Jest jeszcze zbyt wcześnie na surowcowy rynek byka?

Słaba amerykańska waluta i ożywienie gospodarcze sprzyjają cenom wielu towarów. Analitycy zastanawiają się zaś, czy taka mieszkanka przełoży się w tym roku na dobre stopy zwrotu na rynkach surowcowych.

Publikacja: 20.02.2018 12:15

Ostatnia korekta na globalnych  rynkach akcji uderzyła  rykoszetem również w rynki  surowców. Przełożyła się na  spadki cen, m.in. ropy i miedzi.  O ile na początku lutego za  baryłkę ropy gatunku WTI płacono  66 USD, o tyle w trakcie  korekty cena zniżkowała nawet  do 58 USD. Cena tony miedzi  spadła z 7211 USD w szczycie  do 6745 USD w dołku korekty.

Od tego momentu jednak na  rynkach surowcowych doszło  do odbicia, często szybszego  niż na rynkach akcji. W poniedziałek  za 1 tonę miedzi  płacono już 7170 USD, a za  baryłkę ropy WTI – 62 USD.  Wielu analityków widzi pole  do dalszych zwyżek na rynkach  surowcowych.

Tak jak zagra dolar

Rynkom surowcowym  wyraźnie sprzyja ożywienie  w światowej gospodarce.  Dobre dane gospodarcze  z USA, Europy i Chin działają  jako impulsy do wzrostu cen.  Czynnikiem sprzyjającym jest  również słaby dolar. Dalsze  osłabienie amerykańskiej  waluty może przełożyć się na  wzrost cen surowców.

– Dolar, będący na najniższym  poziomie od 2014 r., a także  coraz większe zainteresowanie  inflacją, wzmocniły ceny  surowców w zeszłym tygodniu,  a fundusze wykazywały dalszą  chęć do inwestowania w kompleksowe  fundusze towarowe.  Zyski odnotowały wszystkie  sektory, przede wszystkim  metale przemysłowe w okresie  poprzedzającym chiński Nowy  Rok. Mimo że rosnące różnice  w rentownościach obligacji coraz  bardziej sprzyjały dolarowi  w porównaniu z pozostałymi  głównymi walutami, deprecjacja  amerykańskiej waluty się  pogłębiała. W tym momencie  najważniejszą kwestią jest  ryzyko, że wprowadzone  w ostatnich miesiącach istotne  bodźce fiskalne w postaci  niższych podatków mogą  ostatecznie zaszkodzić amerykańskiej  gospodarce poprzez  wyższe rentowności obligacji i  wzrost inflacji. Ze względu na  odwrotną korelację dolara z  cenami surowców najnowsze  wydarzenia dały sygnał do inwestycji  w surowce. Kompleksowe  zainteresowanie inwestorów  odzwierciedlały zyski  odnotowywane równocześnie  w poszczególnych sektorach  w ostatnim czasie – wskazuje  Ole Hansen, szef działu strategii  rynków surowcowych Saxo  Banku.

Analitycy Wells Fargo  twierdzą jednak, że jeszcze  jest za wcześnie na ogłaszanie  surowcowego rynku byka. Nadmierna  podaż na rynkach wielu  surowców może się ich zdaniem  utrzymać jeszcze pięć-  -dziesięć lat. – Pod względem  historycznym dolarowy rynek  niedźwiedzia, któremu towarzyszy  surowcowy rynek byka,  oznacza nadzwyczaj wysokie  stopy zwrotu dla surowców.  Nie widzimy jednak byczej  dynamiki na rynku surowcowym.  A gdy dolarowy rynek  niedźwiedzia walczy z surowcowym  rynkiem niedźwiedzia,  to rynek surowców zwykle  wygrywa, ale stopy zwrotu są  niskie – uważa Austin Pickle,  strateg z Wells Fargo.

Krucha równowaga

Przykładem na to, jak trudne  może być osiągnięcie równowagi  między popytem a podażą,  jest sytuacja na rynku naftowym.  W zeszłym tygodniu fundusze  hedgingowe zmniejszały  najbardziej od października  długie pozycje na ropę WTI.  Skłaniały je do tego dane o amerykańskiej  produkcji surowca,  która przekroczyła już 10 mln  baryłek dziennie, a prognozy  mówią, że w tym roku powinna  dojść do 11 mln baryłek.

Perspektywa wzrostu amerykańskiej  produkcji niepokoi  już kraje OPEC. Khalid al-Falih,  saudyjski minister ds. ropy,  stwierdził, że na kwietniowym  spotkaniu organizacji mogą  zostać przyjęte zmiany w metodologii  liczenia zapasów  ropy. Zmiana sposobu liczenia  może zaś doprowadzić do pogłębienia  skoordynowanych  cięć w produkcji wprowadzonych  przez OPEC i Rosję.

Analitycy Societe Generale  podwyższyli prognozę dla ropy  WTI na koniec roku o 4 USD,  do 62 USD za baryłkę. Prognoza  dla ropy gatunku Brent  również poszła w górę o 4 USD,  do 66 USD za baryłkę. Ich zdaniem  solidny wzrost popytu,  będący przejawem globalnego  ożywienia gospodarczego,  powinien – wraz z cięciami dokonywanymi  przez kraje OPEC  – zrekompensować solidny  wzrost produkcji w krajach  poza OPEC. „Skutkiem będzie  dość zbilansowany globalny  rynek, z umiarkowanym spadkiem  zapasów w krajach OECD  i umiarkowanym wzrostem  zapasów poza OECD" – piszą  analitycy Societe Generale.

