Intensywnie szukamy obiektów do przejęć

Waldemar Łaski - z prezesem Famuru rozmawia Piotr Sobolewski

Publikacja: 29.11.2013 05:13

Waldemar Łaski, prezes Famuru

Waldemar Łaski, prezes Famuru

Foto: Archiwum

Zacznijmy od zagranicy. Famur coraz chętniej stawia na inne rynki. Czy nie dostrzega już szans w Polsce?

Zawsze będziemy specjalnie traktować górnictwo polskie. Przede wszystkim dlatego, że tego górnictwa potrzebujemy i nie chcemy popełniać błędów naszych poprzedników. Gdy w Anglii zamykano kopalnie, po dziesięciu latach przemysł okołogórniczy niemal przestał istnieć. A bez rodzimego górnictwa nie ma możliwości, żeby Famur mógł dobrze funkcjonować. To podstawa naszego wzrostu na świecie.

W ubiegłym roku 29 proc. sprzedaży Famuru pochodziło z eksportu. Jak to się zmieni?

Liczymy, że w Polsce w długim terminie uda się utrzymać poziom wydobycia zbliżony do obecnego. Nie prognozujemy więc istotnego rozwoju na rynku krajowym. Poprawa może nastąpić natomiast za granicą, dlatego aktywnie poszukujemy nowych rynków dla naszych maszyn. Chcemy być wszędzie, gdzie wydobywa się węgiel, a docelowo także w kopalniach wydobywających inne minerały.

Mówi pan, że Famur dysponuje technologią, która pozwala rywalizować z największymi graczami na świecie. Skąd ta pewność?

Z doświadczenia. Najstarsza spółka z grupy pracuje już 118 lat. Już od 1922 r. Famur produkował maszyny dla przemysłu wydobywczego, który tworzył się na Śląsku. Właściwie żadne górnictwo na świecie nie ma takiej tradycji. Są jeszcze Niemcy i Anglia, ale tam branża jest już w schyłkowym okresie. W Polsce nauczyliśmy się wydobywać węgiel w bardzo trudnych warunkach, tam, gdzie występuje metan, wysoka temperatura czy tąpania. Dzięki temu doświadczeniu klientom nie dostarczamy jedynie maszyn, ale bierzemy ze sobą górników i eksportujemy wiedzę, jak należy projektować kopalnie i wydobywać węgiel. A w wielu miejscach, gdzie występuje węgiel, wiedza górnicza jest bardzo potrzebna.

Na które rynki stawia zatem Famur?

Na wszystkie, gdzie wydobywa się węgiel. Dojście do wysokich pozycji na rynku australijskim czy amerykańskim będzie o wiele trudniejsze niż w krajach rozwijających się. W tych pierwszych mamy bowiem do czynienia z monopolem lokalnych firm. Staramy się go złamać i dostarczać nasze urządzania również na te rynki. Meksyk, który historycznie zawsze zaopatrywał się w sprzęt z USA, w ostatnich latach kupił od nas cztery komplety zmechanizowanych obudów ścianowych i jeden kompleks ścianowy.

Ale kraje te są dość zróżnicowane...

Tak, niektóre, jak Rosja czy Ukraina, mają rozwinięte górnictwo. Wiedza górnicza jest tam duża. Na tych rynkach chcemy być dostawcą nowoczesnego sprzętu. Jednocześnie pragniemy uczestniczyć w rozwoju górnictwa w Mongolii, Wietnamie czy Indiach, gdzie branża nie jest jeszcze tak zaawansowana. Chcemy pomagać przy projektach, dostawach sprzętu, jego wdrażaniu i przystosowywaniu do potrzeb.

A jak jest z tą Mongolią? Wicepremier Piechociński mówił o 100 mln USD z kontraktów, później Famur prostował tę informację.

Podpisaliśmy listy intencyjne z trzema mongolskimi firmami. Dopiero teraz na podstawie listów intencyjnych przygotowujemy oferty i będziemy negocjować ceny i warunki umów, a gdy uda nam się te umowy podpisać, to będziemy mogli mówić o sukcesie. Są to na tyle duże kontrakty, że ich realizacja potrwa dłużej niż rok.

Które kraje mają największy udział w przychodach grupy i jak może się to zmienić?

Najwięcej sprzedajemy do Rosji, Kazachstanu, Ukrainy i Czech. Chcemy umocnić tam naszą obecność i myślę, że jest to możliwe. Cały czas szukamy też nowych klientów, zarówno na rynkach szybko rozwijających się, jak i tych dojrzałych. Liczą się te kraje, gdzie szybki rozwój gospodarczy wymaga wzmocnienia potencjału energetycznego. Takim przykładem są Indie. Rynek jest dla nas bezpieczniejszy, jeśli wydobywany węgiel jest wykorzystywany na miejscu. Nie odpuszczamy jednak takich rynków jak Mongolia czy Indonezja, które są nastawione na eksport surowca.

