Z dokumentu, który przygotowała Komisja Nadzoru Finansowego, wynika, że bardzo nieliczne są przypadki wypowiedzeń przez banki w Polsce umów kredytów walutowych.
Niska szkodowość
Raport z datą początku czerwca KNF przygotowała w odpowiedzi na interpelację posła Stanisława Tyszki (Kukiz'15) z kwietnia tego roku. W 2017 r. banki wypowiedziały 2,4 tys. umów, co stanowi zaledwie ułamek (0,4 proc.) wszystkich czynnych na koniec roku umów (583,2 tys.). To także tylko część kredytów, które były opóźnione w spłacie – w 2017 r. było ich 5,4 tys. (opóźnienie o 30–90 dni) oraz 6,5 tys. (opóźnienie powyżej 90 dni). W poprzednich latach liczba wypowiedzianych hipotek walutowych również była stosunkowo niewielka – najwięcej wyniosła w latach 2011 i 2012 – po 3,9 tys., ale wtedy ogólna liczba umów była większa (po ok. 700 tys.), więc udział był mały (0,55 proc.).
Zdaniem Związku Banków Polskich niewielka liczba wypowiadanych przez banki frankowych hipotek pokazuje, że niska jest ich szkodowość, szczególnie biorąc pod uwagę wiek tych kredytów (są już co najmniej kilkuletnie, nowe nie są masowo udzielane od 2012 r.). Na koniec 2017 r. opóźnienie w spłacie hipotek frankowych dotyczyło 9979 osób, czyli 1,2 proc. osób spośród wszystkich kredytobiorców frankowych. Spłacalność frankowych jest nadal mimo umocnienia franka lepsza niż złotowych (pomagają w tym ujemne stopy procentowe). Na koniec 2017 r. na ponad 2,3 mln wszystkich czynnych kredytów mieszkaniowych tylko w 32 tys. (1,4 proc.) występuje opóźnienie w spłacie powyżej 90 dni.
Z danych NBP wynika, że jakość tych walutowych pogarsza się, ale przyczyną różnicy w jakości walutowych i złotowych hipotek jest starzenie się portfela. Duża część (66 proc.) złotowych hipotek to kredyty udzielone już po 2011 r., tymczasem portfel walutowych składa się prawie wyłącznie z tych udzielonych przed 2012 r. (97 proc.). Jakość walutowych hipotek z okresu, kiedy masowo ich udzielano jest lepsza niż tych złotowych.
Zwolennicy przewalutowania i część frankowiczów twierdzili, że wskaźniki jakości są dobre, bo banki masowo wypowiadają umowy, co sztucznie poprawia wskaźniki psujących się kredytów. BIK jednak bierze pod uwagę zarówno czynne, jak i nieczynne kredyty. ZBP przekonuje, że raport KNF zadaje kłam tezie, iż banki masowo wypowiadają frankowiczom umowy kredytowe i wyrzucają ich z mieszkań. Związek podkreśla, że wypowiedzenia umów to naturalne procesy wynikające z niewywiązywania się kredytobiorców z obowiązku spłaty zobowiązań. Poza tym liczba wypowiedzeń nie pokazuje liczby realnie wszczętych postępowań egzekucyjnych, czyli licytacji mieszkań, bo w wielu przypadkach dochodzi do zawarcia ugody restrukturyzacyjnej. Licytacje nieruchomości zakupionych na kredyty frankowe to zdaniem ZBP nadzwyczajne sytuacje i nawet w największych bankach takich sytuacji jest niewiele: kilkanaście lub kilkadziesiąt rocznie. KNF stwierdza, że liczba wypowiedzeń umów nie jest zauważalna, a tym bardziej nie ma charakteru systemowego.