Rozmawiamy o sektorze finansowym, a więc należy zacząć oczywiście od banków. Indeks WIG-banki urósł od początku roku około 20 proc. Czy to oznacza, że najgorsze ta branża ma już za sobą?
Na przestrzeni ostatnich dwóch lat mieliśmy dużo zmian, przy czym były to przede wszystkim zmiany negatywne w sektorze bankowym. Mam tu na myśli m.in. podatek bankowy, regulacje dotyczące interchange i bancassurance, na wynikach sektora negatywnie odbiły się też problemy SKOK, a dodatkowo mieliśmy regulacje KNF, które wpłynęły na to, że dziś jedynie dwa banki w powtarzalny sposób mogą myśleć o dywidendzie. Czy najgorsze mamy za sobą? Chyba niekoniecznie. Jest kilka elementów, które w pewnym zakresie negatywnie będą wpływać na sektor. Od grudnia 2017 r. mamy chociażby rozporządzenie w sprawie wyższych wag ryzyka. Do tego w styczniu 2018 r. wchodzi IFRS 9, który negatywnie odbije się na kapitałach, współczynnikach kapitałowych i prawdopodobnie na kosztach ryzyka banków. Do tego cały czas mamy nierozwiązany problem kredytów frankowych.
Ostatnio temat kredytów frankowych nieco przycichł. Czy więc faktycznie będzie on nadal straszakiem na naszym rynku?
Za kilka dni minie rok od przedstawienia przez Kancelarię Prezydenta projektu ustawy frankowej. Zakładał on zwrot spreadów i tzw. dobrowolne przewalutowanie. Minął rok i w sumie żadne konkretne działania nie zostały podjęte. Pojawiają się różne informacje, mówiące m.in. o tym, że Komitet Stabilności Finansowej pracuje nad zmianami w funduszu wsparcia kredytobiorców. O tym też wspominał wicepremier Morawiecki i wiceminister Skiba. Pytanie, czy ten pomysł będzie realizowany z tzw. ustawą spreadową, czy będzie wprowadzony w życie jeden albo drugi pomysł. Jeżeli oba te pomysły weszłyby w życie, byłby to bolesny cios dla banków.