Oprócz samych frankowiczów przeciwni takim roszczeniom są Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, rzecznik finansowy i rzecznik praw obywatelskich. Banki argumentują jednak, że mają podstawy, by żądać takich opłat. mBank przekonuje, że w rzeczywistości jest to roszczenie o zwrot nienależnego świadczenia (art. 410 k.c.). „W ramach wykonania umowy bank nie tylko wypłacił kredytobiorcom kapitał, ale również – nie domagał się jego zwrotu, pozwalając na korzystanie z tych środków. Świadczenie polegające na zaniechaniu żądania zwrotu środków będących własnością banku również ma swoją wartość, która podlegałaby zwrotowi w oparciu o przepisy o nienależnym świadczeniu. W przypadku każdej umowy, nie tylko kredytu, gdyby doszło do jej unieważnienia, należy rozliczyć wartość spełnionych świadczeń. Podobnym przykładem byłoby rozliczenie nieważnej umowy najmu. Gdyby taka umowa po pięciu latach jej wykonywania została uznana za nieważną, obowiązkiem najemcy byłoby wydanie lokalu oraz zapłata za bezumowne korzystanie" - argumentuje mBank.

Sektor powołuje się także na wyrok Sądu Najwyższego z 11 grudnia, wydanego w trzyosobowym składzie. Kwestia wynagrodzenia za korzystanie z kapitału w razie unieważnienia umowy wychodziła poza zakres rozpoznania, ale SN uznał, że jest to dopuszczalne i nie jest sprzeczne z wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości UE czy dyrektywą 93/13.

Kontrowersje wzbudza nie tylko sam fakt, czy opłata za korzystanie z kapitału należy się bankowi w razie unieważnienia umowy, ale także to w jaki sposób ją ustalić. Banki sugerowały w tej sprawie różne podejście. mBank, jak wynika z opisywanych przez nas wezwań do zapłaty przez niego wysyłanych, podjął próbę zrównania sytuacji frankowiczów i kredytobiorców złotowych. Ustalił więc oprocentowanie tak jak dla złotowych długoterminowych kredytów mieszkaniowych zabezpieczonych hipoteką (bazując na danych NBP).

Niektóre banki przyjęły jednak, że do obliczeń kosztu powinno posłużyć oprocentowanie niezabezpieczonego kredytu, co oznaczałoby że opłata za kapitał mogłaby być po około 12 latach od udzielenia kredytu równa albo nawet większa niż początkowa wartość nominalna kredytu. Niektóre banki podkreślały jednak, że niedopuszczalne jest takie rozwiązanie, aby opłata za korzystanie z kapitału była wyższa, niż gdyby nie było zmian w umowie. MR