Świętokrzyska spółka zajmuje się głównie dzierżawą szalunków oraz dystrybucją innych specjalistycznych urządzeń i systemów używanych na budowach.
Jej głównym udziałowcem jest Betomax GmbH należący do niemieckiego holdingu Indus notowanego na giełdzie we Frankfurcie. Po 16 proc. akcji Betomaksu mają czterej świętokrzyscy biznesmeni, kontrolujący między innymi pośrednio (przez Stalmax) giełdowy Zakład Urządzeń Kotłowych Stąporków.
Betomax wypracuje w tym roku około 50 mln zł przychodów i ponad 3 mln zł zysku netto. – Według ostrożnych założeń przyszłoroczne przychody powinny być o około 20 proc. wyższe niż w tym roku. Oczekujemy, że spółka wypracuje 7–8 proc. marży netto – mówi Lech Pasturczak, udziałowiec i przewodniczący rady nadzorczej firmy. Oznacza to, że przychody sięgną 60 mln zł, a czysty zysk prawie 5 mln zł.
W spółce trwają prace na prospektem emisyjnym. – Złożymy go prawdopodobnie do końca pierwszego kwartału przyszłego roku – twierdzi Pasturczak. Wartość oferty może wynieść maksymalnie 20 mln zł. Część papierów chcą sprzedać dotychczasowi akcjonariusze. Debiutowi będzie też prawdopodobnie towarzyszyć emisja nowych walorów. Na razie nie wiadomo, jaka będzie proporcja starych i nowych papierów w IPO.
Pieniądze ze sprzedaży akcji będą przeznaczone głównie na wykup siedziby spółki, która teraz jest wynajmowana. Ma to?przynieść, według zarządu przedsiębiorstwa, spore oszczędności. Reszta kapitału pozyskanego od inwestorów pójdzie na zakup maszyn i oprogramowania.Betomax ma też w planach przejęcia, ale to raczej melodia przyszłości.