Pięć różnic między obecną a poprzednimi korektami

Nagła fala wyprzedaży doprowadziła do wygenerowania serii niepokojących sygnałów technicznych, z jakimi nie mieliśmy do czynienia od ponad roku

Publikacja: 06.02.2010 02:16

Pięć różnic między obecną a poprzednimi korektami

Foto: ROL

Niemal rok po rozpoczęciu trendu wzrostowego na warszawskiej giełdzie pojawiły się w ostatnich dniach poważne sygnały podważające jego trwałość. Tym trudniej je bagatelizować, że niezależnie od przyczyn zburzyły one schemat, według jakiego rozgrywały się wydarzenia w ostatnich kilkunastu miesiącach. Poniżej omawiamy pięć niekorzystnych sygnałów, które z punktu widzenia analizy technicznej odróżniają obecną falę przeceny od poprzednich korekt.

[srodtytul]1. Głębokość korekty[/srodtytul]

Od tegorocznego szczytu (będącego jednocześnie maksimum całego trendu wzrostowego) WIG spadł do tej pory o 9,9 proc. (licząc w cenach zamknięcia). Oznacza to, że przecena jest już większa niż poprzednie trzy silne korekty spadkowe: z przełomu października i listopada ub.r. (7,1 proc.), z końca sierpnia (8,7 proc.) oraz z czerwca i lipca (8,5 proc.). Tak głębokiego dwudniowego spadku jak w czwartek i piątek (o 6,5 proc.) nie było od roku.

[srodtytul]2. WIG najniżej od trzech miesięcy[/srodtytul]

Dotąd nie zdarzyło się w trakcie trendu wzrostowego, by WIG cofnął się do poziomu oddalonego o więcej niż półtora miesiąca. Najgorzej sytuacja wyglądała do tej pory w połowie lipca ub.r., gdy indeks spadł do poziomu najniższego od końca maja. Później korekty zabierały już znacznie mniejszą część wcześniejszych zysków. Na tym tle obecna fala spadkowa wygląda znacznie poważniej, bowiem WIG zanotował trzymiesięczne minimum. Niewiele brakuje, by stało się ono czteromiesięcznym dołkiem.

[srodtytul]3. Spadek WIG i sWIG80 poniżej półrocznej średniej kroczącej[/srodtytul]

Indeks szerokiego rynku znalazł się poniżej półrocznej średniej kroczącej (a konkretnie: 125-sesyjnej). Do tej pory nieprzerwanie od kwietnia 2009 r. znajdował się powyżej tego prostego (ale skutecznego) wskaźnika technicznego. Kierowanie się sygnałami tej średniej pozwoliło nie tylko „załapać się” na większość trendu wzrostowego, ale też w porę pozbyć się akcji w czasie ostatniej bessy (WIG znajdował się poniżej średniej nieprzerwanie od listopada 2007 r. do kwietnia 2009 r.).

Co gorsza, taki sam niepokojący sygnał pojawił się nawet w przypadku kojarzonego z małymi spółkami sWIG80. O tym, jak wiarygodne są w jego przypadku sygnały półrocznej średniej, świadczy fakt, że podczas gdy sWIG80 przez ostatnie dziesięć lat (od początku 2000 r.) urósł około pięciokrotnie, to kapitał w strategii opartej na sygnałach średniej powiększyłby się aż 29-krotnie (zakładając hipotetycznie, że inwestor jest w stanie zbudować portfel idealnie zgodny ze składem sWIG80). Poprzednio sWIG80 spadł poniżej średniej w sierpniu 2007 r.

[srodtytul]4. Przebicie ruchomej linii obrony[/srodtytul]

W kwietniu 2009 r. zaczęliśmy kreślić na wykresie WIG opracowaną przez nas tzw. ruchomą linię obrony (ang. trailing stop), przesuwającą się w górę wraz z postępami trendu wzrostowego. Linię tę wyznaczały dołki kolejnych korekt spadkowych w ramach tego trendu (przyjęliśmy przy tym dodatkowy warunek mówiący, że korekta powinna wynieść co najmniej 3 proc.). Kiedy tylko WIG wspinał się na nowy szczyt, przesuwaliśmy linię w górę, na wysokość dołka ostatniej korekty.

Do niedawna ten mechanizm nieprzerwanie sugerował „podążanie za trendem”, czyli trzymanie akcji w portfelu. Ostatnia gwałtowna przecena przekreśliła ten utrwalony zdawałoby się schemat. WIG z impetem przebił linię obrony, sugerując załamanie trendu. Z „technologicznego” punktu widzenia oznacza to, że przestajemy rysować linię obrony (wsparcia), a zaczynamy według podobnych zasad rysować linię oporu, która znajduje się powyżej WIG. Na razie jej poziom został wyznaczony przez styczniowy szczyt indeksu (41 617 pkt). Dopiero kiedy zostanie ona przebita, wznowimy rysowanie linii obrony.

[srodtytul]5. Pierwszy raz silne wyprzedanie nie doprowadziło do trwałego odbicia i powrotu do szczytów[/srodtytul]

Wszystkie opisane wcześniej negatywne sygnały miały miejsce mimo silnego krótkoterminowego wyprzedania sugerowanego przez oscylator stochastyczny. Do tej pory tak niskie odczyty wskaźnika były niezawodną zapowiedzią praktycznie natychmiastowego trwałego odbicia – tak było w listopadzie, wrześniu i lipcu ub.r. (a także w momencie zakończenia bessy w połowie lutego ub.r.). Skoro tym razem wyprzedanie nie okazało się zachętą dla strony popytowej do wzmożonych zakupów, to jest to oznaką niepokojących zmian na rynku. Słabość popytu została bezwzględnie wykorzystana przez rosnącą w siłę podaż. Bezprecedensowe sygnały widać także na wykresie oscylatora stochastycznego w układzie tygodniowym – tutaj wskaźnik znalazł się najniżej od roku.

[srodtytul]Jakie kolejne poziomy wsparcia?[/srodtytul]

Wszystkie te sygnały techniczne podważają trwałość rozpoczętego przed niemal rokiem trendu zwyżkowego. Nie oznacza to oczywiście jeszcze, że sforsowane zostały wszystkie możliwe poziomy wsparcia. Dla inwestorów, którzy czekają na potwierdzenie ostatnich negatywnych sygnałów, kluczowy jest m.in. listopadowy dołek WIG (37 391 pkt). Indeks znajduje się zaledwie 0,3 proc. powyżej tej bariery, co sugeruje, że już w poniedziałek może dojść do rozstrzygnięcia.

Bezpieczniejszy dystans od kluczowego wsparcia dzieli sWIG80. W jego przypadku mocną strefę wsparcia stanowi nie tylko dołek z listopada, ale również minimum z początku września ub.r. (10 736 pkt). Poziomy te stanowią dolne ograniczenie trendu bocznego, w jakim indeks znajduje się od pięciu miesięcy. Dopiero ich sforsowanie będzie ostatecznym sygnałem rozpoczęcia trendu spadkowego.

[ramka][b]Analiza fundamentów sugeruje, by poczekać[/b]

Gdyby jako jedyne fundamentalne uzasadnienie przeceny akcji traktować kryzys fiskalny w „krajach peryferyjnych” strefy euro, to można by mieć wątpliwości, czy jest to powód wystarczający do tego, by korekta przerodziła się w trend spadkowy. Czy sytuacja np. stosunkowo niewielkiej Portugalii może zachwiać światowymi finansami? Można spekulować, czy korekta na rynkach wywołana obawami przed kryzysem fiskalnym w krajach Południa będzie równie krótkotrwała co wyprzedaż wywołana przez doniesienia o tarapatach, w jakie wpadł wcześniej Dubaj.

Niestety, z fundamentalnego punktu widzenia kryzys fiskalny nie jest jedynym czynnikiem wprowadzającym wątpliwości. Dylematy powiększył ostatnio np. istotny dla inwestorów wskaźnik wyprzedzający PMI dla Polski, który spadł najmocniej od 13 miesięcy. Czyżby więc przecena na giełdzie była uzasadniona przez groźbę załamania się pozytywnych tendencji w gospodarce? Niestety, na razie nie sposób odpowiedzieć na to pytanie. Jednomiesięczny spadek PMI to zdecydowanie za mało, by obwieścić koniec ożywienia. Pozytywne tendencje widać też ciągle np. w piątkowych danych z amerykańskiego rynku pracy.

Chociaż styczniowe dane o zmianie zatrudnienia okazały się nieco gorsze od oczekiwań, a grudniowe zostały zrewidowane w dół, to i tak trzymiesięczna średnia nieprzerwanie rośnie i znalazła się na poziomie najwyższym od dwóch lat. Inwestorzy kierujący się analizą fundamentalną muszą się wykazać cierpliwością, czekając na odpowiedź na pytanie o to, czy niepokojące sygnały techniczne są potwierdzone fundamentalnie.[/ramka]

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?