Od majowego dołka WIG zyskał już 6,6 proc. i w ostatnich dniach podszedł pod 60 000 pkt. Jego dorobek od początku roku jest jednak marny i wynosi zaledwie 3,5 proc. To o 14 pkt proc. mniej niż zyskał S&P 500 i o 12,7 pkt proc. mniej od DAX. Na tle rynków rozwiniętych wyglądamy więc jak giełdowa promocja. Czy globalny kapitał z niej skorzysta?
– Na II połowę roku zakładam osłabienie dolara oraz, w ujęciu globalnym, poszukiwanie pomysłów na ochronę wartości przy pracujących drukarniach głównych banków centralnych. Uważam, że recesyjne obawy inwestorów są przesadzone, tak jak strach przed akcjami czy rynkami wschodzącymi. W tym cyklu koniunkturalnym zobaczymy jeszcze fazę risk-on, co będzie sprzyjało wycenom na GPW – uważa Sobiesław Kozłowski.
Wygląda na to, że gołębie nastawienie Fedu i EBC, komunikowane w ostatnich tygodniach, może napędzać zwyżki cen akcji w najbliższych miesiącach.
GPW może skorzystać na tej monetarnej kroplówce i to nie tylko dzięki niskim wycenom, ale także dzięki dobrej sytuacji gospodarczej kraju i perspektywie uruchomienia PPK. Jakie sektory mogą być beneficjentami zwyżek? Po I półroczu najbardziej przecenione są WIG-energetyka (11,3 proc.) oraz WIG-paliwa (15 proc.). Na drugim biegunie są WIG-telekomunikacja i WIG-informatyka, które zyskały 42 i 20 proc.