W poniedziałek rano kontrolowana przez Romana Karkosika przemysłowa grupa poinformowała o pożarze w zakładzie produkcyjnym w niemieckim Prenzlau, położonym niedaleko Szczecina. Giełdowi inwestorzy zareagowali na wieści dość spokojnie. Na spadającym rynku akcje Boryszewa taniały maksymalnie o 1,7 proc., do 5,87 zł.
– Najważniejszą dla nas informacją jest brak ofiar pożaru. Służby zabezpieczają teren fabryki. Niebawem rozpoczniemy oszacowywanie strat. Dopiero po zakończeniu prac inwentaryzacyjnych będziemy mogli podać więcej szczegółów. Niezwłocznie uruchomiliśmy awaryjne procedury realizacji kontraktów. Wszystkie nasze zakłady produkcyjne objęte są pełnym ubezpieczeniem, które swoim zakresem obejmuje tego rodzaju wypadki, zabezpieczając nas przez ich skutkami – mówi Michał Kujawski, rzecznik Boryszewa.
Co z inwestycjami?
Zakład w Prenzlau jest jedynym należącym do BRS Oberflachetechnik – ta spółka zależna Boryszewa miała w 2014 r. 109,5 mln zł przychodów, czyli 9,5 proc. wyniku wypracowanego przez cały segment plastikowy przemysłowej grupy. Istotne jest jednak to, że zakład produkuje wyroby galwanizowane – zapewniają one marże znacząco wyższe niż w przypadku zwykłych plastikowych komponentów.
Drugą tego typu spółką zależną jest BRS Ymos z fabryką zlokalizowaną przy zachodniej granicy Niemiec. W 2014 r. miała ona ponad 93 mln zł przychodów.
Boryszew jest zainteresowany zwiększeniem udziału wysokomarżowych elementów galwanizowanych w sprzedaży, według naszych informacji analizy obejmowały zainwestowanie w nowe linie galwanizacyjne po kilka milionów euro w Prenzlau (ze względu na doświadczenie i bliskość granicy z Polską) i Toruniu.