- Jakość kredytów we wszystkich produktach pozostaje na stabilnym, bezpiecznym poziomie. Niepokoi przechodzenie ryzyka między portfelami bankowym i pożyczkowym – wskazuje dr Andrzej Topiński, główny ekonomista Biura Informacji Kredytowej. W większości klienci firm pożyczkowych obsługują jednocześnie kredyty bankowe. – Stale obserwujemy poziom spłacalności kredytów walutowych, w tym frankowych. Ostatnie dane potwierdzają dotychczasowe obserwacje o niskiej szkodowości kredytów walutowych. Ich posiadacze radzą sobie lepiej ze spłatami rat w porównaniu z osobami obsługującymi kredyty złotowe – dodaje Topiński. Jednak porównanie jakości kredytów walutowych i złotowych wygląda różnie w zależności od przyjętej miary. BIK pokazuje udział liczby kredytów opóźnionych w obsłudze powyżej 90 dni w portfelach w grudniu 2018 r. w liczbie kredytów udzielonych w danym roczniku. W liczniku i mianowniku tego wskaźnika są także kredyty, które zostały już zamknięte w statusie regularnym bądź opóźnionym w obsłudze. Liczby kredytów udzielonych i opóźnionych w obsłudze w portfelu walutowym są powiększane o rachunki przewalutowane na złotowe w trybie indykacji/restrukturyzacji kredytu (w portfelu złotowym pomniejszane). Przy zastosowaniu tej miary kredyty walutowe wykazują niemal we wszystkich rocznikach niższą szkodowość niż złotowe. Dotyczy to prawie wszystkich roczników, tylko w roczniku 2007 (przeważały w nim kredyty złotowe) udziały kredytów opóźnionych, po korekcie o przewalutowania, są zbliżone.

Okazuje się, że kurs franka szwajcarskiego ma niewielki wpływ na spłacalność kredytów w tej walucie. Cztery lata temu, w styczniu 2015 r. został uwolniony kurs franka. W efekcie podrożał wówczas z poziomu 3,4 zł do około 4 zł w czerwcu 2015 r. Przez następne 18 miesięcy wahał się, przy trendzie wzrostowym, w przedziale 3,9–4,2 zł za franka. Pomiędzy lipcem 2014 ani silny wzrost kursu w 2015 r. ani późniejsze jego wahania nie miały istotnego wpływu na spłacanie kredytów przez frankowiczów. Wskaźnik udziału rachunków opóźnionych w obsłudze rósł w tym czasie liniowo. W 2017 r. złoty zaczął odrabiać straty do franka. W 2018 r. udział rachunków frankowych opóźnionych powyżej 90 dni utrzymywał się na stałym poziomie, pomimo umocnienia franka wobec złotego.

Z półrocznym opóźnieniem, w połowie roku udział rachunków opóźnionych w obsłudze w portfelu frankowym przestał rosnąć. Udziały rachunków opóźnionych prezentowane na wykresie zostały skorygowane (powiększone) o kredyty opóźnione w obsłudze przewalutowane z franka na złotego. W grudniu 2018 r. mamy informacje o 11,8 tys. rachunków frankowych będących opóźnionymi w obsłudze powyżej 90 dni bądź zamkniętymi w tym statusie. Do liczby tej dodajemy 5,3 tys. kredytów, obecnie złotowych, przewalutowanych z franka na złote, będąc opóźnionymi w obsłudze (razem 17,1 tys.). Większość kredytów frankowych opóźnionych w obsłudze (12,3 tys. po korekcie o przewalutowania) pochodzi z roczników 2006–2008. Wtedy kurs franka był najniższy a dodatkowo to jedne z najstarszych kredytów tego typu.

BIK podaje, że miesięcznie w 2018 roku w portfelu złotowym wchodziło do statusu powyżej 90 dni opóźnienia średnio 827 rachunków, o 4,7 proc. więcej w porównaniu z 2017 r. Miesięcznie do statusu powyżej 90 dni w 2018 r. wchodziły średnio w portfelu walutowym 352 rachunki, co w porównaniu z 2017 r. oznacza spadek o 22 proc.

Portfel frankowy wyraźnie dojrzewa i w warunkach dobrej koniunktury oraz w miarę stabilnego kursu, klientów z kłopotami w spłacie przybywa niewielu.