Banki mogą jeszcze potanieć

Niepewność związana z kredytami frankowymi, zwrotem prowizji za kredyty konsumenckie i oczekiwanym spowolnieniem działają na niekorzyść kredytodawców. Trudno liczyć na trwałe odbicie.

Publikacja: 12.12.2019 13:00

Indeks WIG banki spadł od początku roku o blisko 15 proc., do 6356 pkt, najniższego poziomu od przełomu lat 2016 i 2017. Wypada w tym okresie znacznie gorzej nie tylko niż WIG (stracił 4 proc.), ale też indeks Stoxx Europe Banks 600 zrzeszający 45 największych kredytodawców na Starym Kontynencie (zyskał 4 proc.).

Rentowność i kursy w dół

Mocno obniżyły się wskaźniki wycen, także te bazujące na prognozowanych na przyszły rok wynikach. Czy to już dołek? – Trudno mówić o atrakcyjności banków, gdy nie wiemy, jakie skutki przyniesie wyrok TSUE w sprawie franków. Nowy rok może przynieść korekcyjne odbicie, ale nie spodziewam się wzrostu cen akcji banków, dopóki ten problem nie wybrzmi, a to nie stanie się szybko. To coś porównywalnego do brexitu – już samo istnienie tego ryzyka sprawia, że banki – czy stosując tę analogię inwestycje w Wielkiej Brytanii – są mniej atrakcyjne. Problem frankowy podobnie jak brexit będzie trwał latami i zatruwał notowania – uważa Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM. Wskazuje, że ewentualne duże odpisy na hipoteki frankowe uderzą w zyski, pojawi się ryzyko dalszych rezerw, co negatywnie wpłynie na politykę kredytową, bo banki zastosują ostrożne podejście, „oszczędzając" kapitał, aby na wszelki wypadek utrzymywać wyższe wskaźniki kapitałowe.

– Jest spora niepewność co do czynników mających wpływ na wyceny. Głównymi czynnikami ryzyka pozostają kwestia hipotek frankowych oraz wspomniane ostatnio w raporcie NBP ryzyko niskiej rentowności i niedoborów kapitałowych w niektórych instytucjach finansowych. Ponadto w przyszłym roku zobaczymy efekt tzw. małego TSUE dotyczącego zwrotu klientom opłat za spłacone przed czasem pożyczki konsumpcyjne, co przełoży się na niższą marżowość tego produktu. Przyszłoroczne wyniki mogą być też pod presją wyższych kosztów operacyjnych, m.in wyższych opłat na fundusz BFG. Także spowolnienie gospodarcze raczej nie będzie sprzyjać niższym kosztom ryzyka w sektorze – mówi Marta Czajkowska-Bałdyga, analityczka Haitonga. Wyzwaniem mogą być też kwestie związane z wagami ryzyka, wymogami kapitałowymi i tzw. MREL (kapitały i zobowiązania podlegające konwersji).

Jej zdaniem ROE banków będzie w przyszłym roku pod presją, zakładając, że rezerwy na franki będą trwałe, a wymogi kapitałowe nie zostaną poluzowane. Dlatego jeszcze jest potencjał do spadku wycen banków i jej zdaniem trudno oczekiwać trwałego odwrócenia ostatniego trendu spadkowego. Zwraca uwagę, że średnia prognoz nie uwzględnia jeszcze w pełni wszystkich czynników, takich jak małe TSUE czy odpisy na franki, więc niskie wskaźniki wyceny bazujące na średniej prognoz mogą być złudnie atrakcyjne. Wskaźniki C/Z i C/WK wynoszą teraz dla indeksu WIG banki odpowiednio 12,1 i 0,99. Gdyby kredytodawcom udało się zgodnie z oczekiwaniami poprawić w przyszłym roku wyniki, to wskaźniki te obniżyłyby się do 9,5 i 0,94.

Niepewność rodzą też czynniki makroekonomiczne. – Mogą być one w krótkim terminie większym problemem niż franki. Silnie rosnąca akcja kredytowa w segmencie konsumpcyjnym może, podobnie jak to już się działo, odbić się czkawką w razie spowolnienia gospodarczego. Szybki przyrost hipotek, uznanych za „bezpieczny" rynek, w razie pogorszenia koniunktury za kilka lat też może być kłopotliwy – uważa Materna. Dodaje, że banki frankowe muszą uważać, by nie wpaść w błędne koło. – To nie problem tylko strat na hipotekach frankowych. Przyniosą one zmniejszenie zysku banku, co z kolei może spowodować spadek dynamiki akcji kredytowej, a to tylko pogłębia spadek wyników. O tym, jak wpływa nierozwiązany problem na spółkę, mogli się przekonać akcjonariusze np. Getin Noble Banku – wyjaśnia.

Jakie typy na przyszły rok?

– Stawiałabym na banki niefrankowe. Takim jest Handlowy, tu efekt małego TSUE jest pomijalny, zakładamy obniżkę kosztów ryzyka kredytów dla firm. Dobrym wyborem jako niefrankowy bank może być też ING Bank Śląski, który wprawdzie jest drogi na tle sektora, ale jest najbardziej rentowny, małe TSUE nieznacznie mu zaszkodzi, jego strategia jest skuteczna, więc widzę potencjał do wzrostu jego wyceny. Problematycznych franków mało ma Pekao, ale niepokoją kwestie związane ze strukturą właścicielską i ostatnie dynamiczne zmiany w zarządzie, które nie pomagają nastrojom. Dodatkowo, choć uważamy, że strategicznie, przy racjonalnej wycenie, potencjalne przejęcie mBanku byłoby korzystne, to w krótkim terminie mogłoby się przełożyć na brak możliwości wypłaty dywidendy – mówi Czajkowska-Bałdyga.

Najmocniej w tym roku potaniał Alior (48 proc.), którego rentowność ze względu na małe TSUE spadła o około jedną trzecią i trudno będzie o powrót do poprzedniej. Oprócz widocznego ostatnio ryzyka w kredytach korporacyjnych analitycy dostrzegają je też w konsumpcyjnych: udzielał pożyczek na wyższe kwoty i dłuższy termin niż inne banki. – Wprawdzie Alior nie ma hipotek frankowych, ale wciąż widzę potencjał spadkowy notowań. Z kolei PKO BP (13 proc. od początku roku) potaniał głównie z powodu franków, m.in. ostatniego uzasadnienia decyzji Sądu Najwyższego, w którym po raz pierwszy znalazło się stwierdzenie, że możliwe jest odfrankowienie (PLN+LIBOR) kredytu denominowanego. Niekorzystnie wpływa też struktura właścicielska. Dlatego widzę jeszcze potencjał do spadku – mówi analityczka.

Santander potaniał o 20 proc. – Pod względem wyników ma potencjał do poprawy, ale z drugiej strony kwestia frankowa będzie ciążyć na wycenie. Mam neutralne nastawienie do tego banku. W Millennium (kurs padł o 38 proc. od początku roku) widzimy potencjał do dalszego spadku kursu głównie ze względu na franki, poza tym małe TSUE uderza w rentowność przejętego EuroBanku. Ponadto zaczyna się integracja operacyjna z EuroBankiem, co przyniesie silniejszy wzrost kosztów z tego powodu. Równocześnie zarząd ostatnio ostrzegał, że synergie mogą być mniejsze i pojawić się z opóźnieniem do procesu integracji – mówi Czajkowska-Bałdyga.

Wyniki sektora w październiku zaburzone przez zmiany właścicielskie

W październiku zysk sektora bankowego wyniósł 1,38 mld zł, co oznacza wzrost o 18,6 proc. wobec ubiegłego roku – wynika z danych Komisji Nadzoru Finansowego. Zaskakująca jest jednak struktura wyników: ten z odsetek spadł o 2,2 proc., z opłat i prowizji urósł zaś aż o 15,7 proc. Od paru lat było odwrotnie – to ten pierwszy wyraźnie rósł, a drugi spadał lub był stabilny. To nie koniec dziwnych rezultatów, bo koszty działania (bez amortyzacji) spadły rok do roku o ponad 16 proc., głównie dzięki obniżeniu kosztów ogólnego zarządu, ale niższe były także wydatki pracownicze. To o tyle zaskakujące, że ostatnio lekko zwyżkowały. Saldo rezerw kredytowych zmalało o 33 proc., odwrotnie niż do tej pory. Prawdopodobnie przyczyną zaburzeń są zmiany własnościowe w bankach (od listopada 2018 r. Santander i BNP Paribas konsolidują wydzielone części odpowiednio Deutsche Banku Polska i Raiffeisen Polbanku, a Millennium od czerwca 2019 r. konsoliduje EuroBank). Październikowe odwrócenie trendów może być zatem tylko chwilowe. Po dziesięciu miesiącach sektor ma 13,2 mld zł zysku netto, o 3,6 proc. więcej niż rok temu. Wynik z odsetek urósł o 7,4 proc., z prowizji o 2,7 proc., a łączne przychody o 6,7 proc. Koszty są takie jak rok temu, odpisy urosły o 8,6 proc.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty