Kupować tanio, sprzedawać drogo. W teorii proste, w praktyce trudne, bo drogie akcje często stają się jeszcze droższe, a tanie pozostają tanie. Są przykłady spółek z GPW, które od lat uznawane są za drogie, ale ich kursy nadal zyskują.
Tanio czy drogo?
Tanie spółki nie są tanie bez powodu. – Kupując tanio, trzeba mieć pomysł, dlaczego kiedyś ma być drogo. Nie zakładajmy, że inni uczestnicy rynku nie są w stanie wyszukać spółek o niskich wskaźnikach; jeśli jakaś spółka wydaje się tania, to zadajmy sobie pytanie, dlaczego inni inwestorzy jej nie kupują. Być może spółka nie powinna być droga, bo jej klienci mają coraz większą siłę przetargową, konkurencja się zaostrza, a nowym graczom jest łatwo wejść na jej rynek. Kluczem jest raczej pomysł i zrozumienie, a nie sam poziom wskaźnika – mówi Adam Łukojć, zarządzający w Allianz TFI.
Zdaniem ekspertów odkrywanie niedostrzeżonych perełek, jak kiedyś wychodzące z restrukturyzacji Monnari, to wyjątkowe sytuacje. – Warto przypomnieć powiedzenie Warrena Buffetta – lepiej kupić świetną spółkę za przeciętną cenę niż przeciętną za świetną cenę. Zdarzają się rajdy słabszych spółek, ale często następuje po nich rozczarowanie i silna przecena. Mogą one także przejść jakąś restrukturyzację, odmianę i wielokrotnie zwiększyć wartość. To rzadkie i wyjątkowe sytuacje, do tego wymagają doskonałej znajomości spółki i czujności w kontekście zmiany trendu. Na pewno są to bardziej ryzykowne inwestycje, za to mogą przynieść wyższe stopy zwrotu – mówi Tomasz Manowiec, zarządzający w Noble Funds TFI.
Jeśli spółka jest tania w relacji do sektora w wyniku przejściowego pogorszenia wyników, to zdaniem Dariusza Świniarskiego, zarządzającego w DM TMS Brokers, można taki walor traktować jako okazję inwestycyjną. – Inaczej sprawa wygląda w spółkach z defensywnych sektorów, takich jak energetyka, gdzie wyniki obciążone są cyklicznymi wydatkami inwestycyjnymi, ryzykiem regulacyjnym, a dodatnie wahnięcia koniunktury nie wpływają istotnie na progresję wyników. Tego typu spółki są tanie, bo nie prezentują odpowiedniego potencjału wzrostowego, więc kupowanie ich akcji zalecałbym głównie w przypadku silniejszych spadków całego rynku akcji, z uwagi na z reguły stabilne przepływy pieniężne oraz dywidendy – zaznacza Świniarski.
Mało wzrostowych firm
Powodem wysokich wycen wzrostowych firm, zwłaszcza tych średniej wielkości, jest ich deficyt na GPW. – Do tego zagadnienia podszedłbym od nieco innej strony niż większość osób. Otóż trzeba powiedzieć sobie jasno, że polska giełda nie jest duża i spółek charakteryzujących się zadowalającą płynnością obrotu akcjami jest niewiele – mówi Łukasz Bugaj, analityk DM BOŚ.