Z początkiem maja na globalne rynki powrócił tryb risk-off, co ponownie podbija dolara względem bardziej ryzykownych walut. Mamy wzrost napięcia w relacjach USA-Chiny po tym, jak amerykańska administracja wysnuła oskarżenia wobec Chińczyków, jakoby byli odpowiedzialni za pandemię koronawirusa (wczoraj linię Trumpa wsparł Sekretarz Skarbu Mike Pompeo). Oficjalnie żadne dowody nie zostały jednak przedstawione. Niemniej Trump otwarcie powiedział o możliwości nałożenia karnych ceł i trudno jednoznacznie ocenić, na ile te groźby mogą znaleźć potwierdzenie w rzeczywistości, a na ile są tylko elementem kampanii wyborczej. Zwłaszcza, że powrócił też wątek potencjalnego nie wywiązywania się Chin z zobowiązań wynikających z umowy handlowej.
W poniedziałek najsłabsze są tzw. scandies, czyli SEK i NOK, a jedyną walutą, która zachowuje się lepiej niż dolar, jest JPY. W Azji nastroje były dzisiaj słabsze po tym, jak pierwszy raz od kilkunastu lat doszło do wymiany ognia w tzw. strefie zdemilitaryzowanej pomiędzy Koreą Północną, a Południową. Stało się to dzień po tym, jak Kim Dżong Un pojawił się publicznie zaprzeczając wcześniejszym pogłoskom o swojej śmierci.
OKIEM ANALITYKA – wynajdywanie powodów
Motorem do wyraźniejszych zmian trendów na rynkach finansowych są te informacje, które niosą ze sobą zaskoczenie i zmieniają (a nieraz wywracają) dotychczasowy porządek. Odgrzewanie wątku Chin, jako kraju odpowiedzialnego za "niepowodzenia" USA w tak trudnym dla globalnej gospodarki momencie, w jakim jesteśmy teraz, wydaje się być fatalnym posunięciem amerykańskiej administacji. Miejmy nadzieje, że to tylko element gry wyborczej, a realne restrykcje w postaci nałożenia karnych ceł i innych restrykcji, będą ostatecznością.
Niemniej na rynki już wkradła się niepewność, a znana sprzed kilku tygodni "karuzela spadków", być może została już ponownie uruchomiona. Rewelacje ekipy Trumpa zbiegły się z faktem publikacji słabszych wyników przez technologicznych gigantów (Apple'a i Amazon'a), oraz zdyskontowaniem faktu planów częściowego znoszenia gospodarczych ograniczeń nałożonych przez pandemię koronawirusa. Teraz rynki może czekać rozczarowanie tym, że przyniosą one niewielką poprawę - konsumpcja nie wzrośnie za sprawą zniesienia obostrzeń, a dopiero wtedy, kiedy pojawią się konkretne szczepienia na COVID-19.
Sporządził: Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