W lutym zeszłego roku inflacja sięgnęła 18,4% r/r, co było szczytem inflacji w Polsce w ostatnich latach. Wobec tego można oczekiwać, że właśnie z tej wysokiej bazy, która miała miejsce nie tylko w lutym, ale również w marcu, będzie wynikać potężny spadek inflacji na początku tego roku. Niektórzy wskazują nie tylko na to, że inflacja za marzec zahaczy o zakres celu inflacyjnego, który wynosi +/- 1 punkt procentowy od poziomu 2,5%, ale może nawet spaść poniżej 3%! Właśnie ze względu na wysokie ceny z początku zeszłego roku, spadek inflacji może być złudny i nie jest wykluczone, że w drugiej połowie roku inflacja zbliży się ponownie do obecnych wartości, czyli powyżej poziomu 6%. Ludwik Kotecki, członek Rady Polityki Pieniężnej uważa, że rynek jest nadmiernie optymistyczny co do potencjalnych obniżek stóp procentowych. Obecnie rynek widzi jedną obniżkę w perspektywie 3 miesięcy oraz nieco ponad 2 obniżki w perspektywie 6 miesięcy i pełne 3 obniżki do końca tego roku. Zdaniem Koteckiego inflacja sięgnie celu dopiero w perspektywie 1,5-2 lat, co może wskazywać na to, że nie będzie dużej presji na to, aby obniżać stopy procentowe, nawet przy inflacji bliskiej celu na początku tego roku.
Co więcej, RPP może sugerować się tym, co będą robić najważniejsze banki centralne na świecie. W tym wypadku również pojawiają się wątpliwości co do szybkości obniżek. Co więcej, jeszcze na początku jesieni zeszłego roku mało kto myślał, że obniżki stóp procentowych mogą pojawić się początkiem wiosny i raczej każdy rozważał połowę roku. Teraz kiedy mamy powrót do takich rozważań, rynki zaczynają reagować na to nerwowo. Obserwujemy powrót dominacji dolara i zdecydowanie wyższe rentowności obligacji, które nie są zbyt dobre dla gospodarek, które muszą borykać się z problemem zerowego lub mizernego wzrostu.
Dane dotyczące produkcji przemysłowej w Polsce za grudzień nie wypadły zbyt optymistycznie. Produkcja spadła o 6,4% r/r przy oczekiwaniu spadku o 5,7% r/r i przy poprzednim spadku o 5,1% r/r. Co więcej, produkcja spadła również w ujęciu miesięcznym o 0,8% m/m. Wobec tego złoty nie ma dzisiaj podstaw do mocnego odrabiania strat, choć generalnie od początku dzisiejszej sesji widać przejawy optymizmu.
Po godzinie 10 za dolara płacimy 4,0283 zł, za euro 4,3826 zł, za franka 4,6397 zł, za funta 5,1125 zł.
Michał Stajniak, CFA