Od początku tego roku kurs akcji Ganta Development spadł o około 60 proc., a przejściowo zniżkował nawet o blisko 70 proc. Wszystko za sprawą narastających od pewnego czasu obaw inwestorów o sytuację finansową dewelopera. Prawdziwa panika wystąpiła po publikacji raportu rocznego za 2012 r., do którego audytor odmówił wydania opinii i wyraził wątpliwości, czy spółka będzie w stanie kontynuować działalność.
– W wypadku Ganta już teraz można mówić o czymś na kształt bankructwa. Spółka wyprzedaje bowiem majątek, doszło do głębokich zmian w zarządzie i radzie nadzorczej,?a do władzy doszli jej wierzyciele (weszli do rady nadzorczej – red.) – mówi Maciej Wewiórski, analityk DM?IDMSA. – Firma nie złożyła wprawdzie wniosku o ogłoszenie upadłości, ale można mówić o czymś na jej kształt – zaznacza.
Kluczowe będzie rolowanie obligacji
Tuż przed Wielkanocą Gantowi udało się zrolować zapadające wówczas obligacje oraz podpisać ramowe porozumienie z wierzycielami finansowymi. Wyrazili oni zainteresowanie uczestnictwem w nowej emisji obligacji spółki w wysokości niezbędnej do zapewnienia płynności grupy. Jakiego dopływu środków pieniężnych potrzebuje Gant, by płynność została zapewniona?
– Porozumienie z wierzycielami zakłada zamianę istniejących obligacji na nowe, trzyletnie. W takim wypadku grupa Gant nie potrzebuje dodatkowego dopływu gotówki – zaznacza Krzysztof Brzeziński, prezes wrocławskiej spółki. – Podkreślam, że w 2012 r. grupa wygenerowała 150 mln zł nadwyżek gotówki z działalności deweloperskiej. W 2013 r. będzie to podobna skala – dodaje.
Także Wewiórski zwraca uwagę na kwestię rolowania papierów dłużnych. Jego zdaniem w wypadku Ganta emisja akcji nie jest elementem nieodzownym. – Emisjami ratują się spółki, które znajdują się w bardzo złej sytuacji i których zobowiązania odsetkowe przekraczają wartość majątku. Gant ma majątek. Problemem tej spółki jest jednak niedopasowanie przepływów pieniężnych z zapadalnością zadłużenia – mówi. – Firma potrzebuje ponad 100 mln zł w postaci rolowania długu i nowego kapitału. Od obligatariuszy będzie zależało, jaka część tej kwoty będzie musiała pochodzić np. z emisji akcji – dodaje.