Walne zgromadzenie Banku Pekao zdecydowało w środę, by z zysku netto osiągniętego w 2018 r. na dywidendę trafiło 1,73 mld zł, czyli 75 proc. jednostkowego zarobku. Pozostała część zysku w wysokości 578 mln zł zasili kapitał rezerwowy banku.
Na jedną akcję przypadnie równe 6,6 zł, co przy obecnym kursie (111 zł) dałoby stopę dywidendy w wysokości 5,9 proc., jedną z najwyższych w sektorze bankowym. Dzień dywidendy został ustalony na 10 lipca, a dzień wypłaty - na 30 lipca. Ostatnim dniem kiedy inwestorzy mogą nabyć akcje Pekao z prawem do dywidendy za rok 2018 jest, ze względu na dwudniowy okres rozliczeniowy, 8 lipca. – Jesteśmy i pozostaniemy spółką o wysokim profilu dywidendowym, jednocześnie oferując inwestorom ekspozycję na dynamiczny wzrost biznesu wsparty konserwatywnym podejściem w zarządzaniu ryzykiem i silną pozycją kapitałową. Biorąc pod uwagę ostatnie 3 lata, już po zmianach właścicielskich – dywidendy z zysków za 2016, 2017 i 2018 rok – nasze wypłaty dla akcjonariuszy przekroczą łącznie 6 mld zł. To zdecydowanie więcej niż jakikolwiek bank w Polsce – mówi Michał Krupiński, prezes Pekao.
Ten rok jest pierwszym od lat, w którym ten trzeci co do wielkości bank w Polsce nie wypłacił całego zysku (w 2018 r. do akcjonariuszy trafiło 2,07 mld zł a na akcję 7,9 zł). Zmiana wynika z podwyższonych wymogów dywidendowych Komisji Nadzoru Finansowego i nowej strategii Pekao w tym zakresie.
Co dalej? Nowa polityka dywidendowa zakłada, że za 2019 r. na dywidendę trafić ma 60–80 proc., w kolejnym zaś 50–75 proc. Tomasz Kubiak, wiceprezes Pekao, mówił niedawno w rozmowie z „Parkietem", że bank podtrzymuje ten cel i planuje poruszać się w tych przedziałach. - Ambicją jest, aby w górnych ich częściach. Oczywiście będzie to zależało od tempa wzrostu organicznego, który konsumuje kapitał – dodał.