Reklama

Zaczyna brakować rąk do pracy

Tempo spadku bezrobocia zaskakuje nawet analityków. Utrzymanie trendu spowoduje dojście do poziomu naturalnego jeszcze w tym roku. Firmy coraz mocniej czują presję na płace.

Publikacja: 05.05.2017 14:54

Zaczyna brakować rąk do pracy

Foto: 123RF

Stopa bezrobocia w Polsce spada w bardzo szybkim tempie. Utrzymanie tego trendu doprowadzi do jej zejścia poniżej 7 proc., co według wielu ekspertów jest bliskie naturalnemu poziomowi bezrobocia w kraju. W Polsce zaczyna brakować rąk do pracy – alarmują pracodawcy.

Wynagrodzenia szybko rosną

Foto: GG Parkiet

Stopa bezrobocia spadła w marcu do 8,1 proc., choć oczekiwano 8,2 proc. W lutym bezrobocie sięgało 8,5 proc. „Mimo że różnica pomiędzy prognozą a ostatecznym odczytem jest w sumie niewielka, to marcowe dane są warte uwagi" – przyznają analitycy Raiffeisen Polbanku. „Wbrew oczekiwaniom sprzed kilku miesięcy tempo spadku tego wskaźnika w Polsce nie tylko nie słabnie, a wręcz przyspiesza. Przykładowo, w styczniu stopa bezrobocia spadła w porównaniu ze styczniem 2016 r. o 1,6 pkt proc., natomiast w marcu spadek wyniósł już 1,8 pkt proc. Jest to o tyle interesujące, że według niektórych szacunków obecna stopa bezrobocia w Polsce znajduje się już blisko poziomu naturalnego, co teoretycznie powinno powodować hamowanie tempa spadku" – zauważają analitycy. Jeśli jednak obecne tempo zostanie utrzymane, w II połowie roku możemy zaobserwować odczyty nawet poniżej 7 proc. – szacują.

– Od początku bieżącego roku rzeczywiście widzimy wyraźne przyspieszenie tempa spadku stopy bezrobocia rejestrowanego, co stoi w pewnej mierze w sprzeczności z intuicją ekonomiczną, która wskazuje, że w miarę coraz dłuższego trwania ożywienia na rynku pracy spadek stopy bezrobocia powinien na ogół być stopniowo coraz mniejszy z uwagi na pojawiające się naturalne ograniczenia – przyznaje Łukasz Kozłowski, ekspert ekonomiczny organizacji Pracodawcy RP.

W maju startuje okres prac sezonowych, który zrodzi kolejne miejsca pracy. – W najbliższych miesiącach może dojść do spadku stopy bezrobocia, jednak dynamika tego spadku będzie wyhamowywać – uważa Tomasz Kaczor, główny ekonomista Banku Gospodarstwa Krajowego. – W wakacje, kiedy w związku z sezonem maleje liczba bezrobotnych, stopa może spaść nawet do 6,7 proc. Jesteśmy już jednak blisko naturalnego poziomu bezrobocia – uważa Kaczor.

Reklama
Reklama

Jego zdaniem ci, którzy wciąż będą pozostawać bez pracy, to coraz częściej osoby długotrwale niezatrudnione z różnych względów. – Dojście do naturalnego poziomu stopy bezrobocia oczywiście nie będzie się wiązało z pogorszeniem sytuacji na rynku pracy. Ten będzie się dalej rozwijał, między innymi dzięki zatrudnieniu osób niezarejestrowanych jako bezrobotne z Polski, a także imigrantów zarobkowych – uspokaja Kaczor. – Jednocześnie rynek pracy zaczyna być coraz bardziej krępujący dla pracodawców, co będzie wymuszało podwyżki płac. Wynagrodzenia już zaczęły rosnąć w takich sektorach, które wymagają większej liczby pracowników, jak handel czy usługi, gdzie zwyżki są dwa razy większe niż np. w przemyśle, gdzie wydajność można łatwiej zwiększać w inny sposób – zauważa Kaczor.

Firmy mają ograniczone zdolności

Z Kaczorem zgadza się Kozłowski, który przyznaje, że rynek pracy w Polsce ulega dalszemu zacieśnianiu. – Bezrobocie według BAEL (badanie aktywności ekonomicznej ludności) osiągnęło poziom zbliżony do naturalnej stopy bezrobocia. Oznacza to, że dalszy wzrost zatrudnienia oraz spadek liczby osób pozostających bez pracy powinny mieć coraz silniejsze przełożenie na presję płacową oraz procesy inflacyjne – przyznaje Kozłowski.

Jego zdaniem problemem pozostaje jednak ograniczona zdolność przedsiębiorstw do sprostania narastającej presji płacowej, m.in. z uwagi na utrzymywanie się relatywnie niskiej dynamiki wzrostu produktywności. – Wciąż nie mamy jednak do czynienia z „rynkiem pracownika" w równie pełnym znaczeniu tego określenia, jak np. w latach 2007–2008 – twierdzi Kozłowski. Jak tłumaczy, spadek odsetka osób bezrobotnych następujący w ostatnich kwartałach wynika bowiem w równie dużej mierze z przechodzenia z bezrobocia do zatrudnienia, jak przepływów z grupy bezrobotnych do biernych zawodowo. Kozłowski dodaje, że dane o coraz szybszym spadku bezrobocia rejestrowanego nie znalazły do tej pory potwierdzenia w danych dotyczących bezrobocia według BAEL. – Może to sugerować, iż przyspieszony spadek bezrobocia rejestrowanego częściowo wynika z ograniczenia zjawiska fikcyjnego bezrobocia poprzez wyrejestrowywanie osób faktycznie nieposzukujących pracy lub też przechodzenie zatrudnienia z szarej strefy do formalnej gospodarki. Brak rąk do pracy jest realnie odczuwanym przez pracodawców problemem – narasta również rywalizacja między przedsiębiorstwami o pracowników i coraz poważniejszym wyzwaniem staje się utrzymanie pracowników w firmie kuszonych korzystnymi ofertami przejścia do konkurencji – ostrzega Kozłowski.

Według szacunków organizacji Pracodawcy RP w związku z rozpoczynającym się sezonem stopa bezrobocia rejestrowanego może spadać aż o 0,5 pkt proc. – Nie można wykluczać, że w miesiącach letnich odsetek osób zarejestrowanych jako poszukujące pracy osiągnie poziom 7 proc. lub nieznacznie niższy. Sądzimy, że do końca roku stopa bezrobocia według BAEL, oczyszczona z wahań sezonowych, może natomiast osiągnąć poziom około 4,5 proc. – prognozuje Kozłowski.

Z kolei Jarosław Janecki, główny ekonomista banku Societe Generale w Polsce, ostrzega, że w najbliższym czasie może się jednak pojawić nowy czynnik ryzyka wpływający na poziom bezrobocia oraz dynamikę płac w Polsce. – Jest nim zniesienie wiz przez Unię Europejską dla Ukraińców. Można się spodziewać, że decyzja ta wpłynie na poszukiwanie przez pracujących w Polsce obywateli Ukrainy lepiej płatnej pracy np. w Niemczech. Będzie im tam łatwo znaleźć zatrudnienie, gdyż zazwyczaj zajmują mniej płatne stanowiska, oczywiście o ile zachodnie rynki będą dla nich otwarte – zaznacza Janecki. Jak przyznaje, skala tego zjawiska jest trudna do ocenienia, gdyż z podobną sytuacją dotąd nie mieliśmy w Polsce do czynienia. – Będzie ono prawdopodobnie sprzyjać trendowi spadkowemu bezrobocia w Polsce. Jednocześnie można mieć nadzieję, że jeszcze więcej obywateli z Ukrainy napłynie na polski rynek pracy – uważa Janecki.

Rozwiązaniem jest aktywizacja

Jak analizuje Andrzej Kubisiak, dyrektor zespołu analiz i komunikacji w Work Service, sytuacja na rynku pracy jest całkowicie odmienna od tej, jaka występowała w Polsce przez ostatnie dwie dekady. – I nie chodzi tu jedynie o historycznie najniższą stopę bezrobocia, ale również o rekordowe poziomy zatrudnienia przy rosnącej rywalizacji o kandydatów. Mamy do czynienia z malejącą podażą pracy przy rekordowym zapotrzebowaniu na kadry – relacjonuje Kubisiak. – Z naszego raportu wynika, że obecnie 32 proc. firm otwiera rekrutacje, z czego połowa ma wypełniać luki powstałe w efekcie rotacji pracowniczej, a druga połowa odpowiada na potrzeby rozwojowe i zwiększenie poziomów zatrudnienia – zauważa Kubisiak. Tłumaczy, że to właśnie ten trend powoduje, że wiele firm inwestuje dziś nawet w działania reklamowe, aby przyciągać potencjalnych pracowników. – Jednocześnie dane rynkowe mówią o lawinowym wzroście liczby nieobsadzonych miejsc pracy. W 2016 r. pula wakatów w gospodarce wzrosła o ponad 20 proc., co z pewnością wpłynęło na zwiększenie procesów imigracji do naszego kraju – przyznaje. Przedstawiciel Work Service twierdzi, że szczególnie w zachodniej, południowej i centralnej Polsce poziomy bezrobocia potrafią być tak niskie, że dostępność nawet niewykwalifikowanych pracowników jest wyraźnie ograniczona. – Z odmienną sytuacją mamy do czynienia we wschodniej i północnej części kraju, gdzie nadal siedem województw notuje stopę bezrobocia na poziomach dwucyfrowych, choć i tam poprawa jest zauważalna – ocenia. Zdaniem Kubisiaka kluczowa dla zrozumienia mechanizmów rynku pracy jest struktura polskiego bezrobocia. – Obecnie zarejestrowanych jest ponad 1,3 mln osób bez zatrudnienia, ale niemal 60 proc. z tej puli stanowią osoby długotrwale bezrobotne. Kluczowym wyzwaniem jest właśnie wzmożona aktywizacja tych osób, gdyż stanowią rezerwę kadrową. Bez procesów przywracania osób oddalonych od rynku pracy spadek bezrobocia wyhamuje, a demografia wspierana emigracją spowoduje jeszcze mniejszą dostępność kadr – analizuje Kubisiak.

Reklama
Reklama

[email protected]

Opinie

Presja płacowa dopiero za kilka kwartałów - Jarosław Janecki, główny ekonomista banku Societe Generale w Polsce

Jeśli przyjmiemy, że stopa bezrobocia będzie spadać w podobnym tempie jak w latach 2015–2016, to rzeczywiście w lipcu bądź w sierpniu możemy się spodziewać zejścia do 7 proc. albo nawet poniżej. Tak niskie bezrobocie będzie powodowało coraz większą presję na zwyżki płac. Pytanie, jak nisko może jeszcze spaść stopa bezrobocia, sprowadza się do odpowiedzi na pytanie o naturalny poziom stopy bezrobocia w Polsce. Oczywiście zawsze będziemy mieli do czynienia z sytuacją, kiedy będą wolne miejsca pracy, ale bezrobocie będzie się utrzymywać, z uwagi np. na niedopasowanie kompetencji czy brak odpowiednich umiejętności. Wielu pracodawców już teraz narzeka na brak rąk do pracy. Sądzę, że w przypadku Polski taki poziom sięga około 5–6 proc.

W kolejnych miesiącach bezrobocie dalej będzie ulegało stopniowej redukcji. Na polski rynek nadal wpływają nowe firmy, które tworzą miejsca pracy. Z pewnością częściowo rynek pracy będzie korzystał z efektu Brexitu. Warto wspomnieć, że tak niska stopa bezrobocia jest również korzystna dla rządu, który w ustawie budżetowej założył 8-proc. bezrobocie. Niższe oznacza oszczędności z powodu mniejszych wydatków socjalnych.

Spadające bezrobocie w pewnym momencie będzie powodowało presję płacową. Płace zaczną rosnąć, kiedy przedsiębiorcy w krótkim okresie nie będą mogli podjąć inwestycji mimo utrzymującej się presji popytowej i wzrostu zamówień. W takim wypadku wyższa płaca może sprzyjać wzrostowi wydajności pracy. Większa presja płacowa może wystąpić, jednak nie wcześniej niż za kilka kwartałów, kiedy wyższa dynamika wzrostu produkcji będzie wyraźnie przewyższała potencjał gospodarki.

Wzrost gospodarczy jest za niski - Jacek Fundowicz, wiceprezes, Instytut Prognoz i Analiz Gospodarczych

Reklama
Reklama

Stopa bezrobocia w nadchodzących miesiącach będzie się obniżać, ale mniej dynamicznie niż w ubiegłym roku. Po pierwsze, obserwować będziemy efekt sezonowości na rynku pracy. Zawsze w miesiącach wiosennych i letnich stopa bezrobocia jest niższa niż w zimowych ze względu na zatrudnianie pracowników do prac sezonowych. Analizować należy zatem spadek stopy bezrobocia w porównaniu z analogicznymi miesiącami roku poprzedniego. Od kilku lat obserwujemy spektakularny trend obniżania się stopy bezrobocia. Jest to oczywiście wynik wzrostu gospodarczego. Jednak gospodarka na impulsy koniunkturalne reaguje z opóźnieniem. Wzrost gospodarczy bardzo przyspieszył pod koniec 2015 r. Ostatni impuls do mocnego spadku stopy bezrobocia pochodził właśnie z tamtego okresu. W 2016 r. obserwowaliśmy spowolnienie wzrostu i w związku z tym spowalnia też spadek stopy bezrobocia. Poziom wzrostu gospodarczego, który zakładamy na lata 2017–2018, nie jest wystarczająco wysoki, by rynek pracy tak dynamicznie wchłaniał pracowników. Po drugie, istnieje jakaś graniczna stopa bezrobocia, poniżej której nawet rozpędzona gospodarka nie zejdzie. Z jednej strony są to osoby, które zmieniają pracę, z drugiej ci, którzy jej tak naprawdę nie poszukują, ale z różnych względów rejestrują się jako bezrobotni. Często równolegle znajdują zatrudnienie w szarej strefie. Nie znam niestety badań, które by szacowały, ile ta naturalna stopa bezrobocia w Polsce obecnie wynosi. Prawdopodobnie jest ona zmienna, w zależności od warunków otoczenia, zwłaszcza wielkości szarej strefy. W mojej opinii zejście stopy bezrobocia w okolice 7 proc. byłoby bliskie osiągnięciu tej naturalnej stopy. Bardziej jednak prawdopodobne jest utrzymanie jej powyżej tego poziomu.

Analizy rynkowe
WIG na nowych szczytach, odzież na podium, energia w ogonie
Materiał Promocyjny
Inwestycje: Polska między optymizmem a wyzwaniami
Analizy rynkowe
Rekordy na GPW w połowie grudnia, a indeksy mają dalej puchnąć
Analizy rynkowe
Efekt grudnia na warszawskich gigantach
Analizy rynkowe
Polska giełda wciąż rozdaje prezenty. Są nowe szczyty
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Analizy rynkowe
Złoto zmniejszyło amerykański deficyt handlowy. Najniższy od pięciu lat
Analizy rynkowe
„Maluchy” nadal czekają na szansę. Czy przyszły rok będzie do nich należał?
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama