Sejmowa podkomisja przyjęła prezydencki projekt ustawy wprowadzającej specjalny Fundusz Konwersji, na który będą składać się banki. Projekt zakłada, że banki co kwartał będą płacić składkę w wysokości maksymalnie 0,5 proc. wartości swoich hipotek walutowych. W skali roku sektor może kosztować to do 2,5 mld zł. Jeśli wpłacone środki nie zostaną przez bank wykorzystane na wsparcie konwersji w pół roku od zakończenia kwartału, będą z nich mogli skorzystać konkurenci.
Tym razem bat na banki będzie skuteczny?
– Ten mechanizm zmotywuje banki, aby zagospodarowały płacone przez siebie składki na przewalutowanie kredytów swoich klientów. Z tego punktu widzenia ten projekt jest pierwszym, którego wprowadzenie w życie jest realne, przymusza banki do konwersji i nie doprowadzi do destrukcji systemu finansowego – mówi Andrzej Powierża, analityk DM Citi Handlowego.
Kluczowe pytanie brzmi, co będzie wpływać na ustalanie kwartalnej stawki w przyszłości. Może się okazać, że gdyby liczba konwersji była zbyt mała w ocenie nadzorcy, banki będą nadal w kolejnych kwartałach płacić wysokie stawki bez jasno określonego terminu. To może spowodować, że ustawa zacznie działać.
Z naszej ankiety (przeprowadzonej w sierpniu wśród banków) wynika, że tylko 0,3 proc. wszystkich umów hipotek frankowych zostało od początku 2017 r. dobrowolnie przewalutowanych. Do tej pory banki nie oferowały klientom na tyle korzystnych warunków konwersji hipotek walutowych, aby ci z nich korzystali. Ale również jest to spowodowane wysokimi oczekiwaniami samych klientów, którym politycy obiecywali wcześniej rozwiązania ustawowe umożliwiające konwersję po kursie z dnia zaciągnięcia. Nieskuteczne okazały się rozwiązania inicjowane przez Ministerstwo Finansów, Komisję Nadzoru Finansowego czy Komitet Stabilności Finansowej – takie jak zwiększone wagi ryzyka dla kredytów walutowych czy dodatkowe bufory kapitałowe. Wprawdzie banki „frankowe” muszą trzymać przez to więcej niż kiedyś kapitału, co obniża ich rentowność, ale wolą to, niż przewalutowanie skutkujące automatycznym odpisaniem sporej części wartości takiej hipoteki. Im lepsze warunki dla klienta, tym wyższy odpis bank musiałby zawiązać i więcej kosztowałaby konwersja i mniej tego typu operacji można by przeprowadzić.
Przewalutowanie nie dla wszystkich
Jest kilka znaków zapytania wobec ustawy. Czy jest w ogóle potrzebna skoro hipoteki walutowe dobrze się spłacają dzięki ujemnym stopom procentowym w Szwajcarii i dobrej sytuacji gospodarczej w Polsce (historycznie niskie bezrobocie, rosnące wynagrodzenia i dochód rozporządzalny). Brakuje też jasnego celu ustawy i określenia, jaki problem ma rozwiązać i kiedy nadzorca uzna, że został rozwiązany. Chodzi o pomoc najbardziej potrzebującym czy o ogólne zmniejszenie liczby i udziału hipotek walutowych w sektorze? Nie wiadomo też, na jakie zmniejszenie długu liczą klienci i jakie warunki ich usatysfakcjonują. Z tych powodów nie da się policzyć całościowych kosztów ustawy.