Giełdowa hossa miała swój ciąg dalszy

Wszystkie główne indeksy warszawskiej giełdy w 2010 r. wzrosły po ponad 10 proc. Inwestorzy nie powinni więc narzekać na zyski. Jednocześnie zwyżki były jednak znacznie mniejsze niż w 2009 r.

Aktualizacja: 27.02.2017 05:23 Publikacja: 03.01.2011 04:00

Giełdowa hossa miała swój ciąg dalszy

Foto: Fotorzepa, Dariusz Majgier DM Dariusz Majgier

Mi­nio­ny rok przy­niósł kon­ty­nu­ację hos­sy roz­po­czę­tej jesz­cze w lu­tym 2009 r., gdy in­dek­sy usta­no­wi­ły do­łek po­przed­niej bes­sy. Od tam­tej po­ry za­rów­no WIG, jak i WIG20 po­dwo­iły war­tość. Więk­szość zwy­żek przy­pa­dła co praw­da na 2009 r., ale i 2010 r. wy­padł cał­kiem przy­zwo­icie na tle wy­ni­ków z in­nych lat.

O ile jed­nak w 2009 r. in­dek­sy wła­ści­wie przez ca­ły czas zy­ski­wa­ły na war­to­ści, to w 2010 r. hos­sa prze­ry­wa­na by­ła głę­bo­ki­mi ko­rek­ta­mi. Oka­za­ło się bo­wiem, że nie wszyst­kie go­spo­dar­ki w ta­kim sa­mym tem­pie wy­cho­dzą z kry­zy­su. Co wię­cej, do­pie­ro mi­nio­ny wła­śnie rok uze­wnętrz­nił wszyst­kie ne­ga­tyw­ne kon­se­kwen­cje kry­zy­su dla nie­któ­rych państw. O ile naj­więk­sze go­spo­dar­ki świa­to­we dzię­ki ener­gicz­nym de­cy­zjom swo­ich rzą­dów czy ban­ków cen­tral­nych dość szyb­ko sta­nę­ły na no­gi, o ty­le mniej­sze kra­je, któ­re nie dys­po­no­wa­ły aż tak sze­ro­ki­mi moż­li­wo­ścia­mi al­bo po pro­stu zbyt dłu­go ukry­wa­ły tra­wią­ce je pro­ble­my, wpa­dły w ze­szłym ro­ku w praw­dzi­we ta­ra­pa­ty. Nie­ste­ty, na czar­nej li­ście zna­la­zły się kra­je z nasze­go kon­ty­nen­tu, co mia­ło ne­ga­tyw­ny wpływ dla za­cho­wa­nia się war­szaw­skie­go par­kie­tu.

[srodtytul]Wid­mo kry­zy­su krą­ży[/srodtytul]

Pierw­szym kra­jem, któ­ry zna­lazł się na cen­zu­ro­wa­nym, by­ła Gre­cja. O jej ogrom­nym za­dłu­że­niu i pro­ble­mach z je­go ob­słu­gą za­czę­ło być gło­śno już pod ko­niec 2009 r., ale bom­ba wy­bu­chła do­pie­ro w stycz­niu. W kon­se­kwen­cji po­mię­dzy 20 stycz­nia a 10 lu­te­go in­dek­sy na GPW stra­ci­ły po ok. 10 proc. Po­wrót do po­zio­mów sprzed tąp­nię­cia za­jął im aż kil­ka ty­go­dni, mniej wię­cej do koń­ca mar­ca. Ko­lej­na fa­la spad­ków roz­po­czę­ła się nie­dłu­go póź­niej, bo już w po­ło­wie kwiet­nia. W cią­gu mie­sią­ca ry­nek stra­cił po­nad 12 proc. In­we­sto­rzy zda­li so­bie bo­wiem spra­wę, że wspar­cie, któ­re Gre­cji udzie­li­ła Unia Eu­ro­pej­ska, wca­le nie roz­wią­zu­je pro­ble­mów te­go kra­ju. Co wię­cej, co­raz gło­śniej za­czę­ło się mó­wić, że w po­dob­ne kło­po­ty mo­gą wpaść in­ne pań­stwa unij­ne, jak Hisz­pa­nia, Por­tu­ga­lia czy Ir­lan­dia.

Ma­jo­wa ko­rek­ta mia­ła rów­nież pod­ło­że tech­nicz­ne. Trwa­ją­ca nie­prze­rwa­nie od kil­ku­na­stu mie­się­cy hos­sa wy­win­do­wa­ła wskaź­ni­ki gieł­do­we w re­jo­ny, w któ­rych śmia­ło moż­na by­ło mó­wić o ich prze­war­to­ścio­wa­niu. Nie po­win­no za­tem dzi­wić, że część in­we­sto­rów po­wie­dzia­ła stop i zgod­nie z ha­słem „sell in may and go away” wy­je­cha­ła na przy­spie­szo­ne wa­ka­cje. Dla­te­go I pół­ro­cze na GPW nie na­le­ża­ło do uda­nych. W tym okre­sie tyl­ko in­deks śred­nich spół­ek mWIG40 zy­skał 1,2 proc. Wszyst­kie po­zo­sta­łe in­dek­sy zniż­ko­wa­ły.

Dru­ga po­ło­wa ro­ku by­ła już jed­nak znacz­nie lep­sza. Po­mi­ja­jąc li­sto­pa­do­wą, krót­ką, ale dy­na­micz­ną ko­rek­tę, in­dek­sy wła­ści­wie przez ca­ły czas pię­ły się w gó­rę. Spraw­cą póź­no­je­sien­nych spad­ków by­ła Ir­lan­dia, któ­ra przez dłu­gi czas po­zo­sta­wa­ła w cie­niu Gre­cji. Zie­lo­na wy­spa wpa­dła w głę­bo­kie ta­ra­pa­ty głów­nie z po­wo­du za­pa­ści swo­je­go moc­no roz­bu­do­wa­ne­go sys­te­mu ban­ko­we­go. Rząd pró­bo­wał ra­to­wać in­sty­tu­cje z pań­stwo­wej ka­sy, co po­cią­gnę­ło za so­bą wzrost de­fi­cy­tu fi­nan­sów pu­blicz­nych do po­zio­mu wie­lo­krot­nie wyższego niż do­pusz­czal­ny przez Ko­mi­sję Eu­ro­pej­ską. I tym ra­zem nie obe­szło się bez mię­dzy­na­ro­do­we­go wspar­cia.

Ro­dzi­mi in­we­sto­rzy zde­cy­do­wa­nie naj­cie­plej w ca­łym 2010 r. bę­dą wspo­mi­nać pierw­sze dni grud­nia. Świę­ty Mi­ko­łaj był w tym ro­ku dla nich wy­jąt­ko­wo hoj­ny. In­dek­sy WIG20 i WIG usta­no­wi­ły wte­dy no­we re­kor­dy obec­nej hos­sy, wy­no­szą one od­po­wied­nio 2787 pkt i 47911 pkt. Dru­ga po­ło­wa grud­nia na na­szym par­kie­cie wbrew na­dzie­jom nie na­le­ża­ła już do tak uda­nych. In­dek­sy po­ru­sza­ły się w tren­dzie bocz­nym.

[srodtytul]Rok so­lid­nych zy­sków[/srodtytul]

Bi­lans ca­łe­go ro­ku dla in­we­sto­rów gieł­do­wych wy­padł jed­nak zde­cy­do­wa­nie ko­rzyst­nie. Wszyst­kie in­dek­sy na­sze­go par­kie­tu za­koń­czy­ły rok na plu­sie. Naj­wię­cej, aż 19,6 proc., do 2805 pkt, zwyż­ko­wał in­deks śred­nich spół­ek mWIG40. WIG na ko­niec ro­ku zna­lazł się na po­zio­mie 47 489 pkt, czy­li 18,8 proc. wy­żej niż przed ro­kiem. WIG20 wzrósł o 14,88 proc., do 2744 pkt. Naj­sła­biej za­cho­wy­wał się in­deks ma­łych firm. sWIG80 wzrósł tyl­ko 10,18 proc., do 12 219 pkt.

Sła­ba po­sta­wa mniej­szych pod­mio­tów by­ła dość cha­rak­te­ry­stycz­na dla ca­łe­go po­przed­nie­go ro­ku. To do­wo­dzi, że za zwyż­ka­mi na na­szym par­kie­cie w du­żej czę­ści sta­li in­we­sto­rzy za­gra­nicz­ni, w tym za­pew­ne ame­ry­kań­scy, któ­rzy naj­wię­cej sko­rzy­sta­li na lu­zo­wa­niu po­li­ty­ki mo­ne­tar­nej przez ame­ry­kań­ską Re­zer­wę Fe­de­ral­ną. Sła­bość sWIG80 wy­ni­ka­ła rów­nież z fak­tu, że ro­dzi­me fun­du­sze in­we­sty­cyj­ne nie mia­ły w ze­szłym ro­ku zbyt du­żych pie­nię­dzy, że­by ku­po­wać ak­cje na gieł­dzie. Te­go ty­pu in­sty­tu­cje, wal­cząc z kon­ku­ren­cją sto­pa­mi zwro­tu, sta­ra­ją się szu­kać oka­zji ryn­ko­wych, któ­ry­mi za­zwy­czaj są ma­łe i śred­nie spół­ki. Tym­cza­sem w ze­szłym ro­ku klien­ci TFI naj­czę­ściej wy­bie­ra­li fun­du­sze bez­piecz­ne, ma­jąc za­pew­ne w pa­mię­ci głę­bo­kie stra­ty, któ­re po­nie­śli przy oka­zji ostat­niej bes­sy.

Nie moż­na też po­mi­jać fak­tu, że część drobnych inwestorów prze­nio­sła w 2010 r. swo­ją uwa­gę na ry­nek NewConnect. Licz­ba no­to­wa­nych na nim pod­mio­tów po­wo­li zbli­ża się do 200. Moż­na wśród nich zna­leźć spo­ro pe­re­łek, któ­re mo­gą przy­nieść po­nad­prze­cięt­ne sto­py zwro­tu. O tym, że by­ła to słusz­na de­cy­zja, po­ka­zu­je prze­szło 27-proc. wzrost NC In­dex, wskaź­ni­ka al­ter­na­tyw­ne­go par­kie­tu.

[srodtytul]Pra­wie re­kor­do­we ob­ro­ty[/srodtytul]

Po­przed­ni rok był też wy­jąt­ko­wo uda­ny, je­śli cho­dzi o licz­bę de­biu­tów. Naj­więk­szą ofer­tę pu­blicz­ną o war­tość 8 mld zł, prze­pro­wa­dzi­ło wio­sną PZU. Bar­dzo du­że emo­cje wy­wo­łał też je­sien­ny de­biut Gieł­dy Papie­rów War­to­ścio­wych. Na głów­nym par­kie­cie w 2010 r. po­ja­wi­ły się łącz­nie 34 no­we spół­ki. To du­żo lep­szy wy­nik niż w 2009 r., gdy na GPW we­szło le­d­wie 13 firm. Wciąż du­żo bra­ko­wa­ło jed­nak do re­kor­do­we­go 2007 r., gdy li­sta spół­ek pu­blicz­nych po­więk­szy­ła się o 81 po­zy­cji. Uwzględ­nia­jąc jed­nak 86 de­biu­tów z ryn­ku NewConnect, re­kord zo­stał po­bi­ty ze spo­rą na­wiąz­ką.

Szyb­ko zwięk­sza­ją­ca się licz­ba spół­ek pu­blicz­nych i ro­sną­ca po­pu­lar­ność war­szaw­skie­go par­kie­tu w na­szej czę­ści Eu­ro­py nie po­zo­sta­ły bez wpły­wu na war­tość ob­ro­tów. W 2010 r. prze­kro­czy­ły one na na­szym par­kie­cie 466 mld zł, czy­li by­ły nie­wie­le mniej­sze od re­kor­do­we­go 2008 r., kie­dy się­gnę­ły 479,5 mld zł.

Jak pro­gno­zu­je więk­szość ana­li­ty­ków, w 2011 r. gieł­dy, w tym war­szaw­ską, znów cze­ka do­bra ko­niunk­tu­ra. Jed­nak na­wet po­wtór­ka zwy­żek z 2010 r. nie po­zwo­li na od­ro­bie­nie resz­ty strat, ja­kie ma­ją in­dek­sy do re­kor­dów sprzed bes­sy. Na przy­kład in­deks WIG mu­siał­by uro­snąć aż o 41 proc., że­by po­ko­nać szczyt z 2007 r.

[ramka][srodtytul]Mniejsze spółki w odstawce[/srodtytul]

Miniony właśnie rok nie był ła­ska­wy dla po­sia­da­czy ak­cji spół­ek o mniejszej kapitalizacji. I?o ile jesz­cze w pierw­szej czę­ści, po­dob­nie jak i w ca­łym 2009 r., in­deks WIG80 za­cho­wy­wał się znacz­nie le­piej niż ca­ły ry­nek, o tyle ostat­nie mie­sią­ce ro­ku nie na­le­ża­ły już do zbyt uda­nych. Róż­ni­ce w za­cho­wa­niu się in­dek­sów su­ge­ru­ją, że za uda­ny ko­niec ro­ku na war­szaw­skim par­kie­cie, kie­dy in­dek­sy WIG i WIG20 bi­ły re­kor­dy obec­nej hos­sy, od­po­wia­da ka­pi­tał za­gra­nicz­ny, któ­re­go ze wzglę­du na nie­wiel­ką płyn­ność nie in­te­re­su­ją mniej­sze fir­my. Ma to jed­nak rów­nież swo­je do­bre stro­ny. Dy­na­micz­ne zwyżki no­to­wań ma­łych spół­ek za­zwy­czaj za­po­wia­da­ją ko­niec hos­sy. Brak ta­kich sy­gna­łów ozna­cza, że hos­sa mo­że jesz­cze po­trwać.[/ramka]

Analizy rynkowe
Giełdowe rekiny są coraz grubsze. Założyciel Dino odskoczył całej reszcie
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Analizy rynkowe
Polski rynek wciąż zyskuje bez euforii wśród inwestorów
Analizy rynkowe
Lokomotywy z indeksu mWIG40 dały zarobić
Analizy rynkowe
Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Analizy rynkowe
Czy Trump chce wyrzucić Powella, czy tylko gra na osłabienie dolara?
Analizy rynkowe
Czy należy robić odwrotnie niż radzi Jim Cramer?