Na pierwszy rzut oka gospodarka USA radzi sobie całkiem nieźle. W zeszłym roku nie tylko uniknęła recesji, ale też urosła w przyzwoitym tempie wynoszącym 2,5 proc. Wzrost PKB lekko więc przyspieszył w porównaniu z 2021 r. (1,9 proc.) i był taki sam jak w przedpandemicznym 2019 r. Wstępne dane za pierwszy kwartał pokazały wzrost PKB wynoszący 1,6 proc. (to statystyki annualizowane, czyli liczone kw./kw. w tempie rocznym). Można ten wynik różnie interpretować, ale i tak najprawdopodobniej USA rozwijały się wówczas szybciej niż znaczna większość gospodarek rozwiniętych. Inflacja jest nadal uparta. W marcu lekko przyspieszyła do 3,5 proc. Była ona jednak już sporo mniejsza niż w szczycie z czerwca 2022 r. (9,1 proc.). Udało się ją zbić bez wpędzania gospodarki w recesję i bez doprowadzania do utraty miejsc pracy. Stopa bezrobocia zeszła w marcu do 3,8 proc., a od ponad dwóch lat jest ona poniżej 4 proc. Nowych etatów wciąż przybywa, czasem nawet w tempie przekraczającym 300 tys. miesięcznie. Płace już od wielu miesięcy rosną tam szybciej niż inflacja. W lutym ich wzrost sięgnął 5,8 proc. Takiej sytuacji gospodarczej mogłoby pozazdrościć Stanom Zjednoczonym wiele krajów. A mimo to Amerykanie nie są z tego zbytnio zadowoleni. Sondaże wskazują, że dosyć pesymistycznie oceniają kondycję gospodarki. W tamtejszych mediach pojawiło się nowe określenie na taki rozjazd nastrojów i danych gospodarczych: vibecession. (Pochodzące od słów: „vibe”, czyli „wibracja”, „nastrój”, oraz „recession”, czyli „recesja”.) To właśnie owa „vibecesja” jest jednym z czynników mocno wpływających na kampanię przed wyborami prezydenckimi w USA.
Ukryte koszty życia
Z marcowego sondażu przeprowadzonego przez „The Wall Street Journal” wśród potencjalnych wyborców z siedmiu kluczowych stanów wynika, że aż 63 proc. z nich ocenia, że sytuacja gospodarcza w USA jest „zła” lub „taka sobie”. 56 proc. respondentów stwierdziło, że kondycja gospodarki przez ostatnie dwa lata się pogorszyła, a 18 proc., że niewiele się zmieniła. 74 proc. uważa, że inflacja „podąża w złym kierunku”, a 49 proc., że pogarsza się ich osobista sytuacja finansowa. W sondażu tym dosyć dobrze były reprezentowane różne warstwy klasy średniej, a osoby z gospodarstw domowych o rocznych dochodach mniejszych niż 20 tys. USD stanowiły tam tylko 9 proc. respondentów. Niezadowolona z obecnej sytuacji gospodarczej jest więc nie tylko biedota z „Pasa Rdzy” czy murzyńskich gett.
A co mówią wskaźniki nastrojów konsumenckich? Ich indeks, mierzony przez Uniwersytet Michigan, lekko spadł w kwietniu do 77,9 pkt, po tym jak w marcu osiągnął najwyższy poziom od lipca 2021 r. Za rządów Joe Bidena najwyżej był on w kwietniu 2021 r., na poziomie 88,3 pkt. Za rządów Trumpa maksymalnie on doszedł natomiast do 101,4 pkt w 2018 r. Wiosną 2020 r., w czasie pandemii, spadł on do 71,8 pkt, ale za rządów Bidena zszedł jeszcze niżej – do 50 pkt w czerwcu 2022 r. Indeks optymizmu ekonomicznego RealClearMarkets/TIPP spadł natomiast w kwietniu 2024 r. do 43,2 pkt. Dno osiągnął w październiku 2023 r. na poziomie 36,3 pkt. Za rządów Trumpa był on najniżej w lipcu 2020 r. (44 pkt), a najwyżej w lutym 2020 r. (59,8 pkt).
Czytaj więcej
Prezydent USA Joe Biden zapowiedział, że jego administracja może trzykrotnie zwiększyć cła na chi...