– Po zakończeniu transakcji z OHL zapewne damy akcjonariuszom Hydrobudowy Polska drugą szansę sprzedaży jej akcji, gdy PBG?będzie chciało zwiększyć udział w kapitale firmy z 12–15 proc. do ponad 20 proc. – powiedział w środę na antenie TVN CNBC Przemysław Szkudlarczyk, wiceprezes PBG (właściciela 63,05 proc. akcji Hydrobudowy). – Już dziś mogę zadeklarować, że jeśli będziemy zwiększać udział, to będziemy to robić po cenie nie niższej niż ta, która będzie obowiązywała w wezwaniu ogłoszonym przez OHL – dodał.
Ta deklaracja nie oznacza jednak, że drobni akcjonariusze będą mogli sprzedać walory po 4,01 zł, czyli po cenie, jaką za papiery Hydrobudowy otrzyma PBG od OHL. OHL stanie się bowiem właścicielem akcji Hydrobudowy poprzez przejęcie innej firmy, a zgodnie z przepisami cena płacona za akcje kupowane pośrednio nie jest brana pod uwagę przy ustalaniu ceny minimalnej w wezwaniu. Hiszpanie będą zatem mieli możliwość ogłoszenia wezwania po niższej cenie.
OHL kupi pośrednio 63,05 proc. akcji Hydrobudowy, dzięki czemu będzie mógł ogłosić wezwanie tylko na 2,95 proc. walorów (by osiągnąć 66-proc. pułap). – Takie transakcje są zgodne z przepisami o wezwaniach, co nie znaczy, że przepisy są dobre. Ponad pięć lat funkcjonowania aktualnego prawa o wezwaniach pokazało ich słabe strony, dlatego KNF w 2009 r. przekazała do Ministerstwa Finansów propozycje ulepszenia przepisów, tak żeby skuteczniej chroniły one drobnych inwestorów – komentuje Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF.
Piotr Cieślak, wiceprezes SII, ocenia, że sposób przeprowadzenia transakcji jest zgodny z przepisami, ale jest niekorzystny z punktu widzenia akcjonariuszy mniejszościowych. – Przede wszystkim nie wszyscy zainteresowani będą mogli wyjść z akcjonariatu Hydrobudowy w równym stopniu co PBG. Decyzja o wniesieniu udziałów do spółki celowej jest zapewne konsekwencją wcześniejszej umowy i wskazuje?na świadomą próbę uniknięcia wezwania uprzedniego. W obecnych warunkach właścicielskich wezwanie na 66 proc. akcji skierowane musiałoby być do wszystkich akcjonariuszy – mówi. – Pośredni sposób przejęcia kontroli rodzi też ryzyko, że gdyby w ciągu 12 miesięcy Hiszpanie chcieli ogłosić kolejne wezwanie na pozostałe akcje firmy, to mogliby, obchodząc przepisy, zaproponować niższą cenę – oczywiście w zależności od średnich notowań akcji ma giełdzie – dodaje.
[ramka]
