Rzeczywiście wiele się o niej mówiło, ale wpływ na rynek był stłumiony i widziany praktycznie tylko w sferze notowań obligacji europejskich peryferyjnych państw. Inne ryzykowne aktywa już nie reagowały entuzjastycznie, mimo że kwota pożyczek na poziomie 529,5 mld euro przekraczała oczekiwania. Nadwyżka nad prognozami była jednak niewielka, a szum medialny, jaki wiązał się z LTRO II, był tak duży, że rynek już wcześniej zdążył zdyskontować prawdopodobny rezultat operacji. Interesujące były inne fakty związane z refinansowaniem banków. Otóż po tanią pożyczkę sięgnęło aż 800 instytucji, czyli prawie 300 więcej niż poprzednio. Może to świadczyć o tym, że udział w operacji wzięły mniejsze instytucje, które w opinii Mario Draghiego uzyskane pieniądze mają wykorzystać na rozwój akcji kredytowej napędzającej wzrost gospodarczy. Można powątpiewać, czy tak w istocie będzie, ale efekt zwiększenia masy pieniądza w systemie finansowym z pewnością zobaczymy. Warto przypomnieć sobie pierwszą operację LTRO, która początkowo przeszła bez echa i działać zaczęła dopiero z opóźnieniem. Również skutki QE2 nie były widoczne jedynie na jednej sesji, ale rozkładały się na dłuższy przedział czasowy. Niewykluczone, że teraz będzie podobnie i nowy pieniądz przełoży się na zwyżki cen ryzykownych aktywów.
Niestety, wiele nowego kapitału może zostać ulokowane na rynku surowców, co dla akcji jest bombą z opóźnionym zapłonem. Od początku tygodnia mówi się o negatywnym wpływie wysokich cen ropy na wzrost gospodarczy. Na razie drogie czarne złoto nie przekłada się na reakcję ze strony indeksów giełdowych, ale za kilka miesięcy może się to zmienić. Szczególnie że baryłka ropy wyceniana w euro czy funtach już ustanowiła nowy historyczny rekord, po cichu i bez szumu. Cena w dolarach jeszcze nie zbliżyła się do poziomów z połowy 2008 roku, a ostatnio podlega nawet korekcie, co sprawia, że indeksy giełdowe mogą na razie iść swoją drogą. Nasdaq jest najwyżej od 2000 roku, a Russell Top 50, czyli indeks gigantów nowojorskiej giełdy, już dawno przebił zeszłoroczne szczyty. S&P500, z oporami, ale zapewne idzie ich śladem, tylko WIG20 wyraźnie się ociąga i nadal z uporem maniaka kreśli flagę korygującą styczniowe zwyżki. Jeżeli w marcu nie dojdzie do wybicia na północ, to nadzieje na falę wzrostową spełzną na niczym, gdyż zabraknie na nią czasu przed tradycyjną majową korektą, którą zapewne wywoła brak kolejnego LTRO, droga ropa oraz możliwa podaż akcji ze strony Skarbu Państwa.