Od 80 lat stopa zwrotu z S&P 500 w o-kresie obejmującym IV kw. drugiego roku po wyborach prezydenckich w USA oraz cały rok przedwyborczy zawsze była dodatnia. W kontekście tego przejawu działania „cyklu prezydenckiego" tegoroczne załamanie cen akcji na Wall Street w środku roku przedwyborczego – statystycznie rzecz biorąc najlepszego w całym 4-letnim cyklu – mogło być dużym zaskoczeniem. Tak naprawdę jednak, by wspomniana powyżej obserwowana od lat 30. XX wieku regularność zadziałała i tym razem, S&P 500 musiałby zakończyć rok na poziomie wyższym niż zamknięcie III kw. 2010 r., czyli powyżej 1141,2 pkt. Na zamknięciu czwartkowej sesji, kiedy powstał ten tekst, indeks miał wartość o 31?punktów wyższą, w piątek zaś 0 36 pkt.
Historyczny precedens
Tego typu słabość w roku przedwyborczym jest nietypowa, ale istnieje jeden historyczny precedens: załamanie z jesieni 1987 roku. Zachowanie wykresu S&P 500 z okresu minionych 2?lat jest trudne do odróżnienia od przebiegu indeksu z lat 1985–1987 (wykres 1).
Ta uderzająca analogia stanowi przesłankę dla hipotezy, że tegoroczne załamanie nie ma jednak charakteru analogicznego do tego sprzed ponad 3 lat, to znaczy nie stanowi zapowiedzi kolejnej deflacyjnej recesji analogicznej do tej z przełomu 2008 i 2009 roku. W tym scenariuszu rynki wykorzystają czas do połowy 2013 roku oferowany przez amerykańską Rezerwę Federalną do wyprodukowania jeszcze jednego impulsu inflacyjnego, który wyniesie zarówno ceny akcji, jak i ceny surowców powyżej poziomów tegorocznych maksimów.
Na razie zachowanie cen surowców ciągle pozostawia otwartą furtkę dla inflacyjnego scenariusza (wykres 2). Rozpoczęta w kwietniu korekta cen surowców jest dotąd kopią spadku, który rozegrał się w ubiegłym roku pomiędzy styczniem i czerwcem. Oczywiście, by trend wzrostowy cen surowców został obroniony, główne banki centralne muszą w najbliższych miesiącach zaskoczyć rynki nową porcją interwencji o wielkiej skali czy też nieoczekiwanym charakterze. Gwałtowny spadek rentowności włoskich i hiszpańskich obligacji o ponad punkt procentowy w reakcji na początek zakupów tych papierów ze strony EBC prawdopodobnie dał tym krajom trochę dodatkowego czasu. Muszą go one wykorzystać do przedstawienia wiarygodnych projektów zrównoważenia budżetu (wykres 2).
Warto zwrócić uwagę, że po ostatnim załamaniu średnia wartość wskaźnika Cena/Zysk dla S&P 500 (przy uwzględnieniu prognozowanych zysków) spadła do najniższego poziomu od marca 2009 r. W okresie minionego ćwierćwiecza (wykres 3) – również w 1987 roku rozpoczynanie akumulacji amerykańskich akcji na tym poziomie wyceny było zawsze dobrym pomysłem. Jeśli uwzględnimy fakt, że rentowność amerykańskich 10-latek na poziomie tuż ponad 2 proc. jest najniżej od przełomu lat 2008 i 2009, a pojawiają się pomysły jej zafiksowania przez Fed na niskim poziomie („Operation Twist 2"), to tego typu wycenę akcji można uznać za bardzo atrakcyjną. Co ciekawe, również na GPW średni C/Z dla WIG20 zanurkował do 10.