Chodzi o planowane przez Komisję Europejską zmiany zakładające, że firmy wysyłające swoich pracowników za granicę, będą musiały wypłacać wynagrodzenie według wszystkich zasad obowiązujących w kraju, do którego pracownik został oddelegowany. Po drugie, przewidywane jest ograniczenie okresu delegowania. Firmy starej Unii skarżą się, że konieczny jest mechanizm ochronny, bo trudno im konkurować z podmiotami z Europy Środkowo-Wschodniej mającymi przewagę w postaci niższych kosztów pracy.
– Konkurencyjne ceny nie są, wbrew panującej powszechnej opinii, dumpingowe. Nie występuje również zjawisko nieuczciwej płacy. Pracodawca, poza wynagrodzeniem, oferuje bowiem wiele dodatkowych ułatwień, np. zakwaterowanie, dojazdy, świadczenia urlopowe, dodatki świąteczne, które stanowią dodatkowy koszt dla firmy. Na problem płac nie można patrzeć wyłącznie poprzez pryzmat wynagrodzenia zasadniczego – komentuje Iwona Wielgasiewicz, dyrektor biura personalnego i administracji w Polimeksie-Mostostalu. – Jeśli zmiany w przepisach zostaną wprowadzone w proponowanym kształcie, efektem będzie spadek liczby kontraktów zagranicznych realizowanych przez polskich pracowników, a przez to upadek części małych firm. Z kolei ograniczenia w długości delegowania wymuszą częstą zmianę zespołów pracujących na projektach, co niejednokrotnie może powodować ryzyko zmniejszenia jakości wykonywanej pracy – podsumowuje.