Klub to wyzwanie biznesowo-społeczne. Np. Redan, Sfinks to biznesy rządzące się określonymi regułami. Natomiast piłka nożna musi być poukładana nie tylko pod względem biznesowym. Do tego dochodzą konotacje polityczne. W pewnych okresach politycy czasem nie odpuszczają klubom piłkarskim i próbują je wykorzystywać do osiągania własnych celów. Oprócz tego mamy grupę ortodoksyjnych fanów, którzy zachowują się tak, jakby piłka była dla nich religią. To prawdziwa szkoła biznesu.
[b]Powiedział pan, że to trudny biznes. Jednak widzimy coraz więcej prób wprowadzenia klubów piłkarskich na rynek publiczny. Widzew też pójdzie w tym kierunku?[/b]
Postrzegam klub sportowy nie jako zabawkę jednego człowieka. Jednak jak się chce coś zmieniać, to przez pewien czas lepiej jest mieć mniejszą liczbę akcjonariuszy. To sprzyja podjęciu szybkich decyzji. Moim celem jest wprowadzenie Widzewa na giełdę, ale nie tak jak zrobił to Ruch Chorzów. Nie chodzi o kapitalizację 12 mln zł czy pozyskanie dwóch milionów złotych. Jeżeli chce się zrobić coś na skalę europejską, to trzeba liczyć kapitalizację w setkach milionów złotych, a nie w dziesiątkach. Jednak aby wprowadzić Widzew na giełdę, trzeba spełnić kilka warunków. Klub musi mieć dobrze zbudowaną infrastrukturę. Bez niej nie ma budowania budżetu ani też poziomu sportowego. Musi mieć odpowiednie kanały sprzedaży. Klub sprzedaje jeden towar: emocje. A ten towar może być w setkach opakowań. Karta pre-paidowa, bilet na mecz, książka, koszulka, to wszystko opakowania dla emocji. Z tego powodu jest to trudny biznes, bo powstaje pytanie: jak sprzedawać jeden towar w wielu segmentach.
[b]A kiedy Widzew będzie gotowy do wejścia na giełdę? [/b]
Po pierwsze, gdy będziemy posiadać nowy stadion. Jak dobrze pójdzie, będzie to pod koniec 2013 r., może w pierwszej połowie 2014 r. Po drugie, dobra infrastruktura treningowa. Na jej stworzenie potrzebne jest 1–1,5 roku. Po trzecie – odpowiednia struktura przychodów i potencjał do ich wzrostów. Do tego trzeba oczywiście dodać poziom sportowy. Tak więc, za pięć lat może będziemy mogli powiedzieć, że klub jest gotowy do giełdowego debiutu. Nie wchodziłbym na GPW w momencie, gdy klub nie będzie organizacją dochodową. Jak zainwestowałem w Widzew, myślałem, że w ciągu 3–5 lat wprowadzę spółkę na giełdę. Postawiłem jednak też sobie cel, że firma musi być tak atrakcyjna, aby mogła pozyskać od inwestorów nie mniej niż 100 mln zł. Chciałbym, aby Widzew grał regularnie w LM, to byłby duży krok Widzewa do pierwszej trzydziestki najlepszych klubów w Europie.
[b]Ma pan biznesy, które mogą szybciej niż Widzew trafić na giełdę?[/b]