Choć prognozy analityków  dla rynku naftowego idą  w górę, to wciąż są dość ostrożne.  Mediana przewidywań  analityków zebranych przez  agencję Bloomberga mówi, że  na koniec 2018 r. baryłka ropy  WTI powinna kosztować 60  USD, czyli odrobinę mniej niż  w poniedziałek. Najbardziej  niedźwiedzią prognozę mają  analitycy Citigroup, którzy  spodziewają się na koniec  roku jedynie 48 USD za baryłkę  (to prognoza z końcówki  stycznia). Najbardziej bycze,  spośród dużych instytucji  finansowych, są zaś przewidywania  analityków ABN Amro  (68 USD za baryłkę). Wygląda  więc na to, że nawet najwięksi  optymiści nie spodziewają się  naftowego rynku byka, a bez  niego trudno wyobrazić sobie  surowcowy rynek byka.

Thompson/Reuters CRB to jeden z głównych indeksów surowcowych. Przez ostatnie kilkanaście miesięcy zachowywał się dosyć burzliwie. W pierwszej połowie 2017 r. tracił, osiągając dołek w czerwcu. Później odrabiał straty i cały rok zakończył 0,7 proc. na plusie. W styczniu dalej rósł, ale później przyszła korekta na globalnych rynkach akcji, podczas której rykoszetem dostały również surowce. W poniedziałek indeks CRB był więc nieznacznie niżej niż na koniec 2017 r. Przez ostatnie 2 lata był w trendzie bocznym i wciąż mu sporo brakuje do prawie 313 pkt, czyli szczytu z 2015 r.

2017 rok przyniósł wyraźne ożywienie na rynku naftowym. Do pewnego stopnia przyczyniła się do tego polityka skoordynowanych ograniczeń w produkcji prowadzona przez państwa OPEC oraz Rosję. Ważnym czynnikiem była jednak też poprawa perspektyw dla globalnej gospodarki przekładająca się na wyższe prognozy popytu na surowiec, który dla tej gospodarki jest kluczowy. Przez cały 2017 r. baryłka ropy gatunku WTI zdrożała o 12,4 proc. 2018 r. zaczął się zaś bardzo dobrze. Przyniósł, pomimo korekty, wzrost ceny ropy WTI o 3 proc.

Miedź dała bardzo dobrze zarobić inwestorom w ostatnich kilkunastu miesiącach. Od początku 2017 r. zdrożała o ponad 30 proc. Początek 2018 r. przyniósł jednak miedzi korektę. Jej cena była w poniedziałek po południu o 0,7 proc. niższa niż pod koniec 2017 r. i to pomimo przyzwoitego odbicia przed chińskim Nowym Rokiem. Rynkowi miedzi sprzyja przede wszystkim to, że inwestorzy przestali obawiać się o kondycję chińskiej gospodarki. Miedzi oraz innym metalom przemysłowym mogą też pomóc plany administracji Trumpa dotyczące wzrostu wydatków na infrastrukturę.

Złoto jest w trendzie wzrostowym od końcówki 2016 r. Służy mu osłabienie dolara. Przez cały 2017 r. uncja złota zdrożała o 13,4 proc., a od początku 2018 r. o 3,2 proc. W poniedziałek po południu płacono za uncję 1350 USD. Wciąż jest daleko do poziomu ponad 1800 USD za uncję osiągniętego w 2011 r., ale nastąpił wyraźny wzrost od 1055 USD, czyli dołka z końcówki 2015 r. Cena zbliża się do poziomu z połowy 2016 r. Oczywiście ogromny wpływ na ten kruszec będzie miało zachowanie dolara w nadchodzących miesiącach – czyli czy jego słabość zostanie przełamana.

Srebro to o tyle ciekawy metal, że może zyskiwać zarówno w trakcie ucieczki inwestorów do bezpiecznych przystani, jak i wtedy, gdy rośnie popyt na metale wykorzystywane w przemyśle. Ostatnie kilkanaście miesięcy przyniosło mu jednak spore wahania kursu. Przez cały 2017 r. srebro zdrożało tylko o 7,4 proc., a od początku 2018 r. straciło ponad 2 proc. W poniedziałek po południu za 1 uncję kruszcu płaciło się 16,7 USD. Jest więc jeszcze sporo do nadrobienia w stosunku do połowy 2016 r., gdy cena srebra przekraczała 20 USD, czy 2011 r., gdy zbliżała się do 50 USD.

Surowce rolne podlegają z reguły większej zmienności niż surowce energetyczne czy metale przemysłowe. Nadzwyczaj dobre zbiory, zła pogoda czy też choroba na plantacjach mogą doprowadzić do sporych wahań cenowych. Takim wahaniom podlegają też ceny kakao. Przez cały 2017 r. spadły one o 13 proc. Od początku 2018 r. wzrosły jednak o prawie 13 proc. Na początku lutego sięgnęły one najniższego poziomu od czterech lat. Później jednak rosły, gdyż analitycy zrewidowali prognozy dotyczące tegorocznej nadwyżki tego surowca na rynku.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty