USA mogą rozważyć odsunięcie w czasie podwyżkę ceł na chińskie produkty planowaną 15 grudnia, jeżeli do tego czasu nie uda się podpisać porozumienia „fazy pierwszej" – takie plotki pojawiły się na rynku wczoraj po południu (portal South China Morning Post). Jednocześnie spekulowano o tym, na ile spodziewana decyzja Trumpa o podpisaniu ustawy wspierającej demokratyczne protesty w Hong-Kongu wpłynie na relacje amerykańsko-chińskie. To wszystko analizowano też w kontekście wcześniejszych słów prezydenta USA, który stwierdził, że umowa handlowa jest opóźniona, gdyż ustępstwa ze strony Chin nie są wystarczające. Rynki próbują przejść nad tym wszystkim do porządku dziennego, ale to do końca się nie udaje. Widoczna jest presja na umocnienie dolara.
Opublikowane w piątek rano listopadowe szacunki indeksów PMI w strefie euro przyniosły pozytywne zaskoczenie po stronie wskaźnika dla przemysłu – odbicie do 46,6 pkt. z 45,9 pkt. (szacowano 46,4 pkt.). Analogiczny parametr dla Niemiec wzrósł do 43,8 pkt. z 42,1 pkt. (prognozowano 43,0 pkt.). Optymistyczną wymowę psują jednak wskazania PMI dla usług – w strefie euro spadek do 51,5 pkt. z 52,2 pkt. (szacowano 52,5 pkt.), a dla Niemiec w dół do 51,3 pkt. z 51,6 pkt. (oczekiwano 52,0 pkt.). Dzisiaj mieliśmy też wystąpienie szefowej EBC, w którym zwróciła ona uwagę na konieczność większego zaangażowania rządów we wsparcie wzrostu gospodarczego, w kontekście coraz większej globalnej niepewności. Jej słowa nie miały jednak większego wpływu na euro, któremu zaszkodziła słabość usługowego PMI.
OPINIA ANALITYKA: W innych tematach ta sama niepewność
Odnoszę wrażenie, że rynki nie za bardzo wiedziały, co zrobić wczoraj z plotką South China Morning Post o tym, że Biały Dom może rozważyć odsunięcie w czasie podwyżkę ceł zaplanowaną na połowę grudnia. Bo, czy tak chcieliby Chińczycy i tym samym celowo wypuścili plotkę, aby sprawdzić, jak zareagują na to Amerykanie (na razie do niej się nie ustosunkowali), czy też coś rzeczywiście jest na rzeczy. Teoretycznie, gdyby okazało się jednak, że grudniowy deadline staje się naprawdę bardziej elastyczny, to nie jest to tak zła wiadomość. Zgoda, chiński deal być może przerodzi się wtedy w swoisty Brexit, ale to pozwoli skupić się rynkom na innych tematach, gdyż będzie poczucie, że stronom negocjacji bardziej zależy na kupieniu sobie czasu, niż rzeczywistej eskalacji wojny handlowej. Tyle, że aby podtrzymać „pozytywne nadzieje" na rynkach, potrzeba optymistycznych wieści z innych wątków. Tymczasem dzisiejsze informacje ze strefy euro raczej takie nie są. W pierwszej chwili inwestorzy pozytywnie zareagowali na lepsze dane PMI dla przemysłu, ale to usługi są tak naprawdę ważniejsze. Spadek wskaźnika dla tego sektora to dowód na to, że wcześniejsza słabość przemysłu zaczęła się „rozlewać" na inne obszary gospodarki. Przed tym w ostatnich miesiącach przestrzegał były już szef EBC, Mario Draghi. Tymczasem jaka jest recepta ze strony nowej szefowej tej instytucji? Christine Lagarde ma świadomość istniejących podziałów w Radzie Gubernatorów, więc uderzyła dzisiaj w schemat przerzucenia odpowiedzialności na polityków, którzy powinni bardziej skupić się na wsparciu gospodarki m.in. poprzez zwiększenie inwestycji publicznych. Tyle, że z tego niewiele wynika i niepewność pozostaje....
Na wykresie EURUSD widać, że zaczynamy spadać pod własnym ciężarem. Uwagę zwraca przebieg dziennego oscylatora RSI 9, który powraca do trendu spadkowego.