Berlin: wielka stolica czekająca na wielki futbol

Hertha, do której trafił Krzysztof Piątek, ma nowego inwestora i mocarstwowe plany. W silnych europejskich ligach żaden klub nie wydał w styczniu więcej na transfery.

Publikacja: 08.02.2020 17:03

Berlin: wielka stolica czekająca na wielki futbol

Foto: AFP

Około 80 mln euro zapłaciła Hertha za nowych zawodników, zostawiając w tyle Napoli (65,5 mln) i Monaco (62 mln) oraz przyczyniając się do pobicia rekordu w zimowym oknie przez kluby Bundesligi. Na wzmocnienia przeznaczyły one łącznie 195 mln euro. Dla porównania według prestiżowego portalu transfermarkt.de w hiszpańskiej Primera Division wydano w tym czasie 130 mln euro, a we francuskiej Ligue 1 – około 123 mln euro. Bardziej rozrzutne były tylko włoska Serie A (214 mln) i angielska Premier League (228 mln).

Hertha do utracjuszy nigdy nie należała. Do ubiegłego roku najdroższym jej zakupem był austriacki pomocnik Valentino Lazaro, sprowadzony za 10,5 mln euro z Red Bull Salzburg, który zresztą w Berlinie już nie gra. Latem zeszłego roku Hertha pierwszy raz zapłaciła za piłkarza 20 mln euro (urodzony w Belgii Kongijczyk Dodi Lukebakio). Ale dopiero w ostatnich tygodniach otworzyła worek z pieniędzmi, ściągając kolejno argentyńskiego pomocnika Santiago Ascacibara (11 mln), Krzysztofa Piątka (zależnie od źródła 22 lub 27 mln), brazylijskiego napastnika Matheusa Cunhę (18 mln) i francuskiego pomocnika Lucasa Tousarta (25 mln), który do drużyny dołączy jednak dopiero w lipcu. Żaden z nich nie przekroczył 25. roku życia.

Podróże między ligami

„Juergen Klinsmann został mistrzem świata" – podsumowała zimowe okno niemiecka prasa. Ale to transferowe szaleństwo nie byłoby możliwe, gdyby nie człowiek nazywany niemieckim Billem Gatesem. 44-letni Lars Windhorst to nowy współwłaściciel Herthy. Współzałożyciel grupy Sapinda (obecnie Tennor Holding BV), inwestującej w różne branże, nabył 49 proc. udziałów w klubie. Więcej nie mógł, gdyż zabraniają tego przepisy Bundesligi. Większość udziałów musi pozostać w rękach członków stowarzyszenia.

– To projekt długoterminowy. Hertha, podobnie jak drużyny z Londynu czy Madrytu, może stać się kolejnym potężnym zespołem z wielkiego miasta – przekonuje Windhorst.

Londyn ma Chelsea, Tottenham i Arsenal, Madryt – Real i Atletico, w Rzymie są Lazio i Roma, a w Paryżu za petrodolary trwa budowa PSG. Silnymi klubami mogą się też pochwalić Amsterdam (Ajax) i Lizbona (Benfica, Sporting). Tymczasem blisko 4-milionowy Berlin wciąż nie doczekał się drużyny, która walczyłaby co roku o tytuł i regularnie grała w europejskich pucharach.

Hertha mistrzem Niemiec była dwukrotnie, ale to już czasy zamierzchłe, sięgające dwudziestolecia międzywojennego (1930 i 1931 r.). Nigdy nie zdobyła Pucharu Niemiec, dwa razy wygrała Puchar Ligi (2001, 2002), a jej największym sukcesem na arenie międzynarodowej był półfinał Pucharu UEFA (1979). Ubiegły sezon zakończyła na pozycji 11., w tym – po 20 kolejkach była 13.

Historię Herthy wyznaczają podróże między 1. a 2. Bundesligą. W ostatnich latach nie martwi się już wprawdzie o utrzymanie, ale też wciąż nie bije o trofea. By to się zmieniło, Windhorst jest gotowy zainwestować w najbliższym czasie nawet 225 mln euro. Kuszono już kilku piłkarzy z głośnymi nazwiskami, z Mario Goetzem i Julianem Weiglem na czele. Bliski podpisania kontraktu był Granit Xhaka, ale po tym, jak Mikel Arteta zastąpił na stanowisku trenera Arsenalu Unaia Emery'ego, reprezentant Szwajcarii zdecydował się pozostać w Londynie.

Piątek wzorem

Na razie najważniejszą postacią w tym projekcie jest Piątek, o czym najlepiej świadczy fakt, że już dzień po podpisaniu umowy wyszedł na boisko. I choć nie odbył ani jednego treningu z kolegami, był jednym z wyróżniających się zawodników meczu z Schalke. Kolejne spotkanie z rywalem z Gelsenkirchen, w Pucharze Niemiec rozpoczął już w podstawowym składzie i odwdzięczył się golem. Jest duża szansa, że w Berlinie osiągnie więcej niż jego rodacy.

Piotr Reiss przybył tu z Poznania zimą 1998 roku jako lider strzelców ekstraklasy. W debiucie (4:0 z Hamburgerem SV) zdobył bramkę, ale potem już nie trafiał, stracił miejsce w składzie i zaufanie trenera, był wypożyczany do Duisburga, aż w końcu po trzech latach odszedł do drugoligowego Greuther Fuerth.

W 2002 roku do Berlina przyjechał Bartosz Karwan, a zaraz potem Artur Wichniarek. Pierwszy miał opinię jednego z najlepszych polskich skrzydłowych, ale grał niewiele i się leczył. Drugi był już królem strzelców 2. Bundesligi, ale w nowych realiach odnaleźć się nie umiał. Wrócił do Herthy jeszcze w 2009 roku, ale zespół zanotował spadek.

Kariery całej trójki w Berlinie wyhamowały. Inaczej było w przypadku ich młodszych kolegów. Tomasz Kuszczak zawitał tu jeszcze jako nastolatek (w 2000 r.) i choć debiutu się nie doczekał, to z pewnością sporo się nauczył. Łukasza Piszczka kupiono w 2004 roku po mistrzostwach Europy do lat 19, w których został królem strzelców. Pierwsze trzy sezony spędził jednak na wypożyczeniu w Zagłębiu Lubin. To w Hercie przeszedł najważniejszą metamorfozę w swoim sportowym życiu – zmianę pozycji z ataku na prawą obronę. Mimo tego do dziś z siedmioma bramkami jest najlepszym polskim strzelcem klubu. Piątek kłopotów z pobiciem tego rekordu mieć nie powinien.

– Co mi się podoba w Piątku? Wszystko! To napastnik kompletny. Dobrze strzela obiema nogami, dobrze gra głową, jest ambitny i ciągle głodny gry. Chcę, by przewodził młodszym zawodnikom i był dla nich wzorem do naśladowania – chwali polskiego asa Juergen Klinsmann.

Joga dla obcokrajowców

To drugie podejście Klinsmanna do pracy trenera klubowego. Pierwsze zakończyło się spektakularną klapą. Do Bayernu przychodził w 2008 roku jako brązowy medalista mundialu. W niemieckiej kadrze był jednak de facto człowiekiem odpowiedzialnym za wizję i dobrą atmosferę, a czarna robota spadała na barki Joachima Loewa. Gdy więc nie sprostał postawionym przed nim zadaniom w Monachium, wielkiego zaskoczenia nie było. Nowoczesne, amerykańskie metody w konserwatywnej Bawarii się nie przyjęły. Rozstawianie w klubowych budynkach posągów Buddy, organizowanie zagranicznym piłkarzom lekcji jogi, a ich żonom wspólnych zajęć z gotowania – to tylko kilka z przykładów, które miały zapewnić pozytywną energię i scalić grupę. Wpływu na poprawę wyników jednak nie miały i jeszcze przed końcem sezonu mu podziękowano.

Klinsmann wrócił tam, gdzie czuł się najlepiej – do Kalifornii. Przez pięć lat (2011–2016) prowadził reprezentację swojej drugiej ojczyzny, wygrywając z nią mistrzostwa Ameryki Północnej (2013) i awansując do 1/8 finału mundialu w Brazylii.

Jego bilans w Hercie to na razie dziewięć meczów: trzy zwycięstwa, trzy remisy i trzy porażki. – On jest kimś więcej niż trenerem piłkarskim. Masz wrażenie, że cały czas cię obserwuje. To bywa przerażające, ale w gruncie rzeczy jest bardzo pozytywne -– opowiada Dedryck Boyata.

Belgijski obrońca mówi, że to, co dzieje się obecnie w Hercie, przypomina mu czas spędzony w Manchesterze City. Różnica polega na tym, że w Berlinie nie wylądowali szejkowie z walizkami wypchanymi pieniędzmi, tylko niemiecki przedsiębiorca, który choć nie ukrywa, że kierowały nim względy finansowe, chce uczynić z Herthy europejską potęgę.

Największe transfery Herthy (euro)

1. Krzysztof Piątek Milan 2020 r. 22–27 mln

2. Lucas Tousart Olympique Lyon 2020 r. 25 mln

3. Dodi Lukebakio Watford 2019 r. 20 mln

4. Matheus Cunha RB Lipsk 2020 r. 18 mln

5. Santiago Ascacibar VfB Stuttgart 2020 r. 11 mln

6. Valentino Lazaro RB Salzburg 2017 r. 10,5 mln

7. Davie Selke RB Lipsk 2017 r. 8 mln

8. Alex Alves Cruzeiro Belo Horizonte 2000 r. 7,6 mln

9. Eduard Loewen 1.FC Nuernberg 2019 r. 7 mln

10. Marcelinho Paraiba Gremio Porto Alegre 2001 r. 7 mln

58. Piotr Reiss Lech Poznań 1998 r. 950 tys.

64. Artur Wichniarek Arminia Bielefeld 2009 r. 700 tys.

77. Bartosz Karwan Legia Warszawa 2002 r. 500 tys.

132. Łukasz Piszczek Gwarek U19 2004 r. 50 tys.

Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych