Oczywiście, przewidywanie dalszego kierunku ruchu utrudnia trwający sezon wyników, ale każda z głównych przyczyn stojących za przeceną jest aktualna.

Wprawdzie na pierwszym planie niemal nieprzerwanie znajduje się wałkowany w nieskończoność temat wojny handlowej, ale głównym katalizatorem korekty było jednak zdanie sobie przez rynek sprawy, że gdy dziesięcioletnia stopa zwrotu z S&P500 przekracza 200 proc., tzw. Powell put (wiara, że spadki cen akcji wywołają reakcję Fedu) może być wystawiony na poziomie o wiele niższym niż rekordowy czy nawet obecny. Podczas gdy analitycy spekulują, czy jest to może 2400 pkt czy 2500 pkt, najistotniejszy jest inny, kluczowy czynnik.

Lata prowadzenia polityki monetarnej całkowicie pod dyktando rynku sprowadziły wiarygodność FOMC (latami mylącego się drastycznie co do swojej przyszłej polityki) do najniższych poziomów w historii i ogólnego przekonania, że stopy procentowe nie przekroczą poziomów neutralnych „już nigdy". Dotychczasowe działania obecnego szefa Rezerwy Federalnej wskazują, że próbuje on podjąć walkę także o to, by „kropki Fedu" przestały być traktowane jako dowcip. Jeżeli tego nie zrobi, inwersja krzywej będzie następowała nieuchronnie przy coraz bliższych zeru poziomach, a jego ewentualni następcy stracą możliwość prowadzenia standardowej polityki pieniężnej. Aby zrealizować ten cel, musi być przygotowany, by takie zmiany indeksów jak ostatnia traktować jako szum, a nie powód do jakichkolwiek modyfikacji polityki monetarnej.

Determinację Jerome'a Powella trudno na razie ocenić, ale mylą się moim zdaniem ci, którzy myślą, że próby przerzucania na niego odpowiedzialności za giełdę przez prezydenta Trumpa zrobią na nim wrażenie. Jeżeli możliwe są pokazy niezależności banku centralnego w Turcji czy Rosji (ostatnie podwyżki), śmieszne jest założenie, że nie dojdzie do nich w USA. Nie jestem pewien, czy zobaczymy do końca 2019 r. stopy wyższe o kolejnych 100 pkt baz. W I połowie przyszłego roku będę pewnie zastanawiał się, czy amerykańskie dziesięciolatki to nie najlepsza możliwa inwestycja. Wierzę jednak, że żeby miało dojść do skrócenia cyklu podwyżek, musielibyśmy zobaczyć ewidentne pogorszenie danych ze Stanów Zjednoczonych i indeksy na znacznie niższych poziomach. ¶