Ostatnio słabością na GPW rażą nie tylko największe spółki – WIG20 spadł od szczytu z 23 stycznia o prawie 15 proc., ale także średnie – mWIG40 w tym samym czasie stracił niemal 10 proc. Z kolei sWIG80, który był najsłabszym indeksem w 2017 r. (najmocniejszy był WIG20), stracił tylko 5 proc.
Ofiara wojny handlowej
Ale ostatnie spadki nie są domeną polskiego rynku – nerwowo jest na głównych światowych giełdach. Amerykański S&P 500 stracił w omawianym okresie prawie 9 proc. i znalazł się w piątek najniżej od połowy lutego, DAX pogłębił trwającą korektę i jest już 11 proc. na minusie. To głównie efekt wojny handlowej Donalda Trumpa.
– Prezydent USA wyraźnie idzie za ciosem. Po wprowadzeniu cła na stal i aluminium importowane do USA niemal otwarcie wypowiedział wojnę handlową Chinom. W praktyce miałoby to oznaczać ograniczenia w dostępie do amerykańskiej technologii, selektywne podejście do chińskich inwestycji na amerykańskiej ziemi, a nawet zapowiedź ograniczenia sprzedaży amerykańskiego długu inwestorom z Chin. W gospodarczych rozgrywkach między mocarstwami to artyleria grubego kalibru. Chińczycy niemal natychmiast odpowiedzieli, mówiąc wprost: zobaczymy, kto dłużej wytrzyma – my bez dostępu do waszego rynku czy wy bez naszych pieniędzy, usług i towarów. Wydaje się, że dobre wyniki spółek już nie wystarczą, by utrzymać umiarkowanie optymistyczne nastroje na globalnych rynkach – komentuje Marek Straszak, zarządzający w Union Investment TFI.
Ograniczenie globalnej wymiany handlowej w wyniku nakładania ceł wywołało zmniejszenie apetytu na ryzyko. – W naszej ocenie w mocniejszym stopniu dotknie to gospodarek krajów rozwijających się z uwagi na ich proeksportowy charakter. Stąd korekta na rynkach akcji trwająca od początku lutego bardziej widoczna jest w indeksach krajów emerging markets, w tym również WIG – dodaje Dariusz Świniarski, zarządzający w DM TMS Brokers.
Nieco innego zdania jest Adam Łukojć, zarządzający w Allianz TFI, który wprawdzie zaznacza, że trudno oczekiwać, aby GPW rosła podczas spadków na światowych rynkach, ale może jednak zachowywać się relatywnie mocniej. – Ryzyko wojny handlowej i problemy z wykorzystaniem danych przez technologicznych gigantów są problemami amerykańskiego rynku; w Polsce trudno jest znaleźć spółki, które mogłyby być bezpośrednio dotknięte tymi zagrożeniami. Ewentualne spadki mogą być w Polsce niewielkie: kapitał nie płynął ostatnio na rynek akcji, więc nie powinien też z niego odpływać, a niskie wyceny mogą stanowić wsparcie dla akcji wielu spółek – wyjaśnia.