Mniej znaczy więcej
Na rynku zarządzania aktywami ścierają się dwa przeciwstawne pomysły nie tylko na docelowego klienta, lecz również na portfele inwestycyjne. Pierwszy reprezentują takie firmy jak Pioneer Pekao IM czy BZ WBK AM. Polega on na prowadzeniu wielu zbliżonych do siebie strategii nieróżniących się zbytnio stopami zwrotu. Widać to szczególnie wyraźnie w grupie portfeli mieszanych. Tutaj często sąsiadują ze sobą strategie różniące się 10 pkt proc. pod względem udziału akcji w portfelu. Jaki to ma sens? – Dzięki temu możemy precyzyjnie dopasować strategię do profilu klienta oraz elastycznie zmieniać profil strategii w zależności od zmieniających się warunków rynkowych. Klienci mają możliwość stosunkowo szybkiej zmiany zaangażowania w akcje poprzez zmianę strategii, a tym samym reakcji nawet na stosunkowo niewielkie ruchy na rynkach – argumentuje Janusz Ryfka, dyrektor ds. produktów asset management w Pioneerze.
Na przeciwległym biegunie są takie firmy, jak Trigon DM czy Caspar AM, których portfele zdecydowanie różnią się między sobą polityką inwestycyjną (benchmarkiem) i w konsekwencji – stopami zwrotu. – Naszym zdaniem zdecydowanie lepiej mieć po jednej wyrazistej strategii w każdym segmencie. Umożliwia to stworzenie zdywersyfikowanego portfela klientowi i dodatkowo ułatwia wypracowywanie dobrych wyników przez zarządzających, którzy w danej klasie aktywów skupiają się tylko na jednorodnych portfelach – przekonuje Juraś.
W niektórych przypadkach – np. Caspara czy RDM – jest to również kwestia specjalizacji w inwestycjach w wybraną klasę aktywów – w pierwszym przypadku akcji rynków wschodzących, w drugim – obligacji. – Specjalizujemy się w strategiach dłużnych oraz aktywnej alokacji. Nieco?inaczej niż większość zarządzających, inwestycje w akcje w strategiach aktywnej alokacji traktujemy wyłącznie jako okazję, z której korzystamy jednie w specyficznych warunkach rynkowych. Włączamy je do portfeli w okresie dobrej koniunktury gospodarczej lub gdy?można spodziewać się jej polepszenia. Wystrzegamy się benchmarków, które zmuszałyby?nas do zakupu akcji w okresach dekoniunktury – podsumowuje Grzegorz Raupuk, dyrektor departamentu zarządzania portfelami RDM WM.
[email protected]
Opinie
Dominik Gaworecki, zarządzający portfelami akcji, BRE WM
Pod koniec II kwartału utrzymywaliśmy w portfelach bardzo wysoki udział spółek z WIG20. Okres wakacyjny przyniósł marazm na GPW i bardzo niskie obroty, w szczególności w sektorze małych i średnich przedsiębiorstw. Taką sytuację na GPW odczytaliśmy jako sygnał sugerujący możliwość odwrócenia tendencji relatywnej siły blue chips. Zdecydowaliśmy się na realizację zysków i sprzedaż największych spółek oraz zwiększenie ekspozycji na „misie". W szczególności interesowały nas nielubiane przez inwestorów sektory: budownictwo, media, deweloperzy, stalowy. Część spółek wymienionych branż została, w naszej opinii, niesłusznie przeceniona. Ich wyceny znalazły się w wielu przypadkach wyraźnie poniżej wartości odtworzeniowej. Wrzesień przyniósł realizację założonego przez nas w wakacje scenariusza. Kroki podejmowane przez władze monetarne w USA oraz w Europie wyraźnie poprawiły nastroje zarówno na światowych parkietach, jak i wśród rodzimych inwestorów. Rosnące zainteresowanie małymi i średnimi spółkami połączone ze spadkiem podaży pociągnęły za sobą odreagowanie, szczególnie widocznie w przypadku najmocniej przecenionych spółek z wymienionych sektorów. Czynnikiem, który w kolejnych kwartałach może zadecydować o kontynuacji zwyżek na giełdach, będzie naszym zdaniem częściowe przesuwanie środków inwestorów z rynku obligacji, na którym dostrzegamy symptomy bańki spekulacyjnej, na rynek akcji.