Od kiedy cena złota przekroczyła 900 USD za uncję, pojawiają się liczne głosy, że notowania weszły w fazę bańki spekulacyjnej. Jest jednak nadal wiele przesłanek fundamentalnych i technicznych przemawiających za utrzymaniem się trendu wzrostowego.
[srodtytul]Bańka spekulacyjna?[/srodtytul]
Narzędziem, które w przeszłości pozwalało zdiagnozować wystąpienie bańki spekulacyjnej na danych aktywach, jest wskaźnik Z. Jest on miarą odchyleń standardowych stopy zwrotu danego instrumentu finansowego z określonego okresu od wartości oczekiwanej. Według danych historycznych, gdy wskaźnik Z osiąga wartość 2, informuje nas, że cena danego instrumentu znajduje się blisko szczytu i należy wycofać się z rynku.
W wypadku złota wskaźnik ten sprawdzał się doskonale. Na przykład w 1979 r., kiedy roczny wzrost ceny złota zbliżał się do 130 proc., wskaźnik Z, przekraczając poziom 2, bardzo dobrze poprzedził historyczny szczyt notowań kruszcu, który nie został pokonany przez kolejne 27 lat. Aktualnie, mimo systematycznego wzrostu ceny złota, wskaźnik Z ma wartość mniejszą od 1, a więc jest jeszcze daleko od alarmowego poziomu.?Dlatego można z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że na złocie nie ma teraz bańki spekulacyjnej. Pierwsze oznaki przegrzania tego rynku będą występować, gdy roczny wzrost cen kruszcu przekroczy 80 proc.
Za małym prawdopodobieństwem wystąpienia bańki spekulacyjnej przemawia również niski udział złota inwestycyjnego w wartości światowych aktywów. W 1968 roku wynosił 5 procent. W szczycie notowań kruszcu w 1980 r. sięgał 3 proc. W kolejnych latach, w związku z kontynuacją procesu kreacji pieniądza, udział ten dalej spadał i w 2000 roku wyniósł 0,2 proc. W 2010 roku co prawda wzrósł, jednak sięgnął zaledwie 0,7 proc. Co ważniejsze, wzrost udziału złota w wartości światowych aktywów przez ostatnie dziesięć lat związany był głównie ze zwyżką jego ceny. Natomiast w ujęciu ilościowym udział wzrósł tylko nieznacznie.