Strach o strefę euro napędza przecenę na świecie

Prezes Fedu Ben Bernanke zapewnia, że jego instytucja będzie wspierała wzrost gospodarczy. Inwestorzy są jednak zbyt mocno zaabsorbowani skomplikowanymi problemami eurolandu, by cieszyć się z tej dosyć mało konkretnej zapowiedzi

Aktualizacja: 23.02.2017 12:16 Publikacja: 05.10.2011 00:47

Strach o strefę euro napędza przecenę na świecie

Foto: GG Parkiet

Niepewność i niepokój dawały się we wtorek, już kolejny dzień z rzędu, we znaki inwestorom. Paneuropejski indeks Stoxx Europe 600 stracił na koniec sesji 2,8 proc., a w ciągu dnia spadał powyżej 3 proc. Niemiecki DAX zamknął się 3?proc. na minusie. Euro osłabiło się wobec jena do najniższego poziomu od ponad dekady, co zaniepokoiło japońskie władze. – Europa potrzebuje bardziej przejrzystej strategii ratunkowej, która powstrzymałaby umocnienie jena i osłabienie euro – zaapelował Jun Azumi, minister finansów Japonii. Obok wstrząsów w systemie bankowym Europy (czytaj str. 5) to właśnie działania unijnych polityków najbardziej niepokoiły inwestorów.

Rozpadająca się strategia

Inwestorów szczególnie zaniepokoiły wyniki zakończonego we wtorek nad ranem spotkania eurogrupy (ministrów finansów państw strefy euro). Przesunięto tam decyzję o przyznaniu Grecji wartej 8 mld euro transzy pożyczki pomocowej (z zeszłorocznego pakietu ratunkowego wynoszącego 110 mld euro). Ma ona zapaść albo na szczycie przywódców państw UE?17–18 października, albo na początku listopada. Grecki minister finansów Evangelos Venizelos twierdzi, że jego kraj da sobie radę bez tych pieniędzy do połowy przyszłego miesiąca, wcześniej jednak jego rząd utrzymywał, że bez tej pomocy Grecja może być niewypłacalna już w październiku. Zdaniem analityków przesunięcie decyzji o odblokowaniu transzy niemal na pewno przedłuży okres niepokoju na rynkach.

Kiepsko wpłynęły również na nastroje inwestorów sugestie Jeana-Claude'a Junckera, szefa eurogrupy i zarazem ministra finansów Luksemburga, dotyczące zmiany warunków uczestnictwa sektora prywatnego w planowanym drugim pakiecie pomocowym dla Grecji. – Jeśli chodzi o uczestnictwo sektora prywatnego, trzeba wziąć pod uwagę, że już od 21 lipca, czyli od momentu, gdy zgodziliśmy się stworzyć ten pakiet dla Grecji, zaszły pewne zmiany. Dyskutujemy więc o technicznych rewizjach – twierdzi Juncker.

Drugi pakiet ma wynosić 109 mld euro plus 50 mld euro, które ma przynieść uczestnictwo sektora prywatnego. Polegać ono będzie na tym, że część inwestorów zgodzi się wymienić posiadane przez siebie greckie obligacje na papiery tego kraju o dłuższym okresie zapadalności. Według wstępnych wyliczeń inwestorzy stracą na tym 21 proc. wartości nominalnej obligacji. Część europejskich polityków chce jednak, by sektor prywatny poniósł większe koszty.  Czy sektor prywatny straci więcej? – Nie, nie i podkreślam jeszcze raz: nie!?– próbuje uspokoić inwestorów hiszpańska minister finansów Elena Selgado. Mimo to rynek zinterpretował sugestie Junckera jako zapowiedź tego, że inwestorzy będą musieli dokonać większych odpisów na greckim długu.

– Każda niewiadoma i opóźnienie działają źle na rynki, a strach szybko się rozprzestrzenia. Sugerowanie, że inwestorzy zostaną bardziej obciążeni kosztami ratowania Grecji, wywołuje niepokój o to, jakie straty poniosą z tego powodu europejskie banki – wskazuje Emanuel Hauptmann, zarządzający w szwajcarskim funduszu Reyel Asset Management.

– Im gorsza sytuacja w Grecji, tym większa presja na obciążenie wyższymi kosztami inwestorów, co prowadzi do wzrostu niepokoju o europejski system bankowy. Nastroje na rynkach są więc „niedźwiedzie", uzależnione od sytuacji w strefie euro i nadwrażliwe na zdarzenia w Grecji – ocenia Nicholas Spiro, dyrektor zarządzający w firmie Spiro Sovereign Strategy.

Eurogrupa rozmawiała o sposobach zabezpieczenia banków przed kryzysem zadłużeniowym oraz o wzmocnieniu Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej (EFSF). Żadne konkrety z tym związane nie zostały jednak ujawnione.

Przeszkoda mniej

Eurogrupie udało się wszakże z wielkim mozołem usunąć jedną z przeszkód w ratowaniu Grecji. Ustalono zasady udzielania zastawu dla pożyczek pomocowych z drugiego pakietu. Takiego zabezpieczenia ostro domagała się Finlandia, grożąc nawet wycofaniem się z drugiego pakietu.

Postanowiono, że Finlandia otrzyma zastaw. Będą nim greckie obligacje, które zostaną przekazane specjalnemu wehikułowi inwestycyjnemu mającemu je sprzedać i ulokować uzyskane w ten sposób pieniądze w papierach o najwyższych ratingach. Każde państwo strefy euro będzie mogło zażądać podobnego zastawu, ale w zamian będzie musiało spełnić szereg warunków. Przede wszystkim wpłacić od razu całą swoją składkę na Europejski Mechanizm Stabilizacyjny (następcę EFSF mającego działać od 2013 r.) i nie korzystać z zastawu nawet przez 30 lat. – To bardzo skomplikowany mechanizm, a Klaus Riegling, prezes EFSF, który go wynegocjował, powinien dostać za to Nagrodę Nobla z ekonomii – twierdzi Olli Rehn, unijny komisarz ds. gospodarczych i walutowych.

Z prób uspokojenia rynków nie rezygnuje Fed. Szef amerykańskiej Rezerwy Federalnej zapowiedział wczoraj w Kongresie, że jego instytucja zrobi wszystko, co możliwe, by wspierać wzrost gospodarczy w USA. Nie przedstawił jednak szczegółów planowanych działań, więc jego wystąpienie nie wpłynęło znacząco na giełdy.

[email protected]

Opinie

James Shugg, ekonomista, Westpac Banking Corp., Londyn

Pomimo uspokajających słów europejskich polityków jest jasne, że Grecja nie zetnie deficytu budżetowego tak, jak planowano. Nie dostała też jeszcze kolejnej transzy pożyczki pomocowej. Przewidujemy więc dwa możliwe scenariusze. W pierwszym Grecja dostaje 8 mld euro pomocy i sytuacja powtarza się za kilka miesięcy, czyli Europa próbuje się przeczołgać przez kryzys. Drugi scenariusz przewiduje bardziej radykalne działania. Być może 3 listopada na szczycie państw G20 (czołowych gospodarek świata) w Cannes zostanie ogłoszona restrukturyzacja zadłużenia Grecji i możliwe, że również Portugalii. Inwestorzy będą musieli prawdopodobnie dokonać odpisów wartości nominalnej greckiego długu sięgających 50–60 proc. Jednocześnie Europejski Bank Centralny rozpocznie niesterylizowane zakupy długu Włoch oraz Hiszpanii (czyli nie za pieniądze ściągane z rynku, lecz drukowane – red.). Niewykluczone, że wcześniej Bank Anglii powiększy swój program ilościowego rozluźniania polityki pieniężnej.

David Kelly, strateg, JPmorgan Funds, Nowy Jork

Obecnie mamy na rynkach do czynienia z ekstremalną niepewnością oraz ekstremalnym pesymizmem. W takich warunkach fundamenty nie odgrywają większej roli. Choć dane gospodarcze wskazują, że sytuacja w USA nie jest tak zła, jak się obawiano, i zapewne PKB będzie rósł w IV kwartale, to inwestorzy nie zwracają na to szczególnej uwagi. Są za to mocno wystraszeni kryzysem w strefie euro. Nie przekonuje ich przy tym strategia walki z tym zagrożeniem realizowana przez europejskie rządy. Grecja nie będzie w stanie spłacać długów, dopóki nie będzie miała wzrostu gospodarczego, a to może wymagać transferów fiskalnych w Europie. Jak mocno indeksy giełdowe mogą spaść w październiku? Dokładną wielkość spadków trudno przewidzieć, ale zachowanie giełd w krótkim terminie nie jest obecnie takie ważne. Inwestorzy powinni teraz raczej zwrócić uwagę na to, że akcje w USA i Europie są tanie. W przypadku opadnięcia paniki i odbicia mogą ich więc czekać poważne zwyżki.

Christian Gattiker, strateg, Bank Julius Baer &?co., Zurych

Duża zmienność będzie widoczna na giełdach również w październiku. Zbliżamy się do punktu kulminacyjnego, jeśli chodzi o kryzys w strefie euro, więc taka niepewność na rynkach nie powinna dziwić. Rynek naciska polityków, by znaleźli rozwiązanie problemów strefy euro. Prędzej czy później politycy będą musieli więc ogłosić coś, co uspokoi inwestorów. Np. wzmocnienie – za pomocą lewarowania – Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej. Spodziewamy się, że europejskie indeksy giełdowe mogą stracić w październiku od 5 proc. do 12 proc. Wiele będzie zależało oczywiście od decyzji podejmowanych przez polityków. Jest przecież dużo niewiadomych związanych z sytuacją w Grecji i ogólnie w strefie euro. Możliwe jednak, że przed końcem roku dojdzie do odbicia na rynkach akcji związanego z czasowym opadnięciem paniki. Czy to zakończy kryzys? Niekoniecznie. Dołki w 2012 r. mogą być przecież nawet głębsze niż osiągnięte w ostatnich miesiącach.

Steven Barrow, analityk, Standard Bank, Londyn

Euro prawdopodobnie będzie się dalej osłabiało. O ile teraz kurs zbliża się do poziomu 1,3 USD za euro, o tyle nasza prognoza przewiduje, że w ciągu trzech–sześciu miesięcy może sięgnąć 1,2 USD za euro. W odróżnieniu od wielu innych instytucji nie rewidowaliśmy jej w reakcji na wydarzenia z ostatnich tygodni, gdyż już wcześniej byliśmy pesymistami co do kursu europejskiej waluty. Przyczyną deprecjacji euro jest przecież kryzys przywództwa w Europie. Decydenci wyraźnie nie radzą sobie z gospodarczymi problemami strefy euro, a rynek nie może się od nich doczekać konkretnych rozwiązań, takich jak znaczące wzmocnienie Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej. Możliwe jednak, że przed końcem roku kurs euro wobec dolara oraz innych głównych walut się umocni. Za ewentualnym nagłym przypływem optymizmu na rynkach może stać wzmocnienie EFSF lub np. działania antykryzysowe Europejskiego Banku Centralnego.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?