrotach rzędu 200 mln zł (209 mln zł w 2009 r. – red.) – mówi. Firma lada dzień podpisze dwa, warte kilkanaście milionów złotych każdy, kontrakty na dostawę kotłów – jeden w Niemczech, drugi w Finlandii. Dobrze radzi sobie spółka zależna Interbud-West. W ciągu dwóch miesięcy podpisała umowy na 50 mln zł, wkrótce będzie kolejna na 20 mln zł.
Poważnym problemem katowickiej spółki jest zapaść na rynkach zagranicznych, głównie niemieckim, który zapewnia 70 proc. jej obrotów. – Odczuwamy to już od lipca 2009 r. i myślę, że jeszcze trochę to potrwa – mówi Więcek. Prezes narzeka też na dramatycznie spadające marże. – Wiele zleceń bierzemy tylko po to, żeby utrzymać produkcję i zatrudnienie. Ich rentowność jest jednak bliska zeru – mówi.
Lepsze czasy dla spółki mają przyjść w 2011 r. Wtedy zarząd planuje sprzedaż na poziomie 400 mln zł. Firma zainwestowała 32 mln zł w technologię spawania laserowego, co ma w przyszłości zaowocować większą liczbą klientów. Energoinstal chce też zdywersyfikować swoją ofertę. Liczy na zlecenia na budowę bloków parowo-gazowych, spalarni śmieci oraz kotłów na biomasę, biogazowni i spalarni gazów poprocesowych. – W energii odnawialnej i utylizacji łatwiej teraz o kontrakty, bo projekty te są dotowane przez UE – tłumaczy Więcek.