Kiedy słaba waluta może być źródłem siły

Chociaż osłabienie waluty jest powszechnie traktowane jako oznaka problemów, przez które przechodzi gospodarka, takie spojrzenie nie zawsze jest uzasadnione. Czasami deprecjacja może być wręcz źródłem siły danego kraju, gdyż zapewnia ona eksporterom konkurencyjność na rynkach zagranicznych

Aktualizacja: 17.02.2017 06:01 Publikacja: 13.02.2012 06:09

Kiedy słaba waluta może być źródłem siły

Foto: GG Parkiet

Po to, aby ocenić wpływ powyższego czynnika najlepiej zapytać u źródła. Dlatego w styczniu przeprowadziliśmy ankietę wśród eksporterów – klientów Citi z Polski, Czech oraz Węgier. Na pytania odpowiedziało ponad 200 małych, średnich oraz dużych firm reprezentujących kluczowe branże. Choć w naszym badaniu grupa najmniejszych przedsiębiorstw miała relatywnie niewielką reprezentację, wyniki można traktować jako przydatną wskazówkę kondycji eksporterów z Europy Środkowej. Firmy odpowiadały na pytania dotyczące poziomu kursu granicznego, który uczyniłby eksport nieopłacalnym, a także na pytania dotyczące przewidywanego wzrostu wolumenu eksportowego w 2012 roku. Co prawda podobną (choć bardziej rozbudowaną) ankietę przeprowadza NBP, z naszymi pytaniami trafiliśmy nie tylko do polskich, lecz również czeskich oraz węgierskich przedsiębiorców. Otrzymane wyniki nie pozostawiają większych wątpliwości, że ankietowani przedsiębiorcy czują się bardzo komfortowo ze słabym złotym.

Przewaga konkurencyjna eksporterów

Polscy przedsiębiorcy twierdzą, że w obecnych warunkach są w stanie utrzymać opłacalność eksportu tak długo, jak długo złoty jest słabszy od 3,88 wobec euro. Rozstrzał uzyskanych odpowiedzi jest co prawda dosyć duży i obejmuje przedział 3,00–4,40, jednak zdecydowana część firm wskazuje wartości poniżej poziomu 4,0. Gdyby porównać ten kurs progowy z rzeczywistym kursem w pierwszych tygodniach stycznia, okazuje się, że różnica przekracza 10 proc. i jednocześnie jest nieco większa niż w przypadku Węgier oraz zdecydowanie większa niż w Czechach. Co więcej, nawet biorąc pod uwagę znaczne umocnienie złotego z końca stycznia oraz początku lutego przewaga eksporterów z Europy Środkowej, w tym przede wszystkim z Polski, nie budzi większych wątpliwości. Tym bardziej że ostatnie umocnienie złotego zapewne doprowadziło do dalszego obniżenia kursu progowego poniżej poziomu 3,88. Takie wahania kursu zapewniającego opłacalność eksportu nie powinny zresztą dziwić, jeżeli weźmie się pod uwagę, że część surowców i komponentów używanych w procesie produkcji jest importowana. Wówczas umocnienie złotego powoduje również obniżenie kosztów produkcji, a przez to pozwala firmom pozostać konkurencyjnymi nawet przy niższym EUR/PLN. Co prawda zmiany kursu progowego w przypadku aprecjacji kursu rynkowego nie zachodzą w proporcji jeden do jednego, ale mimo to poprawiają kondycję eksporterów.

Biorąc pod uwagę skalę „niedowartościowania" złotego, optymizm eksporterów wydaje się uzasadniony. W styczniu  60?proc. przedsiębiorstw spodziewało się wzrostu wolumenu eksportu w 2012 roku w porównaniu z rokiem 2011. Co więcej, odsetek ten okazał się wyższy niż na Węgrzech oraz w Czechach. Powyższy wynik wyraźnie pokazuje, że pomimo załamania na rynkach Europy Zachodniej popyt na polskie produkty utrzymuje się na przyzwoitym poziomie zapewne właśnie dzięki słabemu złotemu. Deprecjacja ma również pozytywny wpływ na przychody eksporterów. O ile bowiem eksport wyrażony w euro wyraźnie wyhamował w ostatnich miesiącach, ten sam eksport po przeliczeniu na złote rośnie w tempie dwucyfrowym.

Polska może zyskać na słabym złotym

Pomimo korzystnego wpływu słabego złotego na sektor eksporterów, implikacje dla całej gospodarki są mniej jednoznaczne. Oprócz skali niedowartościowania waluty, duże znaczenie ma bowiem struktura samej gospodarki. Na przykład kraje, gdzie sektor prywatny jest zadłużony w obcej walucie, a sektor bankowy jest słaby, mogą wręcz tracić na osłabieniu lokalnej waluty. W takim przypadku bowiem korzyści, które odnoszą eksporterzy, są częściowo lub w pełni niwelowane przez straty nieeksporterów. Innymi słowy, w zależności od struktury gospodarki osłabienie krajowej waluty może mieć albo pozytywne, albo negatywne konsekwencje.

Pod tym względem Polska prezentuje się relatywnie dobrze na tle regionu i wydaje się być krajem, który może potencjalnie zyskać najwięcej na obecnym niedowartościowaniu złotego. Co prawda polskie gospodarstwa domowe są zadłużone w obcych walutach i przez to mają otwartą pozycję walutową, ich sytuacja prezentuje się jednak zdecydowanie lepiej niż na przykład na Węgrzech. Jest to zasługa przede wszystkim zdrowszego rynku pracy oraz faktu, że w Polsce skala zadłużenia w walutach jest mniejsza niż na Węgrzech. Znaczenie kondycji rynku pracy jest szczególnie istotne, gdyż wzrost bezrobocia ma zazwyczaj szybszy i bardziej istotny wpływ na jakość portfela kredytowego niż same wahania kursowe. Biorąc pod uwagę powyższe charakterystyki, osłabienie złotego oznacza rozluźnienie polityki pieniężnej w Polsce, podczas gdy na Węgrzech osłabienie forinta może wręcz prowadzić do zacieśnienia monetarnego. Ciekawym przypadkiem jest gospodarka czeska. Jej fundamenty są zdrowsze niż w przypadku Polski i choćby z tego powodu powinna ona więcej korzystać na osłabieniu korony. Ponieważ jednak czeski rynek walutowy jest traktowany przez inwestorów jako mniej ryzykowny niż na przykład rynek polski, skala niedowartościowania czeskiej waluty jest wyraźnie mniejsza, a tym samym powyższe korzyści nie są już aż tak znaczące.

Podwyżki stóp to zły pomysł

Co to w praktyce oznacza? Ponaddziesięcioprocentowa przewaga konkurencyjna polskich eksporterów wydaje się zbyt piękna, aby przetrwać długo. Z czasem słaby złoty będzie prowadził do poprawy salda handlowego, czego pierwsze oznaki już zobaczyliśmy pod koniec 2011 roku. Zmniejszenie nierównowagi zewnętrznej powinno doprowadzić do stopniowego zawężenia premii za ryzyko i ostatecznego umocnienia złotego. Dlatego obecna przewaga konkurencyjna eksporterów jest zaczątkiem przyszłej aprecjacji polskiej waluty. Oczywiście czynnik ten będzie oddziaływał przede wszystkim w dłuższym horyzoncie, bo tylko wówczas fundamenty mają istotny wpływ na sytuację na rynku walutowym. W krótszej perspektywie złoty wciąż będzie pozostawał pod wpływem zmian nastrojów na rynkach światowych oraz globalnych przepływów kapitałowych. Ewentualne zwyżki awersji do ryzyka mogą się przekładać na przejściowe (co wcale nie musi znaczyć krótkotrwałe) okresy osłabienia złotego. Biorąc jednak pod uwagę grudniowy zastrzyk długoterminowej płynności ze strony Europejskiego Banku Centralnego (tzw. LTRO) oraz perspektywę kolejnego zastrzyku już w I kwartale, polska waluta powinna otrzymać dodatkowe wsparcie, które może ograniczać skalę osłabienia nawet w sytuacji dalszego nasilenia się kryzysu w strefie euro.

Warto podkreślić, że różnica między bieżącym kursem złotego oraz kursem progowym częściowo tłumaczy silną dynamikę produkcji przemysłowej w ostatnich miesiącach. Ewentualna dalsza aprecjacja złotego mogłaby zawęzić tę różnicę i doprowadzić do stopniowego obniżenia aktywności w przemyśle. Biorąc pod uwagę powyższe czynniki oraz obecny poziom kursu złotego, podwyżki stóp procentowych, o których mówią członkowie RPP, nie wydają się najlepszym pomysłem. W sytuacji wprowadzania w życie kolejnych operacji LTRO, byłby to idealny przepis na doprowadzenie do umocnienia złotego i spowolnienie wzrostu gospodarczego. Jednak akurat na tym chyba nikomu nie zależy.

Piotr Kalisz, główny ekonomista, Citibank Handlowy

Analizy rynkowe
Giełdowe rekiny są coraz grubsze. Założyciel Dino odskoczył całej reszcie
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Analizy rynkowe
Polski rynek wciąż zyskuje bez euforii wśród inwestorów
Analizy rynkowe
Lokomotywy z indeksu mWIG40 dały zarobić
Analizy rynkowe
Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Analizy rynkowe
Czy Trump chce wyrzucić Powella, czy tylko gra na osłabienie dolara?
Analizy rynkowe
Czy należy robić odwrotnie niż radzi Jim Cramer?