Optymizm na giełdach
Najwyraźniej inwestorzy pozytywnie interpretowali wydarzenia i napływające informacje, choć co do optymistycznej wymowy części z nich można było mieć wątpliwości. Europejski Bank Centralny potwierdził łagodne nastawienie w polityce pieniężnej, a Mario Draghi „na odchodne” jeszcze raz apelował do rządów państw strefy euro o podjęcie fiskalnych wysiłków wspomagających wzrost gospodarczy. Zasadność tego apelu potwierdziły w większości przypadków wstępne odczyty PMI, sygnalizujące kontynuację osłabienia koniunktury, szczególnie w Niemczech. W tym kontekście sięgający prawie 2 proc. wzrost niemieckiego DAX w trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia i osiągnięcie poziomu najwyższego od czerwca, może nieco zaskakiwać. Optymizm mógł wiązać się z nadziejami na amerykańsko-chińskie porozumienie oraz rosnącymi szansami na uporządkowane wychodzenie Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Prawdopodobne odroczenie ostatecznego terminu brexitu nie ma wielkiego znaczenia. Powodów do zmartwień nie mają inwestorzy na Wall Street, więc tamtejsze indeksy także szły w górę, choć ze znacznie mniejszym impetem. S&P 500 zwyżkował do czwartku o 0,8 proc., utrzymując się powyżej 3000 punktów. Wzrostową tendencję kontynuował indeks rynków wschodzących, idąc w górę o 1 proc.
Osłabienie małych spółek
Mijający tydzień na warszawskim parkiecie kończy się dobrze dla blue chips, nieźle dla średnich spółek i słabo dla najmniejszych firm. Układ sił może jednak szybko ulec zmianie, zarówno pod wpływem czynników zewnętrznych, jak i impulsów rodzimego pochodzenia. WIG20 zyskiwał do czwartku 2 proc., notując najmocniejszą tygodniową zwyżkę od pierwszej połowy września oraz zaliczając trzeci tydzień wzrostu z rzędu, co zdarza się po raz pierwszy od przełomu czerwca i lipca. Coraz wyraźniej rysuje się więc perspektywa poprawy sytuacji w tym segmencie naszego rynku. Od dołka z początku października WIG20 zyskuje już ponad 5 proc., a od minimum z ostatnich dni sierpnia – 7,7 proc. Poprawa ta przebiega jednak przy niewielkiej aktywności inwestorów, bowiem wolumen obrotów utrzymuje się na niskim poziomie. Krajowego kapitału wciąż nie widać, szczególnie po stronie popytu, a globalni gracze omijają raczej parkiety zaliczane do rynków wschodzących. Trzeba też mieć na uwadze to, że w listopadzie czeka nas jeszcze ostatnia już, na szczęście, rewizja w ramach indeksu MSCI Emerging Markets, w wyniku której udział akcji polskich spółek ulegnie w nim zmniejszeniu. Szacuje się, że związana z realokacją podaż naszych walorów nie powinna być duża, ale należy się liczyć z jej niekorzystnym dla notowań wpływem. Na razie WIG20 odrabia dystans zarówno wobec rynków wschodzących, jak i rozwiniętych lub przynajmniej dotrzymuje im kroku, jak w przypadku wskaźnika giełdy we Frankfurcie. Indeksowi pomagała najwyraźniej optymistyczna atmosfera na rynkach światowych, a także słabość amerykańskiej waluty. Co ciekawe, mimo że indeks dolara od wtorku szedł w górę, a złoty jednocześnie tracił na wartości, WIG20 zdołał utrzymać się powyżej 2200 punktów, nie oddając wcześniejszych zdobyczy. Nie oznacza to jednak, że łatwo będzie pokonać poziom lokalnego szczytu z połowy września, czyli 2218 punktów. Gdyby się to udało, byki stanęłyby przed szansą kontynuacji ruchu w górę, w sprzyjających okolicznościach z widokiem nawet na 2350 punktów w perspektywie do końca roku lub nieco dłuższej.
W ostatnich dniach uwagę zwraca dobra postawa sektora finansowego. WIG-banki w trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia poszedł w górę aż o 3,5 proc., najmocniej od połowy sierpnia. Akcje Pekao do czwartku zyskiwały ponad 6 proc., osiągając poziom najwyższy od marca 2018 r. Niewiele mniej, bo o prawie 5,5 proc., rosły walory Santander Bank Polska, a papiery PKO BP zwyżkowały o 3,8 proc. O prawie 5 proc. w górę szły także akcje PZU. Od czołówki zdecydowanie odstawały walory mBanku, które zdają się wchodzić w fazę korekty po niedawnym rajdzie, a akcje cierpiącego z powodu niefortunnych kredytów korporacyjnych Aliora traciły do czwartku 4,6 proc., a piątkową sesję rozpoczynały spadkiem o ponad 15 proc. w reakcji na informację o kontroli KNF w tych kwestiach oraz o odpisie związanym z wyrokiem TSUE.
Z kontynuacją wzrostowego odreagowania wciąż problemy ma branża energetyczna. WIG Energia rósł do czwartku o zaledwie 0,5 proc., a podejmowane już drugi tydzień z rzędu próby wygenerowania mocniejszego ruchu w górę, spotykają się ze zdecydowaną reakcją niedźwiedzi. Dotyczy to w szczególności walorów Tauronu i PGE, które do czwartku zwyżkowały po kilka dziesiątych procent, ale zanotowały wyraźne cofnięcie po przekroczeniu poziomu odpowiednio 1,75 zł i 8,5 zł. Przekraczający 16 proc. poniedziałkowy wystrzał akcji JSW także spotkał się z szybką i dość mocną reakcją podaży, spychającą cenę walorów ponownie w okolice 20 zł. Wymiany jej akcji odbywają się przy bardzo silnym wolumenie obrotów, ale o pozytywnym przełomie w notowaniach trudno chyba raczej marzyć. Wciąż utrzymują się one w pobliżu historycznych minimów.
Na sile przybiera spadkowa korekta na walorach Dino. Do czwartku zniżkowały o ponad 6 proc. i była to najsilniejsza tygodniowa przecena od połowy maja. Notowania zbliżają się do ważnych z technicznego punktu widzenia poziomów wsparcia. Od szczytu z połowy września akcje spółki tracą już 12 proc. i można obawiać się kontynuacji ruchu w dół, będącego wynikiem realizacji zysków (akcje Dino wciąż są o 47 proc. wyżej niż na początku roku). Mocną, sięgającą 3,8 proc. spadkową korektą zakończył się w czwartek imponujący rajd akcji PKN Orlen, widoczny w pierwszych dniach minionego tygodnia. Powodem tąpnięcia była publikacja rozczarowujących wyników za trzeci kwartał (zysk netto był niższy o ponad 38 proc. niż rok wcześniej). Nawet po czwartkowej przecenie walory płockiego koncernu są jednak o prawie 20 proc. wyżej niż w pierwszych dniach września.