Spółki płacą zagranicznym matkom

Polskie firmy, kontrolowane przez międzynarodowe grupy, często płacą im za licencje czy doradztwo. Ale uzyskują za to dostęp do wiedzy, sieci sprzedaży czy stabilne finansowanie.

Publikacja: 23.10.2017 16:06

Spółki płacą zagranicznym matkom

Foto: Bloomberg

Ostatnio pojawiły się informacje, że Ministerstwo Finansów planuje zwiększenie kontroli cen transferowych. Sprawa może dotyczyć także sporej części firm z GPW, m.in. tych kontrolowanych przez zagraniczne koncerny. Firmy działające w jednej grupie regularnie dokonują między sobą wielu transakcji, co jest zupełnie naturalne. O ile tylko ceny transakcji są realne i rynkowe. Jeśli jednak są sztucznie zawyżane lub zaniżane, może być to sposób na przerzucanie dochodów między firmami, aby uniknąć lub zmniejszyć opodatkowanie. Podobnym przypadkiem, kiedy również tracą akcjonariusze mniejszościowi, jest obciążanie spółek nadmiernymi kosztami, będącymi dochodami dla innych firm akcjonariusza dominującego.

Czasem opłaty stanowią sporą część zysku

Nie posądzamy giełdowych spółek o takie procedery – wszystkie zawsze w swoich raportach podkreślają, że ich transakcje z podmiotami powiązanymi opierają się wyłącznie na cenach rynkowych. Sprawdziliśmy, o jakie kwoty chodzi.

Najciekawszym przypadkiem jest Orange Polska, który na podstawie umowy ważnej do lipca przyszłego roku płaci swojemu francuskiemu głównemu akcjonariuszowi wynagrodzenie w wysokości do 1,6 proc. przychodów operacyjnych spółki wypracowanych pod marką Orange. W 2016 r. kosztowało to 134 mln zł i o ile kiedyś koszt ten ginął w wysokich zyskach, o tyle teraz w dużym stopniu obciąża wyniki firmy (która w tym roku może osiągnąć wynik w okolicy zera). Także oponiarska Dębica za zakup usług i licencje sporo zapłaciła swojemu głównemu akcjonariuszowi, Goodyearowi. W ubiegłym roku było to 179 mln zł, czyli sporo, biorąc pod uwagę zysk operacyjny (52 mln zł) i netto (65 mln zł) osiągnięte w 2016 r. Dodatkowo dołożyła 28 mln zł na inwestycje. Dominująca część przychodów i sporo zakupów pochodziło również z transakcji z Goodyearem, który w tym roku zainkasował 26 mln zł dywidendy. Niemało Orbis, hotelowa spółka kontrolowana przez francuską Grupę Accor, płaci jej za franczyzę, rezerwacje, korzystanie z systemów IT i program lojalnościowy Le Club Accorhotels. Koszty te wyniosły w 2016 r. 65 mln zł przy 207 mln zł zysku netto wtedy wypracowanego.

W bankach jest różnie. Pekao nie musiał płacić UniCreditowi za korzystanie ze znaków towarowych, a koszty operacyjne, płacone Włochom, były symboliczne w skali banku. Bardzo niewielkie są obecnie także w mBanku czy Millennium (również te banki nie płacą za licencje). Wyższe koszty operacyjne ze współpracy ze swoim holenderskim głównym akcjonariuszem poniósł ING Bank Śląski (w 2016 r. 73 mln zł przy 1,25 mld zł zysku netto). Ponad 28 mln zł w 2016 r. kosztowały rozliczenia BZ WBK z jego głównym akcjonariuszem – hiszpańskim Santanderem. Głównie były to koszty pracownicze i operacyjne.

Co kryje się za kosztami operacyjnymi mBanku na rzecz Commerzbanku (10 mln zł w 2016 r.)? Niemiecki akcjonariusz udostępnił mBankowi swoje know-how, chodzi tu o współpracę w zakresie m.in. kontroli ryzyka (metodologie stosowane w zarządzaniu nim są uzgadniane z Commerzbankiem), w obsłudze klientów międzynarodowych (w tym Commerzbanku), compliance i przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy czy współpracy w dziedzinie informatyki i logistyki. Banki mają też wspólny system raportowy w obszarze rachunkowości i controllingu.

Jest też druga strona medalu

– Można zrozumieć opłaty za IT, korzystanie ze wspólnej dla całej grupy infrastruktury czy licencji. Ale już opłata za korzystanie ze znaku firmowego czy logo, który dotychczas nie był właściwie znany w Polsce, za iluzoryczne korzyści z prowadzenia np. wspólnej polityki marketingowej w Europie wydaje się przesadą. Także dostęp do sieci dystrybucji w niektórych przypadkach może być wyceniany zbyt wysoko – komentuje Marcin Materna, dyrektor działu analiz w Millennium DM. Jednak w jego ocenie urzędy skarbowe dosyć dobrze radzą sobie z takim sposobem śrubowania kosztów w polskich spółkach i ograniczają zapędy do wykorzystywania przez akcjonariuszy pozycji dominującej i zwiększania korzyści z tym związanych, które najczęściej uzyskiwane są kosztem inwestorów mniejszościowych. Jeśli ceny transakcji z podmiotami powiązanymi są rynkowe, problemu nie ma.

Trzeba też pamiętać, że polskie spółki uzyskują także dodatkowe przychody od spółek-matek czy innych podmiotów z jej grupy. Są także inne korzyści, trudno policzalne. – Zagraniczni inwestorzy często dawali know-how, ale pod okiem skarbówki trudno im transferować zyski za granicę inaczej niż w formie dywidendy. Pewnie w niektórych przypadkach można mieć wątpliwości, ale generalnie nie sądzę, aby były to znaczne kwoty jako procent zysków spółek. W końcu CIT w Polsce nie jest aż taki wysoki, żeby opłacało się stosować takie praktyki – uważa Materna.

Polskie firmy otrzymują też dostęp do klientów (jak Dębica) czy finansowanie (jak mBank.). To drugie szczególnie dotyczy właśnie banków. Finansowanie ze spółek matek było dla banków korzystne, bo nie dość, że na dość dobrych warunkach, to w dodatku pewne – nie było ryzyka, że po zapadnięciu obligacji we franku czy euro będzie problem z rolowaniem. – Niektóre banki miały bardzo duże zobowiązania wobec spółki-matki (mBank i kiedyś BPH), ale była to decyzja biznesowa – finansować się swapami na rynku czy pożyczyć od matki. Matka ulokowanie środków w spółce zależnej na dość dobrych warunkach także traktowała jako transakcję korzystną. Była to korzyść dla obu stron – ocenia Materna.

Problem jego zdaniem może być większy w niektórych spółkach kontrolowanych przez polskich akcjonariuszy większościowych, którzy wykorzystują swoją przewagę w postaci kontraktów dla firm powiązanych, czasami jako wręcz sposób finansowania wątpliwych przedsięwzięć typu kluby sportowe czy inwestycje, na które nigdy nie zdecydowałyby się córki spółek zagranicznych ze względu na ryzyko czy niską opłacalność. Już czasami samo wynagrodzenie prezesa czy członków nadzoru jest ustalone na poziomie, który stanowi znaczne i często nieuzasadnione obciążenie dla spółki.

Zakupy Orange Polska od Grupy Orange, jej głównego akcjonariusza, to głównie opłaty licencyjne za używanie marki, koszty rozliczeń międzyoperatorskich i transmisji danych. Licencja kosztowała 127 mln zł w 2016 r. (wszystkie koszty spółki wyniosły 6,5 mld zł).

Zakup usług i opłaty licencyjne przez TC Dębica od Goodyeara, głównego akcjonariusza producenta opon, kosztował w ubiegłym roku 179 mln zł (podobnie jak rok wcześniej). To sporo, biorąc pod uwagę zysk operacyjny (52 mln zł) i netto (65 mln zł) osiągnięte w 2016 r.

Orbis, hotelowa spółka kontrolowana przez francuską Grupę Accor, płaci jej za franczyzę, rezerwacje, korzystanie z systemów IT i program lojalnościowy Le Club Accorhotels. Koszty te wyniosły w 2016 r. 65 mln zł przy 207 mln zł zysku netto wtedy wypracowanego.

Opłaty udzielane zagranicznej firmie są też wpisane w model biznesowy Intersportu Polska. Firma handlująca sprzętem sportowym w 2016 r. zapłaciła niemieckiej spółce 2,4 mln zł za licencję na używanie znaku Intersport (strata netto wyniosła 8,6 mln zł).

Ponad 28 mln zł w 2016 r. kosztowały rozliczenia BZ WBK z jego głównym akcjonariuszem – hiszpańską Grupą Santander. Głównie były to koszty pracownicze i koszty działania banku. Jednak warto odnotować, że dzięki współpracy z Santanderem bank miał też przychody.

Żywiec, podobnie jak Dębica, prowadzi sporo transakcji ze swoim głównym akcjonariuszem. Polska spółka zapłaciła holenderskiemu Heinekenowi w 2016 r. za licencje marki nieco ponad 14 mln zł, czyli niewiele, biorąc pod uwagę 273 mln zł zysku netto.

ING Bank Śląski prowadzi operacje z holenderską Grupą ING (lokaty i kredyty krótkoterminowe i operacje derywatami). Bank prowadzi też rachunki bankowe podmiotów z Grupy ING (co kosztowało w 2016 r. prawie 73 mln zł przy 1,25 mld zł zysku netto).

Ogólne koszty administracyjne, które w ubiegłym roku mBank poniósł na rzecz swojego głównego akcjonariusza – niemieckiego Commerzbanku – wyniosły niecałe 10 mln zł (przy 1,2 mld zł zysku netto). Poza tym płaci odsetki od obligacji, które objął Commerzbank.

Analizy rynkowe
Giełdowe rekiny są coraz grubsze. Założyciel Dino odskoczył całej reszcie
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Analizy rynkowe
Polski rynek wciąż zyskuje bez euforii wśród inwestorów
Analizy rynkowe
Lokomotywy z indeksu mWIG40 dały zarobić
Analizy rynkowe
Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Analizy rynkowe
Czy Trump chce wyrzucić Powella, czy tylko gra na osłabienie dolara?
Analizy rynkowe
Czy należy robić odwrotnie niż radzi Jim Cramer?