Aukcje Fotografii Kolekcjonerskiej organizowane przez Artinfo.pl są swoistym sejsmografem kondycji rynku fotografii artystycznej w Polsce. Tegoroczna XI edycja może mieć przełomowe znaczenie. Po raz pierwszy odbędzie się w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie, co nada imprezie wyjątkową rangę. Katalog będzie w dwujęzycznej wersji. Rok temu po raz pierwszy anglojęzyczny katalog aukcji Artinfo.pl rozesłało do 150 światowych instytucji artystycznych, np. muzeów, fundacji, bibliotek, galerii. To próba nawiązania kontaktów. Teraz w ostro wyselekcjonowanej ofercie znajdzie się ponad sto fotografii około stu artystów. Wystawa przedaukcyjna rozpocznie się 11 października, aukcja zaś 27 października. Pod młotek aukcjonera trafią np. dwie legendarne fotografie przedstawiające Witkacego, wykonane w 1931 roku przez jego przyjaciela, cenionego fotografa Józefa Głogowskiego. Estymacja ma wynosić 80–120 tys. zł, a cena wywoławcza 30 tys. zł za parę(!). Generalnie ceny mają być przystępne, zachęcające do ostrej licytacji. – Cena wywoławcza to zawsze mniej więcej połowa dolnej estymacji. Każdą fotografię będzie można kupić już za cenę wywoławczą, jeśli nie wzbudzi większego zainteresowania – informuje Rafał Kamecki z Artinfo.pl. O komentarz poprosiłem Stefana Okołowicza, który wraz z Ewą Franczak stworzył w latach 70. i 80. największy zbiór fotografii Witkacego i artystów z jego kręgu. Kolekcję prezentowano na międzynarodowych wystawach i w 2011 r. na wystawie w Wilanowie. – Spodziewałem się, że kiedyś wypłyną nawet tak wyjątkowo rzadkie zdjęcia. Ludzie nadal nie wiedzą, co posiadają w rodzinnych archiwach. Witkacy z zasady wykonywał zaledwie kilka odbitek. Niekiedy rozdawał je przypadkowo poznanym osobom. Podobnie fotograficy z jego kręgu. Nadal może być tak, że u kogoś w odziedziczonym albumie są wklejone zdjęcia Witkacego, które babcia lub dziadek obecnego właściciela dostali od artysty lub jego przyjaciół. Mimo upływu czasu kolekcjonerzy nie powinni rezygnować z poszukiwań! – powiedział „Parkietowi" Stefan Okołowicz.
Stan podniecenia
W jakiej kondycji jest rynek fotografii? Nazwałbym to stanem podniecenia. Podniecenie wzbudziły kolejne aukcje Desy Unicum (www.desa.pl), gdzie rekordowe ceny osiągnęły zdjęcia z kolekcji FOZZ oraz kolekcji Grace Radziwiłł z Paryża, przedstawiające celebrytów światowej sztuki. Rozbudziło to cenowe oczekiwania niektórych właścicieli. Jednak wybitny kolekcjoner i marszand Cezary Pieczyński zapewnia, że oferta na aukcjach Desy nie była reprezentatywna dla krajowego rynku i wyniki nie odzwierciedlają siły popytu.
Kolekcję Pieczyńskiego w 2010 r. wystawiło Muzeum w Wilanowie. W przyszłym roku w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie Pieczyński zorganizuje kolejną monograficzną wystawę klasyka współczesnej fotografii. Tym razem będzie to dorobek Andrzeja Pawłowskiego, przez lata związanego z Grupą Krakowską. Z wyprzedzeniem zapowiadam tę wystawę, bo może ona być impulsem do zwyżki cen prac artysty. Może, ale nie musi. Nasz powstający rynek fotografii jest chimeryczny.
Galeria Pieczyńskiego (www.galeria-piekary.com.pl) od pół roku ma nową siedzibę w prestiżowym miejscu, bo w Zamku w Poznaniu.
– Gdy chodzi o fotografię, galeria ma nadal głównie edukacyjny charakter, tak jak w poprzedniej siedzibie. Centralnie położony lokal nie ma wpływu na większą sprzedaż zdjęć. Na razie wzrosła frekwencja – mówi Pieczyński.