Jak zakończy się ten rok dla Famuru? Będzie lepiej niż w 2012 r., gdy przychody wyniosły 1471,5 mln zł?

2012 rok był rekordowy dla grupy. W 2013 r. w polskich spółkach wydobywczych widzimy istotne zmniejszenie inwestycji w maszyny i urządzenia. W ciągu trzech kwartałów polskie kopalnie wydały na maszyny niecałe 720 mln zł, czyli o 41 proc. mniej niż w 2012 r. Odkładanie w czasie decyzji o realizacji inwestycji przez klientów zagranicznych również przełożyło się na trudniejszą niż w ubiegłym roku sytuację na rynkach eksportowych. Dlatego też trudno mówić o powtórzeniu wyników sprzed roku, ale myślę, że będą one bardzo dobre i zgodne z naszymi oczekiwaniami.

A 2014 rok?

Gospodarka wychodzi z kryzysu, a zapotrzebowanie na nasze maszyny będzie coraz większe. W konserwatywnych prognozach sądzimy, że 2014 rok będzie podobny do bieżącego. Już teraz mamy bardzo dużo zapytań dotyczących sprzedaży eksportowej. Jednocześnie może powstać kilka barier utrudniających inwestycje. Ryzykiem są polityczne naciski na zmianę polityki klimatycznej, a przez to spółki dłużej zastanawiają się nad inwestycjami.

A może Famur ma w zanadrzu maszynę, która mogłaby ich dodatkowo przekonać?

Stawiamy na kompleks niski. Kompleksy te pracują już w Katowickim Holdingu i mają bardzo dobre wyniki. Kolejny produkt to e-kopalnia, czyli system informatyczny dla kopalń, który jest unikatowy w skali świata, i sądzimy, że coraz więcej firm będzie się decydować na jego zakup. Liczymy też na wzrost segmentu chodnikowego, który od przejęcia Remagu dynamicznie się rozwija.

Niepokoi pana faworyzowanie odnawialnych źródeł energii?

OZE mogłyby niepokoić, jeśli byłyby konkurencyjne pod względem wytwarzania energii. Dziś wydobycie węgla jest najtańsze i stanowi 40–50 proc. wytwarzanej energii na świecie. OZE będą uzupełnieniem, ale nie alternatywą. Poprawiając efektywność kopalń, polepszamy ich konkurencyjność w stosunku do innych źródeł energii.

Czy akcjonariusze Famuru mogą liczyć na dywidendę?

Firma ma gotówkę netto, dlatego sądzę, że jeżeli nasze plany ekspansji i akwizycji nie ziszczą się w ciągu najbliższych miesięcy, to WZA może podjąć decyzję o przekazaniu pieniędzy akcjonariuszom. Nie chcemy blokować środków, które mogłyby być inwestowane gdzie indziej. Przez najbliższe pół roku będziemy intensywnie pracować nad obiektami do przejęć.

A jakie firmy interesują Famur?

Wyłącznie podmioty bardzo mocno związane z maszynami, urządzeniami i systemami dla górnictwa – i tylko takich podmiotów szukamy w kraju i za granicą. Nie ma możliwości, byśmy się zainteresowali podmiotami niezwiązanymi z rynkiem górniczym. Firmy, które chcemy włączyć do grupy, mają tworzyć istotną wartość dodaną i wzmocnić naszą pozycję na rynku.

CV

Waldemar Łaski z Famurem związany jest od 2002 r., czyli od momentu zakupu upadającej spółki przez prywatnego inwestora. Od 2009 r. pełni funkcję prezesa zarządu (był nim również w latach 2005 i 2006), a w latach 2007–2009 zajmował stanowisko wiceprezesa. W trakcie jego prezesury Famur przejął Fazos, Piomę, Pemug i Remag. Łaski jest absolwentem Politechniki Śląskiej w Gliwicach.

Budownictwo
Rynek mieszkaniowy czeka na obniżki stóp. To okazja?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Budownictwo
Huśtawka nastrojów na pierwotnym rynku mieszkaniowym
Budownictwo
BM mBanku poleca akcje czterech deweloperów mieszkaniowych
Budownictwo
Ministra funduszy nie odpuszcza deweloperom. Wniosek do UOKiK
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Budownictwo
Adamietz zbuduje hotel Marvipolu w Gdańsku
Budownictwo
Echo z kumulacją