To dlatego w styczniu siłownie są bardziej zapełnione niż zwykle. Niestety później sytuacja powraca do normy i nowi atleci wracają do wcześniejszych, bardziej kanapowych ćwiczeń. Rynek finansowy jest odzwierciedleniem ludzkich zachowań, więc również na nim zaobserwować można „efekt stycznia". Ma on także swoje bardziej racjonalne podłoże w postaci możliwości zmiany strategii inwestycyjnej po noworocznym otwarciu czy chęci wykorzystania świeżych środków lub tych pozostałych jeszcze z ubiegłego roku. Zdarza się, że w tym okresie tworzą się nowe średniookresowe czy nawet dłuższe trendy. Z pewnością nie jest to jednak normą. Nowa tendencja może się zacząć jeszcze z końcem roku poprzedniego – jak wśród polskich dużych spółek w udanym 2017 roku – bądź po upływie stycznia, jak miało to miejsce w pamiętnym roku 2009. Nie można się więc zbytnio przywiązywać do kartki z kalendarza, która owszem, ma swoje prawa, ale nie jest żadną gwarancją zmiany. W praktyce to my sami możemy wprowadzić trwalsze zmiany w naszych finansach czy inwestycjach. Mogą być one tak proste jak przejście z nieregularności w systematyczność.

Zapewne część osób myślała o IKE/IKZE z końcem roku, ale świąteczna gorączka narzuciła inne priorytety, a zasobność portfela nie pozwoliła na pełne wykorzystanie limitu. Być może warto tym razem być „mądrym przed szkodą" i do tematu wrócić nie z końcem roku, ale na jego początku. Limit wpłat dzielimy na 12 miesięcy i takim prostym ruchem upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu. Regularność wpłat zmniejszy jednorazowe obciążenie domowego budżetu i jednocześnie doprowadzi do uśredniania ceny zakupu, czyli redukcji ryzyka tworzonego portfela. Niewykluczone, że będzie to decyzja ważniejsza niż przebieranie w „nowych najlepszych" kierunkach inwestycyjnych. Nie oszukujmy się, inwestycyjnego lidera nowego roku wybrać jest bardzo trudno i można się przy tym srodze pomylić. Skoncentrowany portfel przyniósł przecież duże porażki nawet bardzo doświadczonym i utalentowanym inwestorom. Dla większości ważniejszym noworocznym drogowskazem powinna być dywersyfikacja. Być może zamiast pytać o nowy najlepszy in-westycyjny kierunek, zapytajmy więc siebie, ile miesięcznie możemy odłożyć, i wyróbmy nowy nawyk. Całkiem praw-dopodobne, że w kolejnych latach przyniesie nam on większe korzyści niż jednorazowe obstawienie tego właściwego „inwestycyjnego konia". ¶