Lira turecka była w poniedziałek rekordowo słaba wobec dolara. Za 1 USD płacono nawet 9,85 liry. Bezpośrednim impulsem do osłabienia waluty była decyzja prezydenta Recepa Erdogana o wydaleniu dziesięciu ambasadorów państw Zachodu (w tym ambasadora USA), którzy wcześniej wstawili się za uwięzionym od czterech lat biznesmenem i „filantropem" Osmanem Kavalą (nazwanym przez Erdogana „popłuczynami po George'u Sorosu"). Ten konflikt dyplomatyczny nie jest oczywiście jedynym czynnikiem zniechęcającym inwestorów do liry. W zeszły czwartek Bank Centralny Republiki Turcji negatywnie zaskoczył rynek, obniżając główną stopę procentową aż o 200 pkt baz., do 16 proc. Inwestorzy uznali, że luzowanie polityki pieniężnej jest groźne, gdyż inflacja wynosiła we wrześniu w Turcji 19,58 proc. r./r.
– Ostatnie działania Erdogana nie obchodzą inwestorów tak mocno, jak decyzje w sprawie stóp procentowych. Inflacja wynosząca blisko 20 proc. i negatywne stopy procentowe są prawdziwymi problemami, a nie turecka polityka zagraniczna – uważa Hasnain Malik, szef działu analiz w dubajskiej firmie Tellimair Research.
Turecki wstrząs nie rozlał się na inne rynki. Większość indeksów giełdowych z rynków wschodzących Europy – w tym polski WIG20 – lekko zyskiwała w poniedziałek po południu. Rósł nawet turecki indeks BIST 100. Co prawda kiepsko on się prezentuje w tym roku na tle innych rynków wschodzących – zyskał tylko około 1 proc. od początku stycznia – ale zdominowanie tej giełdy przez inwestorów lokalnych jak na razie zapobiega głębszej przecenie.
Szansa na zwyżki
Na pierwszy rzut oka obecny rok sprawia wrażenie trudnego dla rynków wschodzących. Indeks MSCI Emerging Markets zyskał bowiem od początku stycznia jedynie 0,1 proc., a od tegorocznego szczytu stracił ponad 10 proc. Trzeba jednak wziąć pod uwagę bardzo dużą wagę spółek chińskich w tym indeksie. One mocno mu ciążyły w ostatnich miesiącach, choćby ze względu na ich problemy z chińskimi regulatorami i spowolnienie gospodarcze w Państwie Środka. Indeks MSCI Emerging Markets ex China (czyli obejmujący rynki wschodzące poza Chinami) zyskał natomiast od początku roku prawie 10 proc. To co prawda gorszy wynik niż w przypadku indeksu MSCI Europe (+18 proc.) czy amerykańskiego S&P 500 (+21 proc.), ale wyraźnie widać, że pozachińskie rynki wschodzące nie radzą sobie w tym roku źle. Wiele z nich dało w ostatnich miesiącach porządnie zarobić.