Przedświąteczny skrócony tydzień na GPW nie wniósł wiele nowego do sytuacji technicznej na wykresach indeksów.
Grupujące małe spółki wskaźniki sWIG80 i WIG-Plus nie przestały straszyć posiadaczy akcji groźbą pełnego ukształtowania się formacji podwójnego szczytu. Widmo to unosi się nad rynkiem już od trzech tygodni. Przedłużająca się niepewność rodzi pytanie: czy skoro niedźwiedziom nie udało się za pierwszym razem zepchnąć indeksów poniżej dolnej granicy formacji (10 tys. pkt w przypadku sWIG80 i 850 pkt w przypadku WIG-Plus; dane w cenach intraday), to czy przypadkiem formacja ta nie przestanie być aktualna?
Wydaje się jednak, że na taki optymistyczny dla posiadaczy akcji wniosek jest jeszcze za wcześnie. Choćby dlatego, że tuż przed świętami indeksy znów znalazły się niebezpiecznie blisko kluczowego poziomu wsparcia. Sytuacja jest o tyle ciekawa dla krótkoterminowych traderów, że jeśli uda się obronić wsparcie, pojawi się okazja do gry na odbicie podobne do tego z pierwszej połowy marca. Graczom średnioterminowym pozostaje natomiast tylko cierpliwie czekać. Pozostawanie indeksów małych spółek w konsolidacji oznacza impas i równowagę sił w średnim (kilkumiesięcznym) horyzoncie czasowym. Sygnałem będzie albo wspomniane wcześniej wybicie w dół (zmiana trendu z bocznego na spadkowy), albo wybicie w górę. Ciągle nie bez szans jest scenariusz, według którego od sześciu tygodni mamy do czynienia nie z formacją podwójnego szczytu, lecz tzw. prostokątem będącym jedynie płaską korektą i etapem przejściowym przed kolejną fazą hossy. Czy kwiecień przyniesie rozstrzygnięcie tego dylematu?