Obrazuje to, że u podstaw obaw rynkowych cały czas znajduje się amerykańska polityka monetarna. Rentowności 10-letnich obligacji skarbowych w USA podskoczyły do 3.7% po tym jak ostatnie dane z rynku pracy pozostawały świetne, a komentarze przedstawicieli Fed uderzały w jastrzębie tony.

Obecnie kluczowa dla dalszej ścieżki stóp procentowych pozostaje inflacja, zatem przyszłotygodniowy odczyt CPI w USA będzie najważniejszy z rynkowego punktu widzenia. Dane opublikowane będą we wtorek, a rynek spodziewa się spowolnienia dynamiki cen do 6.2% r/r z 6.5% odnotowanych na koniec 2022 roku. Dziś w kalendarium makroekonomicznym uwagę natomiast należy zwrócić na wstępny odczyt Uniwersytetu Michigan obrazujący nie tylko nastroje amerykańskich gospodarstw domowych, ale i oczekiwania inflacyjne. O ile rynek spodziewa się niewielkiej poprawy nastrojów, to krótkoterminowe oczekiwania inflacyjne mogą wzrosnąć do 4.0% z 3.9% r/r. Długoterminowe mają pozostać na niezmienionym poziomie 2.9% r/r.

Wzrost oczekiwań wobec kolejnych działań Fed przełożył się na wyrysowanie wczoraj nowych minimów na rynku złota, ale dziś kurs próbuje odrabiać straty. Baryłka WTI dobija do 80 USD po informacjach o planowanym zmniejszeniu produkcji w Rosji od marca o 500 tys. baryłek dziennie przez nałożone sankcje Zachodu. Kraj też poinformował, że nie planuje przestrzegania limitów cen.

Na rynku walutowym dolar znajduje się w defensywie i traci wobec całego grona G10. Najwięcej wobec japońskiego jena, który zyskuje na fali informacji o nominacji dla nowego szefa Banku Japonii. Kazuo Ueda jest zaskoczeniem, a rynek spekuluje, że przyspieszy to normalizację polityki monetarnej. Para USDJPY spada w okolice 130. Słaby dolar nie pomaga złotemu, który pozostaje pod presją. Para EURPLN wychodzi powyżej 4.75, a za dolara trzeba płacić 4.44.