Spółka z San Francisco poinformowała, że przedłożyła projekt oświadczenia rejestracyjnego do Komisji Papierów Wartościowych i Giełd. Decyzja ta została podjęta podczas niezbyt sprzyjających warunków pandemii, przez którą firma zmuszona była zwolnić w maju 25 proc. załogi, czyli niemal 2 tys. pracowników. Spółka podała, że nie określono jeszcze liczby walorów, ich ceny oraz daty wejścia na giełdę, jednak eksperci po uwzględnieniu wpływu pandemii wycenili Airbnb na 26 mld dolarów.

Zdaniem prezesa firmy Briana Chesky'ego, pandemia początkowo zaszkodziła popytowi na usługi aplikacji. Stwierdził również, że przychody spółki w 2020 r. zmniejszą się o ponad 50 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem. Teraz jednak Airbnb obserwuje odbudowę popytu. 8 lipca firma podała, że goście zarezerwowali ponad milion nocy na przyszłe podróże – tak dobrego wyniku nie osiągnięto od 3 marca. Ponowny wzrost rezerwacji może być wywołany przeświadczeniem klientów o większym bezpieczeństwie przebywania w wynajętym domu, niż w zatłoczonym hotelu.

Wzmożony popyt na usługi Airbnb pokazują również dane firmy analitycznej AirDNA, która śledzi rynek wynajmu krótkoterminowego. Z raportu spółki wynika, że wskaźnik obłożenia w przypadku wynajmu krótkoterminowego wzrósł szybciej, niż w wypadku hoteli.

Pomimo niekorzystnego otoczenia, walory Airbnb mogą być chętnie kupowane przez inwestorów, którzy szczególną uwagę poświęcają spółkom technologicznym. Przykładem tego trendu są chociażby walory Tesli czy Amazona, które od 18 marca podrożały o odpowiednio 420 proc. i 78 proc.