Doskonałe nastroje często poprzedzają korekty

Gospodarce możemy wystawić w skali od 1 do 6 ocenę na poziomie mocnej czwórki, ale giełda zdecydowanie zasłużyła na pałę

Publikacja: 17.01.2020 14:51

Piotr Kuczyński, analityk

Piotr Kuczyński, analityk

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

Rok rynki finansowe zakończyły w szampańskich nastrojach. Dyskontowano bez przerwy ten sam czynnik: nadchodzące już w styczniu podpisanie umowy handlowej (pierwszej fazy) między USA i Chinami. Według mnie przywiązywanie olbrzymiej wagi do tej wstępnej umowy jest błędem. Przed wyborami prezydenckim w listopadzie prezydent Trump skazany jest na podgrzewanie nastrojów i wywoływanie nowych tarć na linii USA–Chiny i USA–UE.

Zachowanie rynków (szczególnie Wall Street) przypominało to, co działo się w styczniu 2018 r., kiedy to po podobnych szaleńczych zwyżkach indeksów nadeszła kilkunastoprocentowa korekta. Nawet zawirowania na Bliskim Wschodzie (zabójstwo Sulejmaniego przez USA) doprowadziły jedynie do chwilowego zahamowania zwyżek indeksów oraz do równie chwilowego wzrostu ceny ropy i złota.

Notowany przez CNN Business wskaźnik strach – chciwość ciągle pokazuje ekstremalną chciwość. Wyceny spółek stają się absurdalne. Wskaźnik P/E (cena do zysku) na Wall Street (dla indeksu S&P 500) jest dobrze powyżej poziomu, na jakim był przed pęknięciem bańki dotcomów. Jest wiele innych wskaźników, które ostrzegają przed skrajnym przewartościowaniem rynku. Wszystko sygnalizuje zbliżający się poważny spadek indeksów, ale handel (ponad 70 proc. obrotów na NYSE robią komputery) ma to do siebie, że komputery strachu nie znają i dopóki obowiązuje zasada „kupuj każdy spadek", indeksy będą rosły.

Na rynku walutowym europejskiej walucie do wyborów w Wielkiej Brytanii pomagała poprawa nastrojów, jeśli chodzi o funta. Po wyborach funt zaczął tracić, ale była to tylko korekta poprzedniego umocnienia. Generalnie miażdżąca wygrana torysów poprawiła nastroje w Europie. Wszyscy mieli już dość niepewności i czekania na brexit. Wielka Brytania 31 stycznia opuści Unię Europejską.

To nie kończy jednak całego serialu, bo premier Boris Johnson chce podpisania umowy o wolnym handlu z UE do końca 2020 r., a to wydaje się niemożliwe. Negocjowanie podobnej umowy z Kanadą trwało siedem lat... Jeśli Johnson nie zmieni zdania, to może się okazać, że w 2021 r. nastąpi w praktyce brexit bez umowy (handel na zasadach Światowej Organizacji Handlu). Dlatego nie można wykluczyć w drugiej połowie roku odrodzenia brexitowych niepokojów.

Doskonałe nastroje panujące na rynkach finansowych oraz umocnienie euro pomagały złotemu, który na przełomie lat był bardzo silny. Generalnie, jak wiadomo, kursy walut w złotym zależą od zachowania EUR/USD – im ten ostatni jest wyżej, tym lepiej dla złotego. Nawiasem mówiąc, warto zwrócić uwagę na umocnienie ukraińskiej hrywny. Od 2017 r. zyskała w stosunku do złotego około 30 proc., a w ciągu roku ponad 15 proc. Warto na to zwrócić uwagę, bo ukraińscy pracownicy zarabiają w Polsce coraz mniej w hrywnach, a to będzie kreowało dodatkową presję na wzrost płac. Widzimy już wynik presji płac (oczywiście nie tylko tego) w dużym wzroście inflacji w grudniu 2019 r. W styczniu 2020 r. może ona przekroczyć 4 proc.

Polska gospodarka wygląda na razie kwitnąco. Dynamika wzrostu PKB co prawda zwolniła (do 3,9 proc. w III kwartale), ale nie było to spowolnienie, które może niepokoić. Problemem jest jednak ciągle to, że inwestycje sektora prywatnego po dobrym początku roku znowu „zwiędły". Biznes niewątpliwie boi się roku 2020 i zapowiadanego spowolnienia globalnego. Dużo zależy od tego, co będzie się działo w gospodarce strefy euro oraz na linii USA–Chiny. Polska giełda zachowywała się zupełnie inaczej niż gospodarka. Gospodarce możemy wystawić w skali od 1 do 6 ocenę na poziomie mocnej czwórki, ale giełda zdecydowanie zasłużyła na pałę. Ze świecą trzeba by szukać giełdy, której indeks blue chips zakończył rok spadkiem, a WIG20 to jednak zrobił. Winny jest zdecydowanie skład indeksu, w którym przeważa państwowy sektor bankowy i energetyczny.

Co czeka nas w 2020 r.? Można powiedzieć, że powinien to być rok dużej niepewności i zmienności nastrojów. Szczególnie czekanie na listopadowe wybory prezydenckie w USA będzie stanowiło zagrożenie dla rynków. I nie chodzi oczywiście o impeachment Trumpa, bo do niego nie dojdzie. Chodzi o to, jakie pomysły będzie miał prezydent USA na zwiększanie poparcia. Niestety, nie da się tego przewidzieć, a zawirowania na Bliskim Wschodzie sygnalizują, że mogą to być pomysły dalece niestandardowe.

Felietony
Ile odliczać?
Felietony
Zbieranie danych do ESRS-ów
Felietony
Nowa epoka w prospektach?
Felietony
Altcoiny – między potencjałem a ryzykiem
Felietony
Dyskretny urok samotności
Felietony
LSME – duże wyzwanie dla małych spółek