Prognozy biur maklerskich wskazują, że będzie to kolejny rekordowy rok dla producenta wyrobów gumowych z Sanoka, jeśli chodzi o wyniki. Jednak wypracowanie 100 mln zł zysku w całym 2015 roku, czyli celu, jaki wyznaczyły sobie władze grupy na ten rok, może okazać się niewykonalne.
Kłopotliwy Draftex
Głównym zmartwieniem spółki pozostaje nierentowny Draftex. Przejęcie niemieckiego producenta systemów uszczelnień karoserii samochodów osobowych miało niekorzystny wpływ na rentowność grupy, co potwierdziły wyniki za I półrocze. Po II kwartałach br. spółka wykazała 44,7 mln zł zarobku netto. – Ze względu na wysokie koszty restrukturyzacji przejętego Drafteksu uważam, że przekroczenie 100 mln zł zysku netto będzie w tym roku bardzo trudne. Spodziewam się w III kwartale podobnych wyników jak przed rokiem oraz dwucyfrowych zwyżek w IV kwartale – mówi Tomasz Rodak, analityk DM BOŚ.
Prezes Stomilu Sanoka Marek Łęcki przyznał niedawno w rozmowie z „Parkietem", że efekty restrukturyzacji Drafteksu będą najwcześniej widoczne w wynikach za IV kwartał br. Michał Sztabler, analityk Noble Securities, wśród czynników negatywnie wpływających na tegoroczne wyniki Sanoka, obok Drafteksu, wymienia słabość rynku rosyjskiego, dodając, że sprzedaż uszczelek okiennych, szczególnie na Wschód, jest bardzo dochodowa. Do tego dochodzą opóźnienia we wprowadzeniu programu PROW, co oznacza stagnację w segmencie rolniczym, niekorzystne dla finansów spółki umocnienie dolara oraz suszę obniżającą dochody rolników, co z kolei przekłada się na niższą skłonność do zakupów nowych maszyn.
– Moim zdaniem 100 mln zł zysku netto w tym roku jest możliwe, choć mało realne. Niemniej jednak za wykonalne uważam 95 mln zł – twierdzi Sztabler. Z szacunków Bloomberga wynika, że w tym roku Stomil Sanok może liczyć na 98 mln zł skonsolidowanego zysku netto oraz 929 mln zł przychodów, co oznaczałoby poprawę odpowiednio o 14 proc. i 21 proc. w porównaniu z 2014 r.
VW zatrząsł kursem
Ostatnie tygodnie nie były łatwe dla posiadaczy akcji Stomilu Sanok. Wybuch skandalu w Volkswagenie spowodował, że notowania firm kooperujących z niemieckim koncernem, w tym spółki z Sanoka, znalazły się pod presją. Zdaniem Michała Sztablera przecena walorów Stomilu, będąca pokłosiem głośnej afery w VW, nie miała fundamentalnego uzasadnienia. Perspektywy biznesu spółki wciąż pozostają bardzo dobre. – Trzeba zwrócić uwagę na dwa elementy, które odróżniają Stomil od innych firm, jak np. Groclin, Izo-Blok czy Boryszew. Po pierwsze, większa dywersyfikacja biznesu. Udział segmentu motoryzacyjnego, choć ostatnio mocno wzrósł, wciąż stanowi tylko 50–60 proc. przychodów. Ponadto grupa VW nie jest wymieniana w gronie największych odbiorców Stomilu. Dlatego też ewentualne problemy niemieckiego koncernu nie będą miały aż tak dużego przełożenia na firmę z Sanoka – ocenia ekspert.