USA. Vibecesja, czyli gdy dane rozmijają się z nastrojami zwykłych ludzi

Choć Stany Zjednoczone nie tylko uniknęły recesji, ale mają też bardzo niską stopę bezrobocia i osiągają przyzwoite tempo wzrostu gospodarczego, to bardzo wielu Amerykanów ocenia, że kondycja ekonomiczna ich kraju wyraźnie się pogarsza.

Publikacja: 29.04.2024 06:00

USA przeżywają przemysłowy boom, ale wielu zwykłych Amerykanów jeszcze tego mocno nie odczuwa. Martw

USA przeżywają przemysłowy boom, ale wielu zwykłych Amerykanów jeszcze tego mocno nie odczuwa. Martwi ich inflacja oraz wysokie stopy procentowe

Foto: Fot. Charly TRIBALLEAU/AFP

Na pierwszy rzut oka gospodarka USA radzi sobie całkiem nieźle. W zeszłym roku nie tylko uniknęła recesji, ale też urosła w przyzwoitym tempie wynoszącym 2,5 proc. Wzrost PKB lekko więc przyspieszył w porównaniu z 2021 r. (1,9 proc.) i był taki sam jak w przedpandemicznym 2019 r. Wstępne dane za pierwszy kwartał pokazały wzrost PKB wynoszący 1,6 proc. (to statystyki annualizowane, czyli liczone kw./kw. w tempie rocznym). Można ten wynik różnie interpretować, ale i tak najprawdopodobniej USA rozwijały się wówczas szybciej niż znaczna większość gospodarek rozwiniętych. Inflacja jest nadal uparta. W marcu lekko przyspieszyła do 3,5 proc. Była ona jednak już sporo mniejsza niż w szczycie z czerwca 2022 r. (9,1 proc.). Udało się ją zbić bez wpędzania gospodarki w recesję i bez doprowadzania do utraty miejsc pracy. Stopa bezrobocia zeszła w marcu do 3,8 proc., a od ponad dwóch lat jest ona poniżej 4 proc. Nowych etatów wciąż przybywa, czasem nawet w tempie przekraczającym 300 tys. miesięcznie. Płace już od wielu miesięcy rosną tam szybciej niż inflacja. W lutym ich wzrost sięgnął 5,8 proc. Takiej sytuacji gospodarczej mogłoby pozazdrościć Stanom Zjednoczonym wiele krajów. A mimo to Amerykanie nie są z tego zbytnio zadowoleni. Sondaże wskazują, że dosyć pesymistycznie oceniają kondycję gospodarki. W tamtejszych mediach pojawiło się nowe określenie na taki rozjazd nastrojów i danych gospodarczych: vibecession. (Pochodzące od słów: „vibe”, czyli „wibracja”, „nastrój”, oraz „recession”, czyli „recesja”.) To właśnie owa „vibecesja” jest jednym z czynników mocno wpływających na kampanię przed wyborami prezydenckimi w USA.

Parkiet

Ukryte koszty życia

Z marcowego sondażu przeprowadzonego przez „The Wall Street Journal” wśród potencjalnych wyborców z siedmiu kluczowych stanów wynika, że aż 63 proc. z nich ocenia, że sytuacja gospodarcza w USA jest „zła” lub „taka sobie”. 56 proc. respondentów stwierdziło, że kondycja gospodarki przez ostatnie dwa lata się pogorszyła, a 18 proc., że niewiele się zmieniła. 74 proc. uważa, że inflacja „podąża w złym kierunku”, a 49 proc., że pogarsza się ich osobista sytuacja finansowa. W sondażu tym dosyć dobrze były reprezentowane różne warstwy klasy średniej, a osoby z gospodarstw domowych o rocznych dochodach mniejszych niż 20 tys. USD stanowiły tam tylko 9 proc. respondentów. Niezadowolona z obecnej sytuacji gospodarczej jest więc nie tylko biedota z „Pasa Rdzy” czy murzyńskich gett.

A co mówią wskaźniki nastrojów konsumenckich? Ich indeks, mierzony przez Uniwersytet Michigan, lekko spadł w kwietniu do 77,9 pkt, po tym jak w marcu osiągnął najwyższy poziom od lipca 2021 r. Za rządów Joe Bidena najwyżej był on w kwietniu 2021 r., na poziomie 88,3 pkt. Za rządów Trumpa maksymalnie on doszedł natomiast do 101,4 pkt w 2018 r. Wiosną 2020 r., w czasie pandemii, spadł on do 71,8 pkt, ale za rządów Bidena zszedł jeszcze niżej – do 50 pkt w czerwcu 2022 r. Indeks optymizmu ekonomicznego RealClearMarkets/TIPP spadł natomiast w kwietniu 2024 r. do 43,2 pkt. Dno osiągnął w październiku 2023 r. na poziomie 36,3 pkt. Za rządów Trumpa był on najniżej w lipcu 2020 r. (44 pkt), a najwyżej w lutym 2020 r. (59,8 pkt).

Czytaj więcej

Biden stawia na protekcjonizm. Chce potroić cła na chińską stal

Skoro więc sytuacja gospodarcza w USA jest tak dobra, jak sugerują dane, to czemu zwykli Amerykanie oceniają ją tak źle? – Pod względem psychologicznym wygląda na to, że konsumenci bardziej niepokoją się cenami, niż odczuwają korzyści ze wzrostu płac. Moja teoria mówi, że chodzi o awersję wobec ryzyka. Mocniej odczuwalne jest wydawanie pieniędzy niż wzrost dochodów – ocenia Kayla Bruun, ekonomistka w firmie Morning Consult.

Larry Summers, były amerykański sekretarz skarbu, opublikował natomiast w lutym artykuł naukowy (napisany wspólnie z kilkoma innymi ekonomistami) wskazujący na to, że na nastrojach amerykańskich konsumentów ciążą przede wszystkim podwyższone stopy procentowe. Zniechęcają one do dokonywania większych zakupów, w tym nabywania domów i samochodów. Również większe raty kredytowe negatywnie wpłynęły na nastroje Amerykanów.

– Są rzeczy, których nie wlicza się do statystyk inflacji konsumenckich. Jedną z nich są koszty związane z kartami kredytowymi, a to duże obciążenie dla kosztów życia – dodaje Bruun. Według danych Fedu dług Amerykanów na kartach kredytowych sięgnął na koniec 2023 r. rekordowych 1,13 bln USD.

Etaty dla imigrantów

Również dane o stopie bezrobocia i zmianie liczby nowych etatów mogą być złudne. Nie tylko dlatego, że statystyki o przyroście nowych miejsc pracy często bywają rewidowane. Ważne również jest to, jakiej jakości są powstające etaty, oraz to, kto je dostaje. Dane amerykańskiego Biura Statystyk Rynku Pracy (BLS) wyraźnie sugerują natomiast, że znaczna część nowych etatów powstających w USA to posady w niepełnym wymiarze godzin. Od marca 2023 r. do końca marca 2024 r. liczba mieszkańców Stanów Zjednoczonych zatrudnionych na pełny etat spadła bowiem łącznie o 1,347 mln, podczas gdy liczba mających pracę w niepełnym wymiarze wzrosła o 1,888 mln. (W marcu 2024 r. pracę na pełny etat posiadało w USA 132,946 mln ludzi, a w niepełnym etacie 28,632 mln osób).

Ciekawie prezentują się również dane pokazujące zatrudnienie osób urodzonych w USA i za granicą. W marcu 2024 r. zatrudnienie posiadało 130,242 mln rodowitych Amerykanów, o 2 mln mniej niż w lipcu 2023 r. i o blisko 1,5 mln mniej niż w przedpandemicznym szczycie z października 2019 r. Liczba mających zatrudnienie w USA osób urodzonych za granicą sięgała natomiast w marcu 2024 r. rekordowych 31,114 mln osób. W październiku 2019 r. wynosiła ona 27,346 mln osób. Ze wzrostu liczby etatów korzystają więc o wiele częściej legalni i nielegalni imigranci niż rodowici Amerykanie.

Miesięczna liczba nielegalnych imigrantów zatrzymywanych na granicy USA z Meksykiem sięgała 300 tys. w pierwszych miesiącach 2024 r., podczas gdy w poprzednich latach rządów Joe Bidena oscylowała zwykle wokół 200 tys. miesięcznie. (Za rządów Trumpa maksymalnie wynosiła około 150 tys. miesięcznie, ale zwykle sięgała po kilkadziesiąt miesięcznie.) To, że są oni zatrzymywani, nie oznacza, że nie trafiają na rynek pracy. Większość z nich jest wypuszczana z poleceniem czekania na odległą rozprawę sądową, po czym rozpływa się gdzieś w USA. I w ten sposób imigracja przyczynia się do „vibecesji”.

Kiepskie nastroje to problem widoczny w wielu krajach

Kiepskie nastroje mają nie tylko konsumenci amerykańscy. Z sondażu przeprowadzonego przez CNBC i Survey Monkey wynika, że w wielu krajach martwią się oni o wpływ inflacji na ich finanse. O ile w USA 65 proc. uczestników tego sondażu odpowiedziało, że rosnące ceny przyczyniają się u nich do stresu finansowego, to w Niemczech takiej odpowiedzi udzieliło 66 proc. respondentów, w Australii oraz we Francji po 62 proc., w Meksyku 56 proc., w Hiszpanii 55 proc., w Wielkiej Brytanii 51 proc., w Szwajcarii 48 proc., a w Singapurze 46 proc. Aż 62 proc. ankietowanych przedstawicieli singapurskiej klasy średniej (czyli mieszkańców kraju bardzo zamożnego) stwierdziło, że żyje „od wypłaty do wypłaty”. Takiej odpowiedzi udzieliło 59 proc. Francuzów z tej grupy, 57 proc. Hiszpanów, 56 proc. Amerykanów, 53 proc. Szwajcarów, 52 proc. Brytyjczyków, 50 proc. Niemców, 45 proc. Meksykanów i 45 proc. Australijczyków. Sondaż ten przeprowadzono w krajach mocno różniących się pod względem kondycji gospodarczej. W niektórych z nich inflacja jest dosyć niska. Na przykład w Szwajcarii wynosiła ona w marcu zaledwie 1 proc., a w szczycie z 2022 r. wynosiła tylko 3,5 proc. Nie przeszkadza to jednak Szwajcarom z klasy średniej narzekać na wzrost cen i twierdzić, że żyją „od wypłaty do wypłaty”.

Z pewną formą vibecesji mamy również do czynienia w Chinach. Wzrost gospodarczy tam co prawda zwolnił, ale nadal jest on wyższy niż w znacznej większości krajów rozwiniętych. Na rynku nieruchomości trwa jednak kryzys, a młodzi ludzie narzekają, że bardzo trudno im znaleźć dobrą pracę. Oficjalny wskaźnik bezrobocia wśród młodzieży sięgnął tam w czerwcu 2021 r. 21,3 proc. Później wstrzymano jego publikację aż do grudnia, gdy pokazywał 14,9 proc. W międzyczasie zmieniono metodologię. HK

Gospodarka światowa
Rządy Trumpa zaowocują wysypem amerykańskich fuzji i przejęć?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
Murdoch przegrał w sądzie z dziećmi
Gospodarka światowa
Turcja skorzysta na zwycięstwie rebeliantów
Gospodarka światowa
Pekin znów stawia na większą monetarną stymulację gospodarki
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Odbudowa Ukrainy będzie musiała być procesem przejrzystym
Gospodarka światowa
Kartele, czyli rak, który pasożytuje na gospodarce Meksyku