Kamil Stolarski, Santander BM: banki mają szczęście w nieszczęściu

Sprawa kredytów frankowych rozwiązuje się w okresie wysokich stóp procentowych, a więc w czasie wysokiej rentowności banków, ale może mieć wpływ na chęć do finansowania gospodarki – mówi Kamil Stolarski, kierownik zespołu analiz giełdowych w Santander BM.

Publikacja: 16.06.2023 21:28

Kamil Stolarski, kierownik zespołu analiz giełdowych w Santander BM

Kamil Stolarski, kierownik zespołu analiz giełdowych w Santander BM

Foto: parkiet.tv

TSUE potwierdził w czwartek, że bankom nie należy się wynagrodzenie za korzystanie z kapitału przez klientów, jeśli w umowie kredytu były klauzule abuzywne. Co to oznacza dla wycen banków?

Ta decyzja na pewno przybliża nas do punktu, w którym będziemy mogli wycenić portfel frankowy, natomiast daleko jeszcze jesteśmy od tego miejsca. Informacja, że banki nie mogą doliczać sobie wynagrodzenia, jest bardzo istotna, ale jest jeszcze przynajmniej kilka pytań, na których odpowiedzi czekamy, by móc w stanie wycenić portfel kredytów frankowych. Jest pytanie o wynagrodzenie dla konsumentów czy też o to, czy można w jakiś sposób waloryzować kapitał, skoro nie można naliczać odsetek. Wciąż nie wiadomo, jaka będzie chęć konsumentów do zawierania ugód. Nie wiemy też, jak będzie kształtować się linia sądownicza, jak sądy będą wypowiadać się na temat waloryzacji i wynagrodzenia dla konsumentów. Jest więc łatwiej wycenić portfel frankowy, ale cały czas jest bardzo duże prawdopodobieństwo błędów w rachunkach.

Czy wzrośnie liczba pozwów kierowanych przez frankowiczów, czy banki będą szukać ugód?

Pewnie obie te rzeczy będą mieć miejsce. Banki po tym negatywnym wyroku TSUE będą bardziej skłonne proponować ugody. Właściwie wszystkie banki już je oferują i są do tego zmotywowane. Wydaje się, że ta motywacja i aktywność banków na tym polu może wzrosnąć. Do tego dojdzie, co widzieliśmy już w I kwartale, istotny wzrost liczby spraw sądowych. Informacja o braku wynagrodzenia dla banków, która pojawiła się w opinii rzecznika generalnego i możliwym wynagrodzeniu dla konsumentów, bardzo mocno zmienia matematykę potencjalnych wyroków frankowych. Warto też pamiętać o kredytach jeszcze w innych walutach, np. w euro. Spodziewam się więc i wzrostu liczby ugód, i spraw sądowych. Tak będą wyglądać najbliższe miesiące. Banki są już całkiem zaawansowane na drodze sądowej i ugód. Przykładowo Millennium ma już jedną trzecią liczby kredytów frankowych w sądach oraz jedną trzecią objętą ugodami. W takich bankach jak PKO BP czy mBank około 50 proc. kredytów frankowych procesuje się albo w ramach ugód, albo na drodze sądowej i pozostaje druga połowa, co do której zakładam, że dojdzie do przyspieszenia. Liczę, że liczba ugód będzie rosła szybciej niż pozwów, ale tu i tu spodziewam się wzrostów.

Czy wyrok TSUE zmieni sporo w modelach wycen rezerw?

Obecnie banki mają 40 mld zł zawiązanych rezerw na „franki” na koniec I kwartału. Zakładam, że te rezerwy w II kwartale powinny skokowo wzrosnąć. Wraz z nowymi informacjami zmieniają się nie tylko założenia do tych modeli, lecz także ewoluują też same modele i kryteria, na które się patrzy. Zakładając automatyzm, to największe banki giełdowe, które ja analizuję, powinny zwiększyć swoje rezerwy w II kw. o około 3 mld zł na skutek czwartkowego wyroku TSUE. Nie jest to dużo, jeśli porównamy tę kwotę do już istniejących rezerw, ale jak na jeden kwartał będzie to istotny wzrost. Zakładam, że banki nie tylko z tego tytułu będą zwiększać rezerwy, ale też w związku z nowymi pozwami czy też uatrakcyjnieniem ofert ugodowych. Spodziewam się istotnego wzrostu rezerw w II kwartale.

Jak długo może się jeszcze ciągnąć saga rezerw?

Moje wyceny zakładają, że te rezerwy będą w 2023 i 2024 r., a w 2025 r. będziemy już po tym etapie. Jeśli będzie tak, że z jednej strony nie będzie się należało wynagrodzenie bankom, a z drugiej także konsumentom, to wydaje się, że to jest najbardziej bazowy scenariusz. Zasadnym działaniem byłoby jednak wprowadzenie ustawy regulującej wzajemne stosunki frankowiczów i banków. Nie wierzę, że ta ustawa pojawi się przed najbliższymi wyborami parlamentarnymi, natomiast są bardzo silne argumenty, by wrócić do dyskusji o ustawie po wyborach. Gdyby ona się pojawiła, mielibyśmy temat zaadresowany już w 2024 r. i nie byłoby ryzyka dla systemu bankowego z jednej strony, a z drugiej frankowicze mogliby też już spać spokojnie.

Największe portfele kredytów frankowych mają PKO BP, mBank i Millennium. W przypadku PKO BP nominalnie jest to 15 mld zł, ale wobec ogółu aktywów nie jest to aż tak znacząca kwota. Najwięcej ten problem waży w mBanku i Millennium. Czy te banki sobie poradzą?

Uważam, że te banki nie będą podnosić kapitału. Kapitał w Millennium obecnie sięga 5,5 mld zł, a rezerwy na kredyty frankowe to 5,6 mld zł, więc rezerwy przewyższają już kapitał na bilansie. Jak wspomniałem, banki nie są zakładnikami modeli, tylko raczej kształtują je same. Banki mają szczęście, że sprawa kredytów frankowych rozwiązuje się w okresie wysokich stóp procentowych i bardzo dużej rentowności. Zysk Millennium po odliczeniu zdarzeń jednorazowych w 2022 r. wyniósł około 2,5 mld zł, więc w relacji do portfela kredytów frankowych, który sięga 10 mld zł, jest to dużo. Dzięki temu, że rezerwy są tworzone w czasach wysokiej rentowności, zarówno Millennium, jak i mBank unikną konieczności dokapitalizowania. Obawiam się, że przez jakiś czas, zwłaszcza Millennium, może nie spełniać wymogów MREL, a jeśli chodzi o współczynniki wypłacalności, to jeśli będą okresy niespełniania minimalnych odczytów, będą one krótkotrwałe.

Jaki wpływ czwartkowy wyrok TSUE może mieć na dywidendy banków?

Przewiduję, że zostaną one wypłacone. Wielkość dywidend w stosunku do kapitałów nie jest bardzo istotna. Banki, aby być atrakcyjne dla inwestorów, powinny płacić dywidendy.

Czy decyzja TSUE zmniejszy zdolność banków do finansowania gospodarki?

Tak. Takie tematy jak wakacje kredytowe i franki znacznie zniechęcają banki do udzielania finansowania, zwłaszcza długoterminowego.

Co z notowaniami banków?

Banki bywają koniem pociągowym GPW i tak jest też tym razem, choć nie jest to jedyny sektor, który w tym roku zyskuje. Były momenty, w których polskie banki były wyraźnie słabsze od europejskich, gdy ogłoszono prace nad wydłużeniem wakacji kredytowych czy też przy ogłoszeniu opinii rzecznika generalnego TSUE. W związku z globalnym kryzysem banki europejskie zaczęły się jednak zachowywać słabiej. Uważam, że jest jeszcze paliwo do tego, by polskie banki zachowywały się lepiej od europejskich i fenomenalna rentowność sektora po wyjęciu jednorazowych zdarzeń nie jest jeszcze uwzględniona w kursach. Banki wyceniane są na 1x C/WK i nawet przy założeniu spadku stóp procentowych do 3–4 proc. sektor powinien raportować dwucyfrowe ROE. W  perspektywie roku czy pół­tora kursy banków powinny być wyżej niż dziś.

Banki
KNF: 100 proc. zysku banków na dywidendę jeszcze nie teraz
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Banki
Prezes PKO BP: Wychodzimy daleko poza naszą strefę komfortu
Banki
Citi Handlowy: co dalej z segmentem detalicznym?
Banki
Prezes Banku Millennium: nasz bank zdejmuje ciasny krawat, ale nadal jest i będzie w garniturze
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Banki
Czy dojdzie do fuzji Pekao i Aliora? Bardzo możliwe
Banki
Rozważają nabycie akcji Alior Banku przez Pekao od PZU. Jest list intencyjny