Na zdecydowanej większości światowych parkietów ostatnie dni przyniosły kontynuację przeceny i dalsze pogorszenie się nastrojów.
Dziękczynienie z niedźwiedziem w tle
Tegoroczne Święto Dziękczynienia amerykańskim inwestorom kojarzyć się będzie bardziej z niedźwiedziem niż z indykiem. Mimo skróconego tygodnia handlu nowojorskim indeksom udało się zaliczyć spore spadki. Choć przodował w tym technologiczny Nasdaq Composite, tracący 3,8 proc. i testujący kwietniowy dołek, to pozostałe wskaźniki niewiele mu ustępowały. Dow Jones zniżkował o 3,7 proc., a S&P 500 o 3,2 proc. Oba indeksy testowały niedawne dołki z ostatnich dni października. Końca spadkowej korekty wciąż więc nie widać, a chcąc myśleć o poprawieniu swej sytuacji, byki powinny już zacząć się brać solidniej do roboty. Nie będzie to łatwe, biorąc pod uwagę, że akcje takich tuzów jak Facebook, Amazon, Alphabet, Netflix i Apple tracą od tegorocznych szczytów od 20 do 40 proc., a analitycy renomowanych banków rekomendują pozbywanie się walorów firm technologicznych. Trzy pierwsze sesje minionego tygodnia przyniosły także przecenę wszystkich spółek wchodzących w skład Dow Jonesa, także tych reprezentujących wszystkie sektory tradycyjnej gospodarki, od Boeinga i 3M poprzez Goldman Sachs po Home Depot i Walmart, w których przypadku „tygodniowe" spadki sięgały od 3,5 do 5,5 proc.
Nie lepiej dzieje się na pozostałych wiodących giełdach światowych. Indeksy w Tokio, Frankfurcie i w Paryżu od końca września tracą po prawie 11 proc., w ślad za korektą na Wall Street. Szczególnie słabo wygląda DAX, który w spadkowej tendencji znajduje się od końca stycznia i w tym czasie zniżkuje o prawie 17 proc., plasując się w gronie najmocniej tracących indeksów naszego kontynentu i ustępując pod tym względem jedynie wskaźnikom giełd włoskiej, tureckiej i greckiej. W trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia zniżkował o 1,8 proc., po drodze zbliżając się do 11 000 punktów, czyli poziomu najniższego od pierwszych dni grudnia 2016 r., tym samym niwelując całą falę wzrostową z 2017 r.
Niepewnie na emerging markets
Umacniający się dolar, zniżkujące notowania surowców i perspektywa kontynuacji cyklu podwyżek stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych to wciąż dominujące czynniki niesprzyjające sytuacji na rynkach wschodzących. Jednak MSCI Emerging Markets (ETF), po zejściu pod koniec października do poziomu najniższego od kwietnia ubiegłego roku, zdobył się na silne wzrostowe odreagowanie, następnie zaliczył spadkową korektę i od kilku dni oscyluje wokół 40 punktów, przy sporej zmienności notowań. Spora część analityków spodziewa się poprawy sytuacji w tym segmencie, ale trudno tu o przekonujące argumenty przemawiające za trwałym powrotem do tendencji wzrostowej. Impulsem do tego mogłyby się stać wyraźne sygnały sugerujące, że Fed w przyszłym roku zwolniłby nieco tempo zaostrzania polityki pieniężnej.
Ostatnie dni przyniosły komplet czerwieni na giełdach azjatyckich. Mocno w dół poszły indeksy w Chinach i w Indiach. Shanghai Composite, po dotarciu do oporu w okolicach 2700 punktów, zniżkował do czwartku o 1,3 proc. Tyle samo stracił w trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia Sensex. Mimo silnych spadków notowań ropy naftowej nie najgorzej radzi sobie moskiewski RTS. Od pierwszych dni października zniżkuje co prawda, ale tylko o niecałe 5 proc., a w ostatnich dniach zdobył się na prawie 3,5-proc. ruch w górę, zmniejszając skalę strat.