W tym roku wręcz roi się od rozmaitych rocznic rynkowo-gospodarczych. Dziesięć lat od rekordu WIG, 20 lat od kryzysu azjatyckiego, 30 od krachu w 1987 roku... Do tej kolekcji dodać można kolejny zauważony przez nas fakt – październik jest setnym miesiącem od zakończenia ostatniej oficjalnej recesji w USA (według instytutu NBER), czyli od czerwca 2009 r. A pamiętajmy, że tamta recesja dotyczyła nie tylko Ameryki – błyskawicznie rozlała się po całym świecie (u nas doszło do głębokiego spowolnienia w gospodarce oraz wzrostu bezrobocia).
Z okazji tej rocznicy nasuwa się kluczowe pytanie: kiedy nastąpi kolejna recesja? Oczywiście aby odpowiedzieć na nie precyzyjnie, potrzebowalibyśmy magicznej szklanej kuli. Można się jednak pokusić o pewne szacunki na bazie historii. Sprawdziliśmy, jak długie w przeszłości były okresy pomiędzy kolejnymi recesjami w USA.
Sielanka na giełdzie
Okazuje się, że w przytłaczającej większości przypadków okresy bez recesji były dużo krótsze niż ten obecny, trwający od 2009 r. A innymi słowy, ten obecny należy już do rekordowo długich. Dłuższe były tylko dwa: w latach 1991–2001 (aż 120 miesięcy) oraz w latach 1961–1969 (106 miesięcy). Do tego drugiego brakuje już naprawdę niewiele (siedem miesięcy, licząc od końca września). W przypadku rekordowej serii z lat 90. dystans jest większy i wynosi 21 miesięcy. Gdyby tamten rekord miał zostać wyrównany, to kolejna recesja powinna się rozpocząć w... lipcu 2019 r. Należy to rozumieć jako termin maksymalny z punktu widzenia historycznych statystyk.
Warto zapytać, co takie statystyki oznaczają dokładnie dla inwestora giełdowego. Wiadomo, że terminy rozpoczęcia hossy/bessy niekoniecznie pokrywają się z oficjalnymi terminami końca/początku recesji. Przykładowo, podczas gdy ostatnia recesja według NBER dobiegła końca w czerwcu 2009 r., to ceny akcji dołek osiągnęły trzy miesiące wcześniej